Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź: drzewa wycięto między 4 a 5 rano (ZDJĘCIA+FILMY)

Jolanta Sobczyńska
Łódź: drzewa wycięto między 4 a 5 rano
Łódź: drzewa wycięto między 4 a 5 rano Jakub Pokora
Spółdzielnia Mieszkaniowa Śródmieście wycięła 5 drzew, gdy ludzie spali. Pozostałych 12 ludzie postanowili bronić... wchodząc na nie. Sprawą zajęli się też radni na wtorkowym posiedzeniu.

W poniedziałek o godz. 19.30, przed blokiem przy ulicy Piotrkowskiej 241, na rozmowach spotkają się dwie strony konfliktu: zarząd SM, który chce dokończyć wycinkę drzew oraz przeciwstawiający się temu mieszkańcy.

Dziś o 4 rano miał finał spór między mieszkańcami wieżowca przy ul. Piotrkowskiej 241 a administracją ich bloku, SM Śródmieście. Około godziny 4 rano robotnicy wycięli 5 z 17 przeznaczonych do wycinki drzew. Gdy ludzie o 5 rano wybiegli z mieszkań - zostały już tylko leżące, ścięte drzewa.

Przypomnijmy, że mieszkańcy bloku protestują przeciwko wycince drzew na zielonym skwerze pod ich domem. Ma tu bowiem stanąć nowy blok mieszkalny oraz parking wielopoziomowy. Od decyzji Urzędu Miasta Łódź o wycince odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Łodzi, ale to podtrzymało decyzję UM.
- W dokumencie stoi wyraźnie: mieszkańcy mogą odwoływać się od decyzji SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, ale... to nie wstrzmuje wykonania decyzji, czyli wycinki - mówił nam w poniedziałek Krzysztof Diduch, prezes SM.

Tymczasem w sobotę mieszkańcy własnymi ciałami bronili drzew przed wycinką. Wtedy SM ustąpiła, a robotnicy odjechali. Dziś w nocy wycięto jednak 5 drzew.
- Wycięli te drzewa pod osłoną nocy! - dzwonił do nas o godzinie 5 rano i mówił zdenerwowany Rafał Kulbat. - Nawet zniszczyli gniazdo ptaków!

Robotnicy na jakiś czas odjechali, ale po około 3 godzinach wrócili. Tym razem w asyście firmy ochroniarskiej. Na ogrodzonym terenie, który został przygotowany do wycinki zebrało się więc kilkunastu mieszkańców wieżowca - w tym matki z dziećmi, robotnicy od ścinki i ochrona. Ludzie weszli na ścięte już oraz na zaznaczone do ścinki drzewa.
- Nie zejdę! - oznajmiła jedna ze starszych pań. - a tylko spróbujcie mnie stąd ruszyć. Mam uszkodzony kręgosłup. Jeśli coś mi zrobicie - nie wyjdziecie z sądu do końca życia.
Ochroniarze próbowali wyprosić z ogrodzonego terenu ludzi. Doszło do przepychanki.
- Przewrócili mnie! - krzyczał mężczyzna.

Ludzie szukali wsparcia u policji, której kilku funkcjonariuszy pojawiło się na miejscu.
- Ale robotnicy i ochrona są tu na prawie - argumentował jeden z policjantów. - To teren prywatny i będziecie musieli państwo opuścić go.
- To teren spółdzielni, a nie prywatny - tłumaczyli ludzie. - A to my jesteśmy spółdzielnią!
- Zarząd SM zdecydował o tej wycince - argumentował policjant.
- Co to za zarząd - krzyczeli mieszkańcy.
- Taki, jaki wybraliście - uciął dyskusję funkcjonariusz.

Policjanci weszli na zagrodzony teren i zaczęli wypisywać mandaty. Część protestujących wyszła wtedy poza bramy. Zostali tylko najwytrwalsi. Między innymi starszy mężczyzna, który wszedł tak wysoko na drzewo, że nie ochroniarze nie byli w stanie go dosięgnąć. Wezwano straż pożarną z drabiną. Ale mężczyzna tak lawirował na drzewie, zmieniając strony i gałęzie, że nie chcący stosować rozwiązań siłowych ratownicy nie byli w stanie go ściągnąć.

Na miejscu pojawił się zaś prezes Diduch. Atak ludzi skierował się w jego stronę.
- Jest pan kłamcą, panie prezesie - mówiła Anna Winalska, która zdecydowała się zejść z drzewa. - Gdy pokazywał nam pan pierwszą wizualizację nowego budynku, który wyrośnie przed naszymi oknami miał mieć on cztery piętra. Ale widzieliśmy dokumenty - nowy blok będzie miał sześć pięter.
- To nieprawda. Blok nigdy nie miał mieć 4 pieter - bronił się Diduch.
W mediację między zarządem spółdzielni a spółdzielcami włączył się Dariusz Joński, przewodniczący wojewódzki SLD w Łodzi.
- Niech pan zatrzyma teraz prace, bo dojdzie do tragedii - argumentował Joński.
- Dobrze, wstrzymam prace do poniedziałku 27 czerwca - zgodził się w końcu Krzysztof Diduch. - O godzinie 19.30 możemy się tu spotkać na rozmowach. Nie będę przecież ścinał drzew, gdy siedzą na nich ludzie.

Sprawa drzew był poruszona na wtorkowej sesji Rady Miasta Łódzi. Prezydent Hanna Zdanowska wystąpiła z apelem do prezesa spółdzielni, żeby zastanowił się nad swoim zachowaniem, a najlepiej żeby wycofał się z pomysłu wycinki drzew.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki