Pani Małgorzata na łyżwach jeździ regularnie. Niemal w każdy weekend przychodzi z przyjaciółmi na dwie lub trzy godziny. - Zwykle kupowałam od razu dwa lub trzy bilety, a przerwę na czyszczenie lodu spędzaliśmy odpoczywając w kawiarni - mówi łyżwiarka.
Jednak w tym roku sytuacja się zmieniła. Na kasie pojawiła się kartka przypominająca, że bilety można wykupić tylko na konkretną godzinę. A ponieważ paragony nie mają terminu, tylko godzinę sprzedaży, można je kupić najwcześniej na pół godziny przed wejściem.
- Schodzi mi na to cała przerwa - mówi pani Małgorzata. - Najpierw staję w kolejce do szatni, by zabrać portfel, który nie mieści się w stroju sportowym. Potem staję w ogonku do kasy, kupuję bilet i znowu czekam do szatni, by oddać portfel. Kolejki nie są krótkie, bo na jedną turę wchodzi nawet kilkaset osób. - Ledwo zdążam w przerwie do toalety - mówi pani Małgorzata.
Andrzej Alberciak, kierownik Bombonierki przyznaje, że system sprzedaży jest kłopotliwy. - Nie mamy innej możliwości regulowania liczby osób na lodzie - wyjaśnia. - Sprzedaż na konkretną godzinę wprowadzono po poważnym wypadku, po którym ubezpieczyciel zaczął sprawdzać, ile osób jest na lodzie. Regulamin pozwala na maksymalnie 500 osób. Jeśli ludzie będą kupować wcześniej większe ilości, pogubimy się i nie udowodnimy, że jest bezpiecznie. A miesięcznie mamy 20 - 30 wypadków.
CZYTAJ TEŻ: Oświadczyny w Bombonierce [ZDJĘCIA+FILM]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?