Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teatr Studyjny w Łodzi przygotowuje się do nowego sezonu

Łukasz Kaczyński
Grzegorz Wiśniewski, jeden z najważniejszych polskich reżyserów. Jego przedstawienia powalają siłą, przy umiarze środków.
Grzegorz Wiśniewski, jeden z najważniejszych polskich reżyserów. Jego przedstawienia powalają siłą, przy umiarze środków. archiwum Polska Press
Emocjonujący może być nowy sezon w Teatrze Studyjnym łódzkiej Szkoły Filmowej, w którym nowe przedstawienia dyplomowe zrealizują studenci IV roku Wydziału Aktorskiego. Do pracy z przyszłymi aktorami zaproszono elektryzujący zestaw twórców, którzy na nowo odczytają dramatopisarski kanon.

Na pierwszy ogień idzie napisany ponad dwieście lat temu dramat "Maria Stuart" Fryderyka Schillera. Tragiczna historia szkockiej królowej wplątanej w bezlitosną machinę polityczną została spopularyzowana za sprawą opery Gaetano Donizettiego "Maria Stuarda". Do tekstu kanonicznego, na życzenie studentów aktorstwa, którzy zapragnęli kontaktu z klasyką literatury, wrócił Grzegorz Wiśniewski, laureat prestiżowych nagród, m.in. Nagrody im. Konrada Swinarskiego za "Zmierzch bogów" w gdańskim Teatrze Wybrzeże. W poprzednim sezonie przygotował on w "filmówce" znakomitą realizację dramatu "Kamień" Mariusa von Mayenburga. Niepodważalną wartość i atrakcyjność inscenizacji podkreślały kreacje młodych aktorów - nagrodzone podczas 33. Festiwalu Szkół Teatralnych, a niedawno na międzynarodowym ITSelF w Warszawie. To zresztą wyróżnik przedstawień Wiśniewskiego, by wspomnieć "Shopping and Fucking" Mark Ravenhill z 2012 roku czy "Ceremonie" według Schwaba i Geneta z 2009 roku.

- To jeden z tych nielicznych reżyserów, którzy potrafią pracować z aktorem tak, by odkryć go i by mógł być artystą - mówi o Wiśniewskim prof. Zofia Uzelac, dziekan Wydziału Aktorskiego i aktorka Teatru im. Jaracza w Łodzi, z którym reżyser ten od lat współpracuje.

Tu powstały takie nagradzane i poruszające widza spektakle jak "Przed odejściem w stan spoczynku" T. Bernharda, "Król Ryszard III" Szekspira, "Zagłada ludu albo moja wątroba jest bez sensu" W. Schwaba, "Brzydal" von Mayenburga. Zdaniem reżysera, "Maria Stuart" jest idealna jako materiał na przedstawienie dyplomowe, bo stawia skomplikowane zadania aktorskie, ale daje też młodym aktorom szansę na stworzenie pełnokrwistych ról i poruszającego świata scenicznego.

Przedstawienie będzie można obejrzeć przedpremierowo już za kilka dni, 29, 30 i 31 lipca (o godz. 19.07). Wstęp jest bezpłatny, ale konieczna jest rezerwacja - pod nr tel. 42 636-41-66 lub pod adresem pocztowym: [email protected].

Kolejne przedstawienia zrealizują: znana z pracy w "Jaraczu" Anna Augustynowicz, dyrektor Teatru Współczesnego w Szczecinie, mistrzyni scenicznego minimalizmu, która sięgnie po "Iwonę, księżniczkę Burgunda" Gombrowicza, i Jacek Poniedziałek, aktor Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego, a ostatnio reżyser, który wystawi w swoim tłumaczeniu "Laleczkę" Tennessee Williams (tekst wcześniej niegrany w Polsce w kwietniu Poniedziałek zrealizował w Teatrze Studio).

To nie koniec dobrych wieści. "Śpiewający obrusik", który dyplomanci zrealizowali z Mariuszem Grzegorzkiem, nie będzie ostatnim filmem dyplomowym w "filmówce". Drugi film ma zrealizować według własnego scenariusza Artur Urbański, łodzianom znany z "Gorącego lata w Oklahomie" w "Jaraczu". Próby zaczną się jesienią.

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki