Jak zapewniają duchowni, pomysł porannych modlitw wyszedł od samych studentów. - Chcieli mieć dodatkową mszę akademicką w tygodniu. Zaproponowaliśmy poranną, bo nie ma lepszego sposobu na rozpoczęcie dnia niż udział w mszy świętej - mówi ojciec Adam Wyszyński, opiekun łódzkiego duszpasterstwa akademickiego "Kamienica".
Żeby zdążyć na mszę, studenci muszą wstawać nawet o godzinie 6 rano. Ojciec Wyszyński przyznaje, że poranne wstawanie dla niego też jest wyzwaniem. - Jednak wspólne przeżywanie trudów jednoczy ludzi - tłumaczy.
W piątek, na pierwszej porannej mszy w kaplicy przy ul. Zielonej 13 w Łodzi, pojawiło się tylko dwóch studentów. Resztę grupy wiernych stanowiły starsze panie. Ale nieliczne grono młodych wiernych ojcowie potraktowali poważnie...
- Pamiętacie na pewno ten odcinek "Włatców Móch", gdy Konieczko trafia do piekła - zaczął kazanie o. Wyszyński, wywołując bezgraniczne zdumienie na twarzach pań.
Potem było już bardzo poważnie, o piekle, samotności i zaletach porannego spotkania z Bogiem. Po mszy studenci zostali też zaproszeni do uczestniczenia w śpiewanej przez zakonników modlitwie brewiarzowej.
Około godz. 8 w sali duszpasterstwa można już było napić się obiecanej kawy i herbaty. I porozmawiać z duszpasterzem.
Krzysztof Kupczyński, student Politechniki Łódzkiej, był w kaplicy przed rozpoczęciem pracy w uczelnianym centrum komputerowym: - To dobry początek dnia. Nie było trudno wstać, choć akurat w mieszkaniu wyłączyli ciepłą wodę.
Ojców nie zniechęca niska na razie frekwencja ani fakt , że wiele łódzkich klubów w czwa-rtki urządza specjalne promocje dla studentów.
- Jeśli ktoś będzie wracał z imprezy, znajdziemy dla niego kefirek - zapewnia ojciec Wyszyński.
Podobny pomysł już kilka lat temu wprowadzili w życie dominikanie w Krakowie. Tam poranna msza odbywa się codziennie, a po niej z klasztornej kuchni serwowane jest śniadanie.
- Zazwyczaj podają słynny twarożek i marmoladę - mówi Magdalena Mendel, która w krakowie skończyła właśnie pielęgniarstwo.
W Krakowie codziennie rano pojawia się około 20-30 osób. - Niektórzy żartują, że pod koniec miesiąca studenci przychodzą głównie dla darmowego jedzenia - mówi Magdalena. - Ale jest to też okazja, by porozmawiać z duszpasterzem. Jest luźna atmosfera, mało ludzi, można porozmawiać - dodaje.
Łódzcy studenci na razie są sceptyczni. - Co? O siódmej rano i to jeszcze w piątek? - robi wielkie oczy Marcin Dzięczylewski, student politechniki. - Piątek to dla studentów początek wyjść ze znajomymi i imprez. Nie sądzę, żeby znalazło się wielu chętnych - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?