Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianin ma zapłacić mandat - za kogoś innego

Agnieszka Jasińska
Mandat trafił do pana Adama przez pomyłkę systemową - tak tłumaczą urzędnicy
Mandat trafił do pana Adama przez pomyłkę systemową - tak tłumaczą urzędnicy Grzegorz Gałasiński
Sześć punktów karnych i 300 złotych mandatu. Tyle miało kosztować pana Adama Grzybowskiego przekroczenie dozwolonej prędkości o 25 kilometrów na godzinę.

Jednak kiedy łodzianin uważniej przyjrzał się dołączonemu zdjęciu z foto-radaru, zauważył, że zrobione zostało w sierpniu w Kościelisku. Wtedy pan Adam doznał olśnienia - latem nie było go w Kościelisku.

- Poza tym nigdy nie jeździłem toyotą corollą uwiecznioną na fotografii. Od kilku lat mam skodę oktavię - denerwuje się łodzianin. - Do tego mężczyzna na zdjęciu ma kolczyk i charakterystyczny beret. A ja nie noszę kolczyka, że o berecie nie wspomnę.

Łodzianin natychmiast chwycił za telefon i zadzwonił do straży gminnej w Kościelisku, żeby wyjaśnić sprawę. Urzędnicy bardzo długo nie dawali się przekonać, że łodzianin to nie osoba ze zdjęcia.

- Usłyszałem, że skoro to nie mnie uchwycił fotoradar, to na pewno pożyczyłem komuś auto i jeśli nie chcę płacić, to teraz powinienem wskazać tę osobę - opowiada pan Adam. - Myślałem, że oszaleję. Jak miałem udowodnić, że to nie mnie namierzył fotoradar...

W końcu urzędnicy zaczęli porównywać numery rejestracyjne. I przyznali, że popełnili błąd.

- Wyjaśniono mi, że mandat, jaki przyszedł do mnie pocztą, to tylko błąd systemu - mówi pan Adam. - To nauczka, żeby dokładnie przyglądać się zdjęciom z fotoradaru. Pewnie gdybym dostał zdjęcie od łódzkiej drogówki lub straży miejskiej, nie zastanawiałbym się, zapłaciłbym 600 złotych i dostał te 6 punktów za nie swoje wykroczenie. Zaniepokoiłem się tylko dlatego, że zauważyłem, że zdjęcie zrobił fotoradar w mieście, w którym mnie nie było.

Straż gminna w Kościelisku zapewnia, że takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko. Jednak zdarzają się...

- Trzeba mieć pecha, żeby dostać mandat za kogoś innego - mówi Anna Garbulińska ze straży gminnej w Kościelisku. - Wystarczy, że pomylona zostanie jedna litera w numerze rejestracyjnym pojazdu i już mandat dostanie inna osoba. Dlatego każdy, kto dostaje zdjęcie z fotoradaru i wezwanie do zapłaty za przekroczenie dozwolonej prędkości, powinien się dokładnie przyjrzeć fotografii.

Garbulińska dodaje, że skargi są rozpatrywane tylko złożone na piśmie. - Dopóki nie otrzymamy takiego pisma, nie możemy anulować wezwania do zapłaty mandatu. Każdy może przez telefon powiedzieć, że nigdy nie był w Kościelisku - zaznacza strażniczka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki