Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłusty czwartek 2018. Aldona Plucińska o tłustym czwartku i końcówce karnawału: -Staropolski pączek miał wielkość dwóch pięści

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Aldona Plucińska: - Tłusty czwartek to tylko wstęp do ostatnich dni zapustów
Aldona Plucińska: - Tłusty czwartek to tylko wstęp do ostatnich dni zapustów Krzysztof Szymczak
Tłusty czwartek 2018| Z Aldoną Plucińską, etnograf z Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi, o tłustym czwartku i końcówce karnawału rozmawia Matylda Witkowska

Jak powinno się tradycyjnie świętować tłusty czwartek?

W kulturze polskiej to wstęp do ostatków, a także święto kobiet. W karnawale bowiem kobiety nie pracują, lecz świętują. Dlatego w tłusty czwartek ważne było spotykanie się kobiet, a także wypieki: pączki, chrusty, faworki. Ciasto obrzędowe tego dnia wprost kapie od tłuszczu. Pamiętajmy, że staropolski pączek miał wielkość dwóch pięści, wykonany był z ciasta chlebowego i nadziewany skwarkami. Można było nabić nim guza. Za moment nastąpi zmiana czasu i obrzędowego jadła na postne.

Jakie pączki są tradycyjne?

Nie ma jednego przepisu. Każda gospodyni w Polsce ma własny sposób przygotowania drożdżowego ciasta. Pokazuje w nim nie tylko jej duszę i serce, ale i siłę fizyczną. Ale tłusty czwartek to nie tylko pączki i chrusty. Na przykład na Kaszubach w ten dzień smaży się placki ziemniaczane.

Na tłustym czwartku świętowanie się nie kończy...

To tylko wstęp do ostatnich dni zapustów. Tzw. kuse dni były mocno świętowane zarówno w Łodzi, jak i w regionie. Pojawiały się na przykład wędrowne grupy kolędnicze. Można było zobaczyć, że czas świata na opak kończy się i za chwilę wejdziemy w coś innego.

Dzisiaj tłusty czwartek, zrób faworki wg przepisu Magdy Gessler

Jakie tradycje wypracował region łódzki na ostatki?

W okolicach Łęczycy i Sieradza urządzano tzw. podkoziołka, czyli zabawę dla panien na wydaniu, które w czasie karnawału nie znalazły kawalera. Bo do godz. 24 we wtorek jeszcze wszystko może się zdarzyć. A w rejonie łowickim chłopcy się przebierali: za baby, kozy, konie, diabły czy obcych - Cyganów i Żydów. Zbierali datki, za które wieczorem organizowano zabawę. Wspólne biesiadowanie było podstawą świętowania. Nie brakowało też żartów: diabeł wchodził na dach i zatykał kominy albo zamykał sąsiadom drzwi i musieli wychodzić przez okno. Było dużo pisków, wrzawy, zabawy i tańca do upadłego. Ale o północy gospodyni wnosiła śledzia i całe towarzystwo w ciszy szło do domów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki