Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódź to dla nich niezwykłe miasto, które pokochali...

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Grzegorz Gałasiński
Przez lata na łamach tygodnika „Kocham Łódź” ukazały się setki wywiadów z mniej lub bardziej znanymi ludźmi. Wszystkich łączył jeden niepodważalny fakt - byli związani z Łodzią. Powróciliśmy do tych, naszym zdaniem, najciekawszych rozmów i postanowiliśmy je przypomnieć...

Hans Kloss. Łodzianin z Bałut

Stanisław Mikulski, słynny Hans Kloss ze „Stawki większej niż życie”, z dumą podkreślał, że jest łodzianinem z Bałut. Z Łodzi pochodzili jego rodzice, dziadkowie.

- Do wybuchu wojny mieszkałem na Bałutach - opowiadał nam Stanisław Mikulski. - Urodziłem się przy ul. Lutomierskiej. Tego domu już nie ma.

Pan Stanisław opowiadał nam, że przed wojną zaczął chodzić do szkoły, która znajdowała się na rogu ul. Limanowskiego i Hipotecznej. W czasie okupacji musiał się ukrywać, by Niemcy nie wywieźli go na roboty przymusowe. Wyjechał więc do rodziny na wieś koło Łęczycy. Potem wrócił do Łodzi. Opuścił ją na stałe w 1950 roku.

- Poszedłem wtedy do wojska - wyjaśniał. - Służbę kończyłem w Lublinie. Tam zacząłem pracować w teatrze. Do mojej Łodzi już nie wróciłem. Oczywiście odwiedzałem ją. Przyjeżdżałem do rodziców, którzy tu zostali. Tata umarł w 1974 r., mama trzy lata po nim. Są pochowani na cmentarzu na Dołach. W Łodzi pochowani są też dziadkowie.

W Łodzi urodził się Włodzimierz Korcz, znany polski kompozytor, autor wielu przebojów.

- Większą część życia mieszkam w Warszawie, ale gdy są wiadomości sportowe to dalej interesują mnie wyniki ŁKS-u i Widzewa Łódź - mówił nam w wywiadzie pan Włodzimierz. - Jakoś nie czuję związku ani z Legią, ani Polonią Warszawa. W sercu mam łódzkie kluby. Jako młody chłopak chodziłem na mecze ŁKS-u. Pamiętam nazwiska piłkarzy: Kokot, Kubocz, Szczurzyński, Baran, Jezierski. Tak więc w tym sensie jestem łodzianinem. Tu przecież spędziłem dzieciństwo. No i tu jest wspaniały park na Zdrowiu. Nie było dla mnie nic fantastyczniejszego, gdy w niedzielę rano ojciec mówił: „Jedziemy na Zdrowie!”. Brało się mięso pieczone, pomidory, jabłka, kanapki. Mama zabierała kompot rabarbarowy. Wsiadało się w tramwaj, jechało kilka przystanków i było się w raju! Grało się w siatkówkę i w serso, grę bardzo modną przed wojną. Każdy z grających miał dwa kijki i były dwa kółeczka. Kijkami rzucało się jednocześnie dwoma kółkami do osoby stojącej naprzeciw. Ona musiała kółka złapać na patyki. Do tekstu Jeremiego Przybory napisałem piosenkę „Pan zagra ze mną w serso”. Śpiewała ją moja żona Elżbieta Starostecka.

Łódź, która inspiruje...

O swoim pierwszym spotkaniu z Łodzią opowiadał nam abp Władysław Ziółek, emerytowany metropolita łódzki.

- Uderzył mnie ogrom tego miasta, jego gigantyczne budowle z majestatyczną katedrą, a także potężne fabryki z dymiącymi kominami - mówił nam w wywiadzie ks. arcybiskup, który jako uczeń przyjechał do Łodzi z rodzinnych Komornik.- Zainteresowanie budziły też tramwaje, które wtedy wydawały mi się bardzo szybkie i hałaśliwe. Zadziałało zapewne prawo kontrastu - przyjechałem ze środowiska, gdzie dominowały cisza i bezpośredni kontakt z przyrodą, gdzie wszyscy się znają i na co dzień spotykają.

Łódź zajmuje też ważne miejsce w życiu Piotra Roguckiego, znanego aktora i muzyka.

- Nie potrafię odnaleźć siebie zdystansowanego do tego miasta - przekonywał w wywiadzie Piotr Rogucki. - Ja w nim jestem, w jego środku. W Łodzi żyję, tworzę. Tutaj znajduję swoje inspiracje, ale też tutaj się denerwuję na pewne rzeczy. Z innych się cieszę. Wrosłem w Łódź. Ona wrosła we mnie. Być może wzajemnie się stymulujemy. Mieszkałem na Widzewie Wschodzie, w ostatnim bloku na osiedlu. Za nim rozpościerały się lasy, pola, tory kolejowe - wspominał muzyk. - Chodziliśmy z kolegami do hali, w której reperowano stare wagony. Kradliśmy tam karbid i potem z niego strzelaliśmy. Biegaliśmy po polach, paliliśmy pierwsze papierosy. Było spokojnie, bezpiecznie i słonecznie. Tak to pamiętam.

O swojej Łodzi opowiadał nam też Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, a wcześniej piłkarz Widzewa. Do 18. roku życia mieszkał w Bydgoszczy. Potem przyjechał do Łodzi i czuje się przybranym łodzianinem.

- Lubiłem chodzić na lody, na ul. Piotrkowską do „Horteksu” - mówił nam legendarny piłkarz. - W poniedziałek odwiedzałem restaurację w „NOT”. Można było tam zjeść dobre zupy, znakomitego śledzika w śmietanie. Lubiłem też knajpkę na ul. Piotrkowskiej, blisko ul. Jaracza. Podawano tam jedzenie domowe i można było zjeść nawet czerninę. Gdy wieczorem chciałem zjeść coś dobrego, to szedłem do „Grandki”, do „Malinowej”. Mieszkałem na Chojnach, potem na Retkini, na osiedlu domków jednorodzinnych przy ul. Falistej.

Między więzieniem a fabryką snów

Łodzianinem jest aktor Marek Siudym. - Urodziłem się przy ul. Kopernika, w domu, nie w szpitalu - opowiadał nam aktor. - Przez to, gdy koledzy ze szkoły opowiadali, w którym szpitalu się urodzili, zastanawiałem się skąd lekarze od razu wiedzieli, że oni są chorzy. Szpital kojarzył mi się wyłącznie z chorobą. Urodziłem się w małej chałupce, stojącej w ogrodzie przy ul. Kopernika, między Lipową i Łąkową. Po latach uświadomiłem sobie, że na rogu Lipowej i ul. Kopernika był areszt śledczy, po drugiej stronie na Łąkowej znajdowała się „fabryka snów”. Tak więc urodziłem się między więzieniem, a „fabryką snów”. A jeszcze do tego na przeciw sierocińca. W 1951 r. przeprowadziliśmy na Bałuty, do bloku. Wokół były gruzy getta. Ten blok stał na rogu Franciszkańskiej i ul. Bojowników Getta. Niedaleko był mariawicki kościołek, trochę dalej moja parafia Najświętszej Maryi Panny. Było kino „Bajka”, potem „Pionier”. Na rogu ul. Wojska Polskiego i Franciszkańskiej rozstawiało się wesołe miasteczko. To były moje Bałuty.

O Łodzi opowiadał nam również Michał Fajbusiewicz, popularny dziennikarz telewizyjny.

- Moja babcia miała sklep na tzw. Klapitce. Nikt nie zna już tej nazwy - mówił nam znany dziennikarz. - Mój ojciec napisał dziennik, który zaczyna się opowieścią o babci, która miała sklep na „Klapitce”. Było to jeszcze przed wojną światową. To rejon dawnej pętli tramwaju nr 7, a więc między dzisiejszą ul. Legionów a al. Włókniarzy. Do dziś stoi tam kilka starych domków.

Miłe wspomnienia związane z Łodzią ma też znana aktorka Beata Tyszkiewicz.

- Jestem przywiązana do Łodzi - zapewniała nas aktorka.- Tu nakręciłam swój pierwszy film. „Zemsta” w reżyserii Antoniego Bohdziewicza i Bogdana Korzeniewskiego była kręcona w Wytwórni Filmów Fabularnych przy Łąkowej. Wytwórnia stała wtedy w parku, a dziś koło niej nie ma po nim śladu. Miałam 15 lat. Do dziś pamiętam zapach warsztatów stolarskich i malarskich łódzkiej wytwórni. Plenery gdzie zostały wybudowane dwa dwory Rejenta i Cześnika, znajdowały się tuż pod Łodzią.

Znany piosenkarz Andrzej Rybiński urodził się w Łodzi i wychował na Widzewie.

- Na tzw. Grembachu, niedaleko stadionu, a w zasadzie wtedy boiska Widzewa Łódź - wyjaśniał nam piosenkarz. - Zimą wylewało się ślizgawki, na których jeździliśmy na łyżwach. Latem chodziliśmy się bawić na tzw. pola żołnierskie, jak je nazywaliśmy. Kiedyś musiały walczyć tam jakieś wojska. Zostały po nich okopy. Można było się w nich bawić w wojsko.

Zobacz też: Minibusy wkrótce będą jeździć w Łodzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Łódź to dla nich niezwykłe miasto, które pokochali... - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki