- Światło zgasło podczas obiadu u mojej teściowej w pierwszy dzień świąt - opowiada nasz Czytelnik, pan Łukasz. - Sprawdziłem korki, lecz okazało się, że przyczyna awarii jest poważniejsza. Zadzwoniłem na pogotowie energetyczne.
Pan Łukasz chciał, żeby ktoś przyjechał naprawić usterkę.
- Pan, który odebrał telefon oznajmił, że nikt nie przyjedzie, bo są święta - wspomina z oburzeniem nasz Czytelnik. - Doradził mi, żebym otworzył skrzynkę i tam sprawdził, czy wszystko jest w porządku. Zaprotestowałem. Na skrzynce jest plomba, a ja nie chciałem płacić kary za jej zerwanie.
Pracownik pogotowia przyznał, że za zerwanie plomby trzeba zapłacić, ale kara zostałaby w tym przypadku... umorzona. Nasz Czytelnik nie chciał takiego rozwiązania. Skończyło się na tym, że zadzwonił po prywatnego elektryka, który przyjechał i w kilka minut naprawił usterkę.
- Taka reakcja pracowników pogotowia energetycznego jest dla mnie nie do przyjęcia - mówi Elżbieta Kołacz z PGE Dystrybucja SA Oddział Łódź-Miasto. - Jak ktoś mógłby sam grzebać w swojej skrzynce? Pogotowie jest po to, żeby pomagać. Jeśli nie jest to planowe wyłączenie prądu, pracownicy muszą pojechać, by usunąć awarię. Czytelnik powinien opisać całą sprawę i zgłosić się do nas. Będziemy mogli wtedy wyjaśnić wszystkie okoliczności.
Pan Łukasz nie chce wyjaśniać sprawy w PGE. Cieszy się, że jego teściowa ma światło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?