Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ruda Pabianicka, czyli część Łodzi, która dwa razy była miastem

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Siedemdziesiąt lat temu Ruda Pabianicka po raz drugi w swej historii straciła status samodzielnego miasta i została włączona w granice Łodzi. Stało się to 13 lutego 1946 roku. Władza ludowa usankcjonowała wówczas to, co kilka lat wcześniej zrobili Niemcy.

Dobiegająca już 90-tki pani Helena z ul. Popioły pamięta „miejskie” czasy Rudy. Dziś mieszka na Dąbrowie, ale wychowała się w rejonie ul. Rudzkiej, która przed wojną nazywała się Piłsudskiego.

- Szkoda, że po wyzwoleniu te nazwy tak pozmieniano- oburza się pani Helena. - Nasza to przecież przed wojną była ulicą Żeromskiego, a przemianowali ją nie wiem dlaczego na Popioły. Nawet ulicę Kościelną, tam gdzie stoi parafialny kościół, na ulicę Farną zmienili. A ulica Pabianicka, która przechodzi przez Rudę, nazywała się Staszica...

Pani Helena pamięta, że przy aptece, na ul. Rudzkiej, na przystanku wisiał zegar. Była tam duża poczekalnia tramwajowa. Swoją krańcówkę miały linie „26”, „1”. A tramwaje kursujące do Rzgowa i Tuszyna jechały dalej. W sobotę i niedzielę na Stawy Stefańskiego pół Łodzi przyjeżdżało.

- Jak byłam mała, jeszcze przed wojną, to biegałyśmy z koleżanką na Stawy Stefańskiego - wspomina pani Helena. - Stałyśmy i przez siatkę patrzyłyśmy jak na rozstawionej tam estradzie tańczą panie z panami, gra orkiestra.

Historia Rudy zaczyna się wieki temu. Jak wynika z przeprowadzonych na terenie Rudy Pabianickiej wykopalisk archeologicznych, osadnictwo mogło tu istnieć już 4 tysiące lat p.n.e. Na przykład w 1931 roku odkryto tu cmentarzysko pochodzące z wczesnej epoki żelaza. W XI wieku tereny Rudy nazywano Kasztelanią Chropską. W 1086 roku Judyta, żona Władysława Hermana, przekazała kasztelanię biskupowi krakowskiemu. Ziemia obfitowała tutaj w złoża rud darniowych, dlatego szybko powstała osada hutnicza, gdzie wydobytą rudę przetapiano w tzw. kuźnicach, a z uzyskanego surowca wykonywano m.in. lemiesze do pługów. Stąd też późniejsza nazwa - Ruda. Wcześniej nazwano ją Kuźnicą Chocianowicką. O tej osadzie wspominał nawet Jan Długosz, który w 1466 roku wizytował dobra pabianickie.

Huta działała do początków XVII wieku. Z czasem powstał tu folwark z młynem wodnym, spichlerzem i zabudowaniami gospodarskimi. Wybudowano tu również karczmę. Po II rozbiorze Polski Klucz Rudzki, obejmujący folwark Ruda i wieś Rokicie, znalazł się pod rządami Prusów. W 1822 roku mieszkały tu tylko 62 osoby. Wtedy też pojawił w jej nazwie drugi człon - Ruda Pabianicka, co oczywiście osada zawdzięczała bliskości Pabianic.

Po klęsce Napoleona Ruda Pabianicka znalazła się na terenie zaboru rosyjskiego. Z czasem ziemię kupił tu Ludwik Geyer. Tyle, że nie wybudował na terenie Rudy przędzalni, jak początkowo planował, tylko cukrownię. Wniósł ją koło rzeki Ner, koło dzisiejszej ul. Farnej. Jednak Geyer nie zrobił tu interesu życia, m.in. przez to, że z daleka musiał sprowadzać buraki cukrowe. Nie pomogło dobudowanie gorzelni. W końcu król bawełny z Łodzi sprzedał rudzki majątek.

Właścicielami Rudy Pabianickiej stali się warszawiacy- bracia Adolf i Jakub Loewenbergowie oraz ich wspólnik Majer Junghertz. Stało się to w 1873 roku. Z czasem wspólnicy podzielili majątek między sobą. Kiedy zmarł Adolf, głównym właścicielem Rudy stał się Jakub Loewenberg. W cukrowni zatrudniał nawet 300 osób. Ale przed śmiercią nie zdążył spłacić pożyczki zaciągniętej na rozwój cukrowni. Majątek przejął Seliga Natanson. Jego synowie zamknęli cukrownię. Zaczęli parcelować teren, sprzedawać go na działki. Na części z nich powstały fabryki.

Na stronie Klubu Sympatyków Rudy Pabianickiej przeczytamy, że były to m.in. Fabryka Pluszu Lebrechta Muellera, Fabryka Tkanin Technicznych Ludwika Luederta, Rudzka Przędzalnia Bawełny Spółka Akcyjna oraz Fabryka Tektury Arnolda Baiera. Około 1900 roku Ruda Pabianicka otrzymała prawa osady fabrycznej. Rok później dotarła tu linia tramwajowa. Należała do Łódzkich Elektrycznych Wąskotorowych Kolei Dojazdowych. Biegła wzdłuż ówczesnej Szosy Pabianickiej. Z czasem dobudowano jej rozgałęzienie w kierunku tzw. Dolnej Rudy. Tor ułożono wzdłuż dzisiejszej ulicy Rudzkiej...

Ruda Pabianicka cały czas znajdowała się poza Łodzią. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości znalazła się na terenie gminy Brus, jako tzw. kolonia. Już w 1919 roku rozpoczęto starania przyznania tej osadzie fabrycznej praw miejskich. Powołano komitet społeczny. Na początku liczył 36 osób, z czasem liczba członków zmniejszyła się do sześciu. Na czele komitetu stanął ksiądz Franciszek Potapski, a dołączyli do niego: obywatel Szymankiewicz, Ryszard Zölbel, Antoni Ziętalski, Franciszek Dółka oraz Stefan Świderski.

Stefan Świderski to pradziadek Macieja Tarnowskiego, człowieka, który z grupą przyjaciół i znajomych założył Klub Sympatyków Rudy Pabianickiej.

- Zaczęło się od portalu Nasza klasa - opowiadał nam Maciej Tarnowski. - Utworzyłem tam profil poświęcony Rudzie Pabianickiej. Zaczęło zaglądać na niego coraz więcej osób, przysyłano mnóstwo zdjęć. Pojawił się problem z archiwizowaniem tych fotografii, brakowało forum. W końcu pomyślałem, że założę stronę poświęconą Rudzie Pabianickiej.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

Pan Maciej wspomina, że nie miał pojęcia, jak taką stronę stworzyć i nią administrować. Ale nauczył się tego od podstaw. Wiele pomogła mu Anna Radomska z... Rembertowa, która do dzisiaj prowadzi stronę.

- Maciek zaraził mnie miłością do Rudy Pabianickiej - zapewniała nas pani Anna. - Doszło do tego, że więcej wiem o Rudzie niż Warszawie czy Rembertowie.

Ale wróćmy do historii Rudy Pabianickiej. Mieszkańcy zaczęli wysyłać pisma do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i prosili, by ich osada dostała prawa miejskie. Nawiązywali w nich do tego, że jest przygotowywany projekt nowego podziału administracyjnego Polski.

- Mieszkańcy kolonii Ruda Pabianicka, gminy Brus, pow. Łódzkiego, jako obywatele osady, która dawno już straciła charakter wsi, a znajdując się w obrębie gminy wiejskiej cierpi z tego powodu wielkie niewygody i straty pod względem gospodarczym, policyjno-administracyjnym i aprowizacyjnym, będąc zależna od konserwatywnej większości wiejskiej, hamującej rozwój ekonomiczny kolonii, niniejszem uprzejmie proszą Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, przez wybraną jednomyślnie na zebraniu gromadzkiem w dniu 6 kwietnia Komisję 36-ciu, o odseparowanie kolonii Ruda Pabianicka, gminy Brus od terytorium gminnego i o utworzenie z Rudy samodzielnej jednostki administracyjno-gospodarczej czyli miasta - argumentowali mieszkańcy Rudy Pabianickiej. Wyjaśniali, że ich osada powstała na gruncie dóbr i cukrowni Ruda Pabianicka. Od Łodzi dzieli ją siedem wiorst.

- Posiada obecnie około 1100 posesji zabudowanych przeszło 700 domami, willami i zabudowaniami fabrycznemi i przemysłowemi - pisano w piśmie do ministerstwa. - Jest w niej kościół parafialny, apteka, 8 większych zakładów fabrycznych i 3 duże cegielnie parowe. Z fabryk znaczniejsze: przędzalnia wełny, 2 tkalnie i farbiarnie, apretury oraz fabryka powrozów. Ludność składająca się głównie z robotników, rzemieślników, handlujących oraz inteligencji miejskiej wynosi około 6000 głów. Z instytucji społecznych są czynne: urząd parafialny, Rada Opiekuńcza Miejscowa, Straż Ogniowa, Koło Zjednoczonych Ziemianek, Koło Polskiej Macierzy Szkolnej, utrzymujące 4-ro klasowe progimnazjum koedukacyjne, Biblioteka Ludowa, Towarzystwo Muzyczne i Śpiewacze. Szkolnictwo, oprócz wymienionego progimnazjum Macierzy, stanowią 4-ry szkoły gminne i 2 kantoraty ewangelickie, przy czem budżet szkolny wynosi dotąd rocznie (bez szkoły Macierzy) marek 10 500. Osadę łączy z Łodzią i przebiega specjalna odnoga elektrycznej kolei dojazdowej, a z miastami Rzgowem i Tuszynem linia kolei wąskotorowej Ruda-Kruszew. Stacja osobowa tej kolei znajduje się w centrum kolonii, a ruch osobowy na tych koloniach sięga tysięcy osób dziennie. Sklepów kolonialnych i galanteryjnych znajduje się tu 35, dwa T-wa spółdzielcze spożywców, 8 rzeźników, 10 piekarni i kilkunastu innych rzemieślników jak szewców, stolarzy, kowali itp. Dwie restauracje i dwa bufety kolejowe dopełniają stanu kolonii pod względem handlowym.

Po trzech latach z Warszawy nadeszła radosna wiadomość- 14 lutego 1923 roku ukazało się rozporządzenie Rady Ministrów, na mocy którego utworzono miasto Ruda Pabianicka. Kilka miesięcy później wybrano historyczną Radę Miasta. A 15 listopada członków magistratu. Pierwszym burmistrzem został Franciszek Dółka.

Pierwsze zebrania magistratu odbywały się w mieszkaniu Marii Majewskiej. Z czasem wynajęto lokal przy zbiegu ówczesnych ulic Staszica i Rżewskiego. Ruda została podzielona na siedem dzielnic: Rokicie, Chachułę, Marysin, Podgórze, Góry (Janówek), Rudę Górną i Rudę Dolną. Każda z dzielnic miała indywidualny charakter i przeznaczenie.

- Ruda Pabianicka posiadała własny herb, a jego symbolika nawiązywała do czasów, kiedy Ruda wchodziła w skład majątku Kapituły Krakowskiej, do rozwijającego się szybko przemysłu oraz do herbu Pabianic - opowiadał nam Maciej Tarnowski. - Herb był używany do 1937 roku, kiedy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych uznało go za historycznie nieuzasadniony.

Maciej Tarnowski z dumą opowiada, że jego przodkowie byli jednymi z pierwszych, którzy sprowadzili się do Rudy. A pradziadek Stefan Świderski został wiceburmistrzem, zaraz po uzyskaniu praw miejskich.

Pradziadkowie Macieja Tarnowskiego przybyli do Rudy Pabianickiej z Koluszek, w 1912 roku.

- Wtedy były tu tylko pola, przez które płynęła rzeka- wspomina pan Maciej. - Pradziadkowie mieszkali najpierw na ulicy Trudnej 4. Ten dom jeszcze stoi. Nie było jeszcze wtedy w Rudzie kościoła. Ale w niedzielę przyjeżdżał tu ksiądz z parafii świętego Mateusza w Pabianicach. Odprawiał mszę świętą w tymczasowej kaplicy przy ulicy Magdaleny 3, a potem szedł do babci Świderskiej na obiad.

Stefan Świderski pracował jako zawiadowca stacji, był też bibliofilem, zajmował się spółdzielczością. W 1923 roku zaczął budować dom na ul. Zarzecznej, odchodzącej od ul. Farnej.

Ale już przed wojną były zakusy, by Rudę Pabianicką włączyć do Łodzi. Pisał o tym właśnie Stefan Świderski.

- W orbicie założeń połączeniowych Wielkiej Łodzi znajduje się, między innymi, także gmina Ruda Pabianicka - zauważał dziadek Macieja Tarnowskiego. - Miasto to jest w sytuacji niedawnego Podgórza do Krakowa i losem jego jest, zdaje się, wcielenie do Łodzi. Dziś od Łodzi oddziela tę gminę jeno linia kolei obwodowej i większe niezamieszkane tereny dawnych podmiejskich cegielni folwarków, a łączy wszystko inne. Więc tramwaj elektryczny, elektrownia, Kasa Chorych. Nawet spółdzielnie aprobują Łódź, a gros mieszkańców czerpie swe środki utrzymania z zajęć w Łodzi. (...) Życie miasta Rudy Pabianickiej ściśle jest związane z Łodzią, a przyspieszone tempo tego przedmieścia idzie zgodnie z tętnem rozwoju gospodarczego w Łodzi. Dlatego coraz częściej i u nas odzywają się głosy życzące sobie przyłączenia całej osady do Wielkiej Gminy Łódzkiej. Ze względu na jeszcze większą konieczność udogodnień w komunikacji, potanieniu administracji i szybszego rozwiązania wielu gospodarczych i samorządowych zagadnień, którym w obecnych warunkach podołać może tylko wielka gmina, byłoby to rzeczywiście wskazanym. Nowsze jednak organizacje wielkich samorządów miejskich mogą iść i odmiennymi drogami. W przeciwieństwie do pomysłów centralizacyjnych większe korzyści zapewniają zarządom wielkich miast i ich gmin podmiejskich związki federacyjne, oparte na samorządach istniejących lokalnie. Przykładem Londyn. Oby przykłady zachodnioeuropejskie były wzorem dla Łodzi, gdyż np. Warszawa swych przedmieść (przed 20 laty przyłączonych do miasta) zdaje się dotąd strawić nie zdołała.

Przed wojną Ruda Pabianicka bardzo szybko się rozwijała. Ze wszystkich miast powiatu łódzkiego właśnie tu zanotowano największy przyrost ludności. W ciągu dziesięciu lat liczna mieszkańców zwiększyła się dwukrotnie i na początku lat 30. XX wieku liczyła 10.345 osób.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE...

Podkreślano znakomite położenie Rudy, połączenie z Łodzią, Pabianicami. Położona jest bowiem 200 metrów nad poziomem morza. Zapewniano, że panował tu swoisty mikroklimat. Do Łodzi można było dojechać tanią koleją elektryczną płacąc za miesięczny bilet 15 złotych.

Gdy wybuchła II wojna światowa, Ruda Pabianicka została włączona w granice Łodzi, ale posiadała oddzielne władze. Na ich czele stał okupacyjny komisarz Alfons Mees. Administracja Rudy opierała się na urzędnikach niemieckich bądź narodowości niemieckiej, którzy podjęli współpracę z okupantem. Zastępcami Meesa zostali Adam Schmidt, wieloletni członek Rady Miejskiej w przedwojennej Rudzie oraz Robert Zucker. Siedzibą władz pozostał budynek Magistratu, nie zmieniono również przeznaczenia miejsc użyteczności publicznej. Na terenie Rudy znajdowały się ekspozytury urzędów okupacyjnych - m.in. Urząd Pomocniczy Urzędu Pracy.

Wraz z wybuchem wojny zaczęła zmieniać się struktura społeczna ludności Rudy. W roku 1939 trzydzieści procent z 20 tysięcy mieszkańców deklarowało, że są Niemcami. Szacuje się, że niemieckie pochodzenie miało 60 procent rudzkich urzędników i tzw.posiadaczy.

Maciej Tarnowski opowiadał nam, że wielu Niemców z Rudy, tak jak i w całym kraju, było przychylnie nastawionych do idei hitlerowskiej, wstępowali do organizacji faszystowskich m.in. NSDAP, Hitlerjugend, Bund Deutscher Maedel. Ponad trzy tysięcy mieszkańców miasta podpisało volkslistę.

Rudzcy Żydzi zostali wysiedleni. Zamknięci w gettach, obozach zagłady. Polacy stanowili głównie siłę roboczą. Pracowali w zakładach niemieckich fabrykantów. Prowadzono w nich akcję naboru do Związku Wydajnych Polaków.

- Była to próba skłócenia polskiego społeczeństwa, ponieważ członkowie tego Związku mieli przywileje niedostępne dla zwykłych robotników- wyjaśniał Maciej Tarnowski. - Jednak nabór ten prowadzony był pod przymusem i nie przyniósł spodziewanych efektów.

Na terenie fabryki Arnolda Baiera przetrzymywano Polaków przed wywiezieniem na roboty do Rzeszy, w rejonie obecnej ulicy Odrzańskiej, w lecie 1941 roku zorganizowano obóz jeniecki dla lotników radzieckich.

Działał tu też ruch oporu. Harcerze rudzcy przyjęli kryptonim „ul. Kominy”. Wielu z nich we wrześniu 1939 roku pojechało w stronę Warszawy, bronić stolicy. Ci co zostali, w czasie okupacji bacznie obserwowali lotnisko Lublinek. Tworzyli mapy, ostrzegali ludzi zagrożonych aresztowaniem. Prowadzili nasłuch radiowy. Na terenie Rudy Pabianickiej podczas II wojny światowej działał Jan Libsz. Był żołnierzem Armii Krajowej. Na rozkaz swoich dowódców przyjął volkslitę. Stworzył komórkę, która składała fałszywe donosy. Miało to sparaliżować niemiecki aparat represji. Komórka ta miała kryptonim „N”. Wykonywała różne zadania, na przykład wysyłano podrobione rozkazy, które miały napływać z Berlina czy też wezwania obywateli III Rzeszy do... obozów zagłady. W jego mieszkaniu ukrywał się Jan Nowak-Jeziorański. Ale w końcu gestapo wpadło na trop „Anatola”, bo taki pseudonim miał Jan Libsz. 13 czerwca 1944 roku został aresztowany i zamordowany przez gestapo, w jego siedzibie przy ul. Anstadta w Łodzi.

W styczniu 1945 roku Ruda Pabianicka została wyzwolona spod okupacji niemieckiej. Znów stała się osobnym miastem. Ale 13 lutego 1946 roku Rudę Pabianicką ponownie włączono do Łodzi. Długo była samodzielną dzielnicą, by w 1960 roku stać się ostatecznie częścią Górnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki