Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Łodzi zabiorą samotnemu ojcu szóstkę dzieci

Marcin Darda
Marcin Darda
51-letni ojciec nie wyobraża sobie, że mógłby stracić swoje dzieci. Cała rodzina bardzo się kocha, choć warunki w jakich mieszka są bardzo trudne
51-letni ojciec nie wyobraża sobie, że mógłby stracić swoje dzieci. Cała rodzina bardzo się kocha, choć warunki w jakich mieszka są bardzo trudne Grzegorz Gałasiński
Sąd odebrał samotnemu ojcu sześcioro dzieci. W czwartek odbędzie protest przed wykonaniem wyroku.

Dramatyczna historia w Łodzi. Sąd zdecydował o odebraniu samotnemu ojcu sześciorga dzieci, a dziś ma dojść do wykonania wyroku. O ile nie przeszkodzi w tym protest, w który mają zaangażować się m.in. pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.

51-letniego pana Wojciecha przed dwoma miesiącami opuściła konkubina, z dnia na dzień zostawiając z szóstką dzieci. Na dodatek zabrała ze sobą świadczenia z MOPS.

Jakby tego było mało, rodzinie zawieszono świadczenia z programu 500 plus. Dlaczego? Ponieważ formalnie zapisano je na matkę. Mimo to samotny ojciec, m.in. z pomocą pracowników MOPS wiązał jakoś koniec z końcem. Rodzinie załatwiono mieszkanie socjalne w kamienicy przy ul. Jesionowej, a on sam podjął pracę ochroniarza. Dzieci - czterech chłopców i dwie dziewczynki - mają od 4 do 12 lat, a w mieszkaniu razem z nimi mieszka jeszcze ich babcia. Wszyscy gnieżdżą się na nieco ponad 20 metrach kwadratowych.

Czytaj też:Pracownik socjalny może odebrać dziecko za klapsa

I to był główny zarzut sądu rodzinnego, który zdecydował o odebraniu ojcu dzieci na podstawie opinii kuratora. Pismo z decyzją do samotnego ojca dotarło w poniedziałek, były w nim także zarzuty, że „jest brudno”, a nie wszystkie dzieci mają łóżka”

- Tyle tylko, że to nie jest żadna patologiczna rodzina - podkreśla Marcin Wawrzyńczak z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej, który pomaga samotnemu ojcu z Łodzi. - Po prostu zabierają mu te dzieci z powodu biedy, choć ten człowiek na to w ogóle nie zasłużył. Na to nie można pozwolić.

Zobacz też:Błąd urzędnika kosztował ją 15 tys. zł. Samotna matka z Łodzi musi oddać pieniądze z zasiłku

Marcin Wawrzyńczak rozsyłał wczoraj dramatyczny apel zmierzający do akcji zablokowania wyroku sądu: „(...) zgłosiła się do mnie asystentka rodziny z MOPS, która wraz z innymi pracownikami jednostki pomaga samotnemu ojcu sześciorga dzieci. Właśnie sąd mu te dzieci odebrał... Panie z MOPS walczą, żeby do tego nie dopuścić, ponieważ to porządny człowiek, ale sąd całkowicie zlekceważył to co mówiły... Proszę pomóżcie (...), aby dzieci zostały przy ojcu!!!! Odebranie dzieci ma nastąpić w czwartek 22 września o godzinie 12 przy ul. Jesionowej 4/6. Wszyscy, którzy chcą pomóc niech tam będą godzinę wcześniej”.

Ojciec dzieci jest zdruzgotany, bo jak mówi „kocha swoje dzieci i robi dla nich wszystko”.

Przeczytaj też:Chcą poznać swoje dziecko, być z nim choć kilka minut...

W akcję przeciw wykonaniu wyroku sądu chcą się również zaangażować pracownicy łódzkiego MOPS.

- Nie wyobrażam sobie, by dzieci Wojtka trafiły do jakiegoś ośrodka - mówi Aleksandra Płoszka, asystentka rodziny z MOPS, która pomaga samotnemu ojcu i jego dzieciom. - On je kocha i bardzo się stara. Tymczasem sąd w ogóle nie wziął pod uwagę mojej opinii, choć z tą rodziną jestem niemal codziennie.

Aktualizacja:

Jeszcze w środę wieczorem pan Wojciech odebrał telefon od Kancelarii Prezydenta RP z informacją, że decyzja zostanie wstrzymana. W czwartek rano w jego mieszkaniu pojawili się przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, którzy zapewnili, że decyzja o odebraniu dzieci została wstrzymana i najpewniej będzie anulowana.

Czytaj więcej tutaj:Pan Wojciech z Łodzi zostaje z dziećmi. Decyzja sądu o odebraniu dzieci została wstrzymana

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki