Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Turystyka szeptana

Sowa z dziupli
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński/archiwum
Nie ma co szarpać sobie nerwów - trzeba wrócić do wyjazdów turystycznych "na wariata". Jedziesz w ciemno i zakładasz, że na miejscu zawsze coś znajdziesz. Ryzyko i koszty są dużo mniejsze niż przy pompowaniu pieniędzy w szemrane firmy, które udają biura turystyczne. A w razie czego lepiej mieć pretensje do siebie niż do biura, któremu w razie wpadki i tak nie można nic zrobić.

Taka nauka - czy raczej nauczka - płynie z doświadczeń z biurami podróży w tym roku. Przestałem już liczyć, ile tych biur "ma kłopoty". Używam cudzysłowu, bo to nie biura mają kłopoty, tylko ludzie, którzy zostali przez nie zostawieni na lodzie. I ludzie szybko się uczą. Bo niby dlaczego przepłacać i to bez gwarancji bezstresowego wypoczynku?

Ostatnio tak właśnie, na własną rękę, organizują sobie zagraniczne wyjazdy wakacyjne niektórzy z moich znajomych. Z północnej Chorwacji wróciła właśnie zaprzyjaźniona czteroosobowa rodzina. Za apartament nad samym Adriatykiem płacili 35 euro za dobę, bardzo przyzwoity standard. Wyjazd nie był całkiem w ciemno, umowa raczej na gębę. Adres dostali od innych znajomych. Żadnego pośrednictwa biura chorwackiego, zapośredniczonego przez biuro polskie, kasa z ręki do ręki.

Przewiduję, że takie wyjazdy będą zyskiwać na popularności. W końcu lepsza umowa szeptana niż umowa szemrana. W każdym razie zamierzam to wypróbować.

Sławomir Sowa

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki