Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apteki w Łódzkiem toną w długach. Czeka je prawdziwa rewolucja

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
Już 52,6 mln zł wynoszą zaległe długi aptek. Finansowe problemy ma 1.252 z prawie 15 tys., które działają w całym kraju. Dłużników przybywa.

Wśród 1.252 zadłużonych aptek jest sto z woj. łódzkiego. Ich dług to 4,19 mln zł. Sytuacja finansowa aptek pogorszyła się bardzo w tym roku. Jeszcze w styczniu tego roku aptek w złej sytuacji finansowej działało w Polsce 1.120, a ich zaległe zobowiązania nie przekraczały 40 mln zł.

- W ciągu niespełna 11 miesięcy w bazie danych Krajowego Rejestru Długów liczba zadłużonych aptek wzrosła o prawie 12 proc., ale ich całkowite zadłużenie skoczyło w górę o ponad 30 proc. - podkreśla Adam Łącki, prezes zarządu KRD. - Średni dług wzrósł w tym czasie z 35,5 do 42 tys. zł. Taka sytuacja może sugerować, że w branży dzieje się coś niedobrego, zwłaszcza że spora część nich to małe apteki, dla których taka kwota jest znaczącym obciążeniem.

W całym kraju - jak wynika z danych światowej firmy zajmującej się ochroną zdrowia QuintilesIMS - pod koniec września tego roku działały 14.622 apteki i było ich o 180 więcej w porównaniu do analogicznego okresu ubiegłego roku. W sumie 39 proc. aptek należy do 388 sieci. Skupiają łącznie 5,7 tys. aptek, pozostałe to apteki niezależne. To apteki niezrzeszone zresztą są najczęściej zamykane, powstają natomiast głównie apteki sieciowe.

CZYTAJ TEŻ: Dyżury aptek w nocy i święta. Aptekarze nie chcą dyżurować bez potrzeby i za darmo

Woj. łódzkie znalazło się w gronie tych regionów kraju, w których liczba zadłużonych aptek to minimum sto. Dokładnie tyle ma problemy u nas, natomiast w Małopolsce aptek z finansowymi kłopotami jest 120, a w woj. śląskim aż 206. Niechlubny rekord padł na Mazowszu, tam aż 231 aptek walczy z długami. W sumie w tych czterech województwach działa ponad połowa zadłużonych aptek. To one mają ponad połowę łącznego zadłużenia aptek w kraju. Najwyższe średnie zadłużenie mają apteki z Wielkopolski, na jedną przypadają niemal 74 tys. zł. Najmniejsze średnie zadłużenie występuje natomiast w woj. małopolskim i wynosi 19,8 tys. zł.

Właściciele aptek przeważnie są winni pieniądze bankom i zamkniętym funduszom inwestycyjnym (sekurytyzacyjnym), w sumie po ok. 16 mln zł. Ponad 7 mln zł właściciele tych punktów są winni hurtownikom i detalistom.

- Apteki finansują bieżącą działalność nie tylko środkami własnymi i kredytem bankowym, ale często również kosztem dostawców - zaznacza Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso. - Dość powszechną praktyką w tej branży jest wolniejsze rozliczanie się aptek z hurtownikami. Kiedy jednak rośnie liczba dystrybutorów farmaceutycznych, którzy dopisują apteki do Krajowego Rejestru Długów, to znak, że w wielu przypadkach przekroczony został poziom ich tolerancji.

CZYTAJ TEŻ: Brakuje leków ratujących życie i zdrowie. Łódzcy aptekarze protestują

Właściciele aptek finansowe kłopoty tłumaczą m.in. olbrzymią konkurencją, a także usztywnieniem cen części leków, do czego doszło kilka lat temu.

- W dużych miastach apteki są niemal na każdym rogu - mówi właścicielka trzech łódzkich aptek. - Trudno jest konkurować ze wszystkimi cenami, gdyż to właśnie na nie klienci przeważnie zwracają uwagę. Kiedyś pole do popisu było szersze, mogliśmy sami decydować o tym, ile mają kosztować leki refundowane. Od 2012 r. ich ceny są jednak ustalane odgórnie i w każdej aptece muszą kosztować tyle samo. Nie ma się co potem dziwić, że branża ma kłopoty.

To jednak ma się zmienić za sprawą poselskiego projektu, zgodnie z którym apteki będą mogli prowadzić tylko farmaceuci, a jeden właściciel będzie mógł mieć jedynie cztery apteki. Między poszczególnymi aptekami będzie musiał być przynajmniej kilometrowy odstęp.

O poparcie projektu apeluje Naczelna Rada Aptekarska. Zarówno pomysłodawcy, jak i członkowie NRA, są przekonani, że poprawi to kondycję finansową aptek i unormuje rynek. Przeciwnikami są m.in. właściciele aptek, którzy nie są farmaceutami, a także Konfederacja Lewiatan. Podkreślają oni, że za zmiany zapłacą pacjenci. Eksperci Lewiatana wyliczyli, że leki bez recepty są o 9 - 12 proc. tańsze w aptekach sieciowych niż indywidualnych.

CZYTAJ TEŻ: Nielegalny eksport leków w Łódzkiem. Pacjenci bez lekarstw ratujących życie i zdrowie

Co się jeszcze zmieni?
Projekt nowelizacji prawa farmaceutycznego zakłada kolejne zmiany. Dotyczą one m.in. asortymentu.

Jeśli nowelizacja w proponowanym kształcie wejdzie w życie, to w aptekach nie będzie już można kupić kosmetyków oraz tzw. suplementów diety.

Zdaniem posłów, apteki nie mogą działać na zasadzie zwykłych sklepów. Mamy w nich kupować jedynie leki i produkty lecznicze.

Zakaz sprzedaży kosmetyków może spowodować, że apteki stracą od 20 do 30 proc. obrotów i właśnie ten zapis w projekcie wywołuje największe niezadowolenie farmaceutów.

To nie koniec proponowanych zmian: ograniczona zostanie także sprzedaż leków poza aptekami.

Lekarstwa bez recepty można obecnie nabyć m.in. na stacjach benzynowych, w drogeriach, a także w sklepach.

Gdy przepisy wejdą w życie, produkty te będzie można kupić jedynie w aptece.

Ten zapis w nowelizacji zyskał akurat poparcie farmaceutów, którzy podkreślają, że sprzedaż tych produktów poza aptekami powoduje, iż nie ma nad nimi żadnej kontroli.

Poza tym nawet przy zakupie tego typu produktów mogą być potrzebne wskazówki specjalisty - aptekarza. Tymczasem pracownik stacji benzynowej lub sklepu spożywczego nie będzie w stanie ich klientowi udzielić.

sach

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki