MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W sieci kwitnie handel pracami dyplomowymi

Maciej Kałach, Agnieszka Jasińska
"Mam do sprzedania pracę licencjacką obronioną i ocenioną na piątkę. Broniona była na kierunku gospodarka przestrzenna, ale też może nadawać się na ekonomię czy zarządzanie. Praca napisana była samodzielnie, broniona w tym roku, przez nikogo nie powielana, nikomu nie udostępniana. Ma 82 strony. Pracę mogę wysłać mailem, nagrać na płytę albo wydrukować" - takie ogłoszenie znaleźliśmy w internecie. W sieci kwitnie handel pracami licencjackimi i magisterskimi.

Pracę licencjacką można kupić za kwotę od 1 tys. do 3 tys. zł. Magisterską - od 3 tys. do 5 tys. zł. Handlujący przekonują, że z tańszych ofert korzystać nie warto, bo jest ryzyko, że wynajęty autor nie przyłożył się do zadania lub dokonał plagiatu.

- Na Uniwersytecie Łódzkim rocznie studenci bronią kilkanaście tysięcy prac. System antyplagiatowy, sprawdzający rocznie po kilka tysięcy prac, mamy od kilku lat. Ważną rolę spełniają wykładowcy, którzy uświadamiają studentom, co to jest plagiat. - mówi Tomasz Boruszczak, rzecznik UŁ.

To właśnie czujne oko wykładowcy UŁ wyszukało pracę studentki, która popełniła plagiat. Podczas obrony studentka nie potrafiła odpowiedzieć na żadne pytanie komisji dotyczące tego, co napisała, a gdy oblała egzamin, bez słowa opuściła pokój. Zastanowiło to jednego profesora. Zaczął sprawdzać pracę magisterską, wpisując fragmenty tekstu do wyszukiwarki. Studentka popełniła plagiat. Sprawa trafiła do prokuratury.

- Podejrzenia o popełnienie plagiatu w ostatnich latach są sporadyczne. W latach 2007-2009 takich przypadków było 13. Z tej grupy 4 studentów ukarano upomnieniem, naganą lub zawieszeniem w prawach studenta, dopatrując się w ich pracach plagiatu - mówi Boruszczak.

Na Politechnice Łódzkiej w czasie kontroli Państwowa Komisja Akredytacyjna sprawdza zawsze wyrywkowo kilkadziesiąt prac. - Uczelnia bierze udział w antyplagiatowym projekcie, koordynowanym przez Coventry University - mówi dr Ewa Chojnacka. Przewiduje on zbudowanie bazy prac z całego kontynentu, z którymi będzie można porównać to, co napisał student. System ma sprawdzać także prace tworzone przez kadrę uczelni.

Jeśli uczelnie twierdzą, że plagiatów prawie nie ma, skąd tyle ofert sprzedaży prac? - Programy plagiatowe można "obejść" przez manipulacje w edytorze tekstu - mówi prof. Bogusław Śliwerski, przewodniczący Komitetu Nauk Pedagogicznych PAN. - Nie ma badań mówiących, czy oszustw dopuszcza się 10 czy 15 proc. studentów, ale... może tu mieć zastosowanie powiedzenie o rybie psującej się od głowy. Ostatnio odkryłem portal oferujący napisanie habilitacji. Jego twórcy czują się bezkarni, bo przecież tylko "zbierają źródła".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki