Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Kacprzak: autem kieruje człowiek, a nie droga czy samo auto

Marcin Darda
Tomasz Kacprzak, sekretarz Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Łodzi.
Tomasz Kacprzak, sekretarz Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Łodzi. Dziennik Łódzki/archiwum
Nie ma jednego czynnika wypadkowości. Kieruje przecież człowiek, to nie droga i nie samochód powodują wypadek, tylko kierowca. Infrastruktura też ma znaczenie i rzecz wcale nie polega na tym, by droga nie miała dziur. To jest kwestia zaprojektowania ulicy, skrzyżowania, lewoskrętów, wydzielania pasów dla skręcających, oświetlenia przejść dla pieszych. Sprawdzają się tzw. wyniesione przejścia dla pieszych i wyniesione skrzyżowania. Niebawem będziemy takie budować w Łodzi. Przepisy na bezpieczeństwo też mają wpływ, ale kierowcy często ich nie czytają. Z Tomaszem Kacprzakiem, sekretarzem Wojewódzkiej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Łodzi, rozmawia Marcin Darda.

Jakiego typu wykroczenia na drodze zdarza się Panu popełniać najczęściej?

Generalnie staram się nie popełniać wykroczeń, ale jeśli mi się już zdarza, to przekroczenie prędkości.

Czyli, jak większości kierowców. Z czego to wynika?

Powody są różnorakie, a pierwszy to taki, że Polacy z natury nie lubią stosowania się do przepisów. Przez wiele lat byliśmy pod zaborami, więc przepisy traktowano jako nadawane przez obcych, zatem jakakolwiek restrykcja powoduje tok myślenia, że przepisy są po to, żeby je łamać.

Ale wjeżdżamy do Niemiec i zaczynamy do przepisów się stosować.

Nie tylko do Niemiec, także do Czech. Wszyscy nasi rodacy tam zwalniają, a zwalniają, bo boją się kar, a boją się kar, bo wiedzą, że tam karanie jest bezwzględne. U nas być może istnieje jeszcze przekonanie, że można się dogadać, tak jak to kiedyś robiono z milicjantami.

Może nasze prawo jest zbyt łagodne? Bo są tacy, którzy zauważyli, że i Niemcy, przyjeżdżając do Polski, też zaczynają łamać przepisy.

Te ich autostrady bez ograniczenia prędkości to jest mit. Na 30 proc. ich siatki autostrad jest ograniczenie do 100 km na godz. i wszyscy się do tego stosują. Natomiast w Polsce, gdy ostatnio pojawił się pomysł, by zwiększyć liczbę fotoradarów, podniósł się krzyk, że to łupienie kierowców, a nie dbanie o bezpieczeństwo. Pokorniejemy tylko, gdy widzimy ofiary wypadków. Z drugiej jednak strony, zarządcy dróg w Polsce uwielbiają stawiać przy drogach mnóstwo znaków, czasem bez żadnego uzasadnienia.

A nie uważa Pan, że polskie prawo jest zbyt mało restrykcyjne?

Nie. Przepisy są dobre, według niektórych nawet zbyt restrykcyjne. Podam przykład: mimo że od wielu już lat posiadanie 0,5 promila alkoholu w organizmie jest przestępstwem, a nie wykroczeniem, to liczba pijanych kierowców wcale nie maleje. U nas jest przyzwolenie społeczne na wsiadanie po pijanemu za kierownicę.

Jednak 500 zł mandatu maksymalnie to niedużo w porównaniu z innymi krajami.

Ale jeżeli kierowca zapłaci kilka razy w miesiącu, to z pewnością będzie to dolegliwe. Są punkty karne, odbieranie prawa jazdy i ponowne egzaminy. Nie można powiedzieć, że to żadne restrykcje.

Liczba mandatów nie spada, a fotoradarów przybywa.

Jednak spada liczba kolizji i wypadków, także śmiertelnych. Obecnie w kraju ginie na drogach około 4 tys. osób rocznie, ale kilka lat temu to było 5 tys. Gdy w Łodzi została wyremontowana ulica Puszkina, gdzie jest giełda samochodowa, to na tym szerokim odcinku w ciągu trzech tygodni doszło do kilku poważnych wypadków, bo kierowcy, gdy widzą nową, gładką nawierzchnię zaczynają szarżować.

Nowa lub wyremontowana infrastruktura może poprawić stan bezpieczeństwa?

Tak, ale nie ma jednego czynnika wypadkowości. Kieruje przecież człowiek, to nie droga i nie samochód powodują wypadek, tylko kierowca. Ale infrastruktura też ma znaczenie i rzecz wcale nie polega na tym, by droga nie miała dziur. To jest kwestia zaprojektowania ulicy, skrzyżowania, lewoskrętów, wydzielania pasów dla skręcających, oświetlenia przejść dla pieszych. Sprawdzają się tzw. wyniesione przejścia dla pieszych i wyniesione skrzyżowania. Niebawem będziemy takie budować w Łodzi. Przepisy na bezpieczeństwo też mają wpływ, ale kierowcy często ich nie czytają. Ostatnio zmienił się przepis i rowerzyści mają na skrzyżowaniu pierwszeństwo. Jaki jest efekt? Więcej wypadków z udziałem rowerzystów, bo kierowcy nie wiedzą, że zmieniły się przepisy.
Rozmawiał Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki