Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Krysiński - łodzianin, którego drugą ojczyzną jest Francja

rozm. Paweł Patora
Z Tomaszem Krysińskim, laureatem konkursu „Wybitny Polak we Francji” w kategorii „Nauka”

Jakie znaczenie ma dla Pana tytuł „Wybitny Polak we Francji”?

Traktuję go jako wielkie, niezwykle cenne wyróżnienie. Mam ogromną satysfakcję, że polskie środowisko we Francji, przy dużym udziale strony francuskiej, doceniło mój dorobek. Uroczystość, podczas której zostałem uhonorowany, miała wspaniałą oprawę. Odbyła się w siedzibie Ambasady Polskiej we Francji, w miejscu, w którym 138 lat temu dał swój pierwszy koncert w Paryżu Fryderyk Chopin. We wtorek też grał tam młody polski pianista, któremu Andrzej Byrt, ambasador Polski we Francji, życzył podobnej kariery.

Pana kariera związana jest wyłącznie z Francją...

Już od 30 lat pracuję tu w przemyśle śmigłowcowym. Francja jest moją drugą ojczyzną. Tutaj wiele się nauczyłem. Było to możliwe dzięki bardzo dobrym studiom w Polsce, ale całe doświadczenie zawodowe zdobyłem już po wyjeździe z kraju.

Jednak wciąż utrzymuje Pan bliskie związki z Polską...

Tak, utrzymuję je od początku pracy zawodowej. Już za czasów tzw. żelaznej kurtyny współpracowałem, choć niewiele kto o tym wiedział, z Politechniką Łódzką. Wiele pomysłów konsultowałem z profesorami tej uczelni.

Czy również ze swym ojcem? (Tomasz Krysiński jest synem prof. Jana Krysińskiego, też inżyniera mechanika, byłego wieloletniego rektora PŁ - przyp. P. P.)

Tak. Miał on duży wpływ na kształtowanie mojej myśli technicznej. Do tej pory konsultuję z nim wiele rozwiązań, gdyż ma bardzo dobre podejście do problemów technicznych. Często korzystam z jego rad.

Czytaj:Konkurs "Wybitny Polak". Łodzianin Tomasz Krysiński nagrodzony w kategorii „nauka”

Z Pana inicjatywy ponad rok temu powstało w Łodzi Biuro Studiów i Rozwoju Airbus Helicopters Polska. Jak ocenia Pan jego perspektywy rozwojowe?

Mamy w Airbus Helicopters wiele ambitnych projektów, które chcemy realizować w tym biurze. Mogę z satysfakcją stwierdzić, że polscy młodzi inżynierowie bardzo dobrze odnajdują się w dużych międzynarodowych firmach. Mają bardzo dobre przygotowanie naukowe i swobodę komunikacji w obcych językach. Wnoszą też polską kulturę jako dodatkową wartość. Airbus Helicopters jest otwarty na kooperację z różnymi krajami, bo to nas bardzo wzbogaca. W Polsce, oprócz biura projektów, możemy liczyć na uczelnie i lokalnych dostawców, czyli małe przedsiębiorstwa.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Jakie jest miejsce łódzkiego biura w całym koncernie?

Airbus działa we Francji, Niemczech, Hiszpanii, Anglii i Polsce. Zależy nam, aby nasze nowe projekty, a mamy ich teraz osiem, były realizowane we współpracy naszych biur projektów i uczelni we wszystkich tych krajach. Chcemy mieć unikalny system, w którym prowadzi się badania teoretyczne, następnie wdrożeniowe i konstruuje się prototypy, aby następnie podjąć produkcję w Polsce. Łódzkie biuro projektów wystartowało bardzo dobrze. Wielu moich kolegów z Francji, Hiszpanii i Niemiec chce współpracować z tym biurem. To dla mnie znakomita niespodzianka.

Jest Pan autorem chronionych dwunastoma patentami rozwiązań dotyczących projektowania wirników śmigłowców i systemów tłumiących ich drgania. Które ze swych osiągnięć naukowo-technicznych uważa Pan za najcenniejsze?

Satysfakcję mam ze wszystkich latających śmigłowców, w których powstaniu uczestniczyłem, ale niewątpliwie wyjątkowym był dla mnie śmigłowiec hybrydowy X3, którego byłem naczelnym konstruktorem. Naukowcom z Instytutu Maszyn Przepływowych PŁ zleciłem wtedy bardzo odpowiedzialne zadania: projektowanie i obliczanie wirników bocznych, wlotów do turbin i aerodynamiki kadłuba. Chodziło o maksymalne zwiększenie efektywności wirników i turbin oraz zminimalizowanie oporów aerodynamicznych kadłuba. Łódzcy naukowcy wywiązali się z tych zadań znakomicie. Znacznie przyczynili się do ustanowienia przez X3 światowego rekordu prędkości śmigłowców, który do tej pory nie został pobity.

Zanim jednak powstał śmigłowiec X3, opracował Pan system izolacji drgań helikoptera bojowego TIGER. Główny oblatywacz Airbus Helicopters powiedział, że zrobił Pan z TIGERA „latający dywan”, poruszający się praktycznie bez drgań...

Powierzono mi bardzo odpowiedzialne zadanie. TIGER jest wyposażony w unikalny na świecie bezprzegubowy wirnik, dzięki któremu może wykonywać bardzo agresywne manewry, niezwykle ważne w warunkach bojowych. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie udało się wyeliminować nadmiernych drgań w czasie lotu. Mogłyby one też uniemożliwiać precyzyjne działanie urządzeń wojskowych, takich jak wizjery czy systemy celownicze, a także długotrwałą pracę załogi. Młodzi piloci TIGERA latali nim non-stop w warunkach operacyjnych (z przerwą tylko na tankowanie paliwa) przez osiem i pół godziny. Byłem z tego dumny.

W swojej drugiej ojczyźnie założył Pan rodzinę. Proszę powiedzieć coś o swych najbliższych.

W 1984 r. ożeniłem się z Francuzką Marie-Annick, która jest lekarką. Poznałem ją na balu w szkole. Mamy dwóch synów - 30-letniego Jana, który ukończył Ecole Polytechnique w Paryżu oraz Massachuset Institute of Technology (MIT) w Bostonie. Mieszka i pracuje w Nowym Jorku. Ożenił się z prawniczką po studiach w Harvardzie. Drugi syn - 27-letni Stefan też jest inżynierem i pracuje w Paryżu. Towarzyszył mi podczas wtorkowej uroczystości w ambasadzie.

Czy Pana synowie mówią po polsku?

Tak. Lepiej mówi Jasio, którego dziadek nauczył języka polskiego, korzystając przy tym z elementarza. Najważniejsze jest to, że nasze dzieci zaakceptowały podwójną kulturę - polską i francuską.

Ale starszy syn chyba potrójną, bo jeszcze amerykańską?

Nawet poczwórną, bo jego żona jest Amerykanką pochodzenia koreańskiego.

Jak najchętniej spędza Pan czas wolny?

Lubię pisać książki na tematy ogólne, np. o przemyśle samochodowym czy o energii. Piszę już trzecią. Uprawiam też sport. Biegam w pięknym parku blisko domu - co najmniej po godzinie w soboty i niedziele, jeżdżę na nartach w Alpach i dużo podróżuję z żoną. Zwiedzamy różne kraje. Lubimy też odwiedzać wystawy malarstwa.

Rozmawiał Paweł Patora

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki