Mieszkańcy Żabieńca i Pstrokoni w gminie Zapolice przypuszczają, że to trąba powietrzna zmiotła dachy z ich budynków.
Najwięcej strachu najadła się rodzina Grocholewskich, którzy mają dom w Zapolicach Żabieńcu. - Do tej pory mi się ręce trzęsą - nie ukrywa zdenerwowania Andrzej Grocholewski.
To jego dom najbardziej ucierpiał podczas porannej nawałnicy. Stracił połowę dachu. Akurat nad częścią użytkowego poddasza, gdzie śpią z żoną i dziećmi.
Nad ranem już nie spał, bo wcześniej do pracy wyjechała żona. W pewnym momencie za oknem zrobiło się nagle ciemno, a przez walący deszcz nie było świata widać.
Zobacz też:Burza w Łodzi. Nawałnica nad Łodzią. Powalone drzewa, gałęzie na drogach, zalane ulice [ZDJĘCIA]
- To musiała być jakaś trąba powietrzna, bo dach zabrało i przekręciło - opowiada właściciel budynku.
Zobaczył tylko, jak krawędź blaszanego pokrycia zwisa nad gankiem. Zabrał dzieci na drugą stronę domu, gdzie dach jeszcze się ostał. Szczęściem szybko przyjechali strażacy i przestało padać. Zabezpieczono dach plandekami. Byli już też na oględzinach urzędnicy z gminy i ubezpieczyciel. Pan Andrzej chce jak najszybciej zabrać się do napraw. - Przecież pod plandeką nie będę mieszkał - rozkłada ręce.
Najbardziej martwi się jednak, co będzie podczas kolejnych nocy. W części domu pozbawionej dachu meble ocalały, ale podłogi są do wymiany. Synoptycy zapowiadają kolejne gwałtowne burze, a dom chroni jedynie strażacka, niebieska plandeka.
- Na pewno nie będę spał w nocy. Trzeba będzie pilnować, bo ile to wytrzyma? - zastanawia się mieszkaniec Żabieńca.
Dzieci już zapowiedziały, że na noc w domu nie zostaną. Boją się. Będą spały u babci po sąsiedzku albo w Zduńskiej Woli.
- To była chwila. Nawet nie zauważyłam co się stało - kręci głową mama Andrzeja Grocholewskiego. - Mówię do syna: Patrz, antenę ci urwało. A on mówi: Antenę? Cały dach!
Grocholewscy dopiero co wrócili z wakacji. I to szczęście, jak mówi pan Andrzej, bo co by to było, jak byliby 500 km od domu, a tu taka tragedia.
Czytaj też:Burza w Łodzi. ZOO zamknięte dla zwiedzających [ZDJĘCIA]
Nawałnica zniszczyła też zabudowania w sąsiednich Pstrokoniach. Kiedy zawiało, Dorota Urbaniak była akurat w pracy. W domu został mąż. Jak tylko zadzwonił, wróciła do domu. A tam niemal wszystko co było na podwórku zniknęło - cały pięknie urządzony plac zabaw dla wnucząt: trampolina, zjeżdżalnie.
- Nawet domek drewniany, solidny przewróciło. No i nawałnica zerwała dach z połowy budynku gospodarczego. Wichura rozrzuciła po całym podwórku eternit, poprzewracała drzewa. Szczęście, że nikomu nic się nie stało, że dom mieszkalny ocalał - wzdycha Dorota Urbaniak z Pstrokoni. - Resztę to się jakoś odrobi...
Zniszczenia u państwa Urbaniaków może byłyby większe, ale osłoniła ich budynek stara stodoła sąsiadów. Na nią skierował się cały impet wichury.
- Złożyła się jak domek z kart - mówi sąsiad Kazimierz Smolarek. - Na szczęście drewniany budynek służył już tylko jako skład na drewno i mieszkanie dla królików. Żaden nie ucierpiał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?