Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamaskowany mężczyzna próbuje spalić solarium w Zgierzu. Policja jest bezradna

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Zamaskowany człowiek w kominiarce od ponad roku próbuje spalić solarium Eden. Policja jest bezradna, a zdesperowani właściciele wyznaczyli nagrodę za pomoc z złapaniu piromana.

Tajemniczy podpalacz nęka małżeństwo Marcina i Anny W., właścicieli solarium Eden przy ul. Lechonia w Zgierzu. Pierwszy raz lokal płonął w lutym 2016 r. Ubrany na czarno piroman na głowie miał kominiarkę, a na rękach rękawiczki. Dlatego pan Marcin mówi na niego ninja nawiązując do słynnych japońskich wojowników.

- Na nagraniu z monitoringu widać podpalacza idącego z niebieską torbą, a potem jak wybiega z pawilonu, w którym na piętrze mieści się moje solarium. Wszystko wskazuje na to, że w torbie miał kanister z benzyną lub inną cieczą łatwopalną, którą rozlał w solarium i podpalił. Wybuchł pożar, który spustoszył pomieszczenie. Swoje straty oszacowałem na 160 - 170 tys. zł. To nie koniec, bo ogień zniszczył też elewację pawilonu, zaś podczas akcji gaśniczej zostały zalane sklepy z odzieżą i obuwiem na parterze. Dlatego całkowite straty z powodu pożogi oceniam na 400 - 500 tys. zł - mówi Marcin W.

**Zobacz też:

Podpalił własną córkę. Grozi mu dożywocie

**

Nasz Czytelnik przyznaje, że nie wie, kto i z jakiego powodu podpalił mu solarium. Zaznacza, że wcześniej nie otrzymywał telefonów z pogróżkami, dlatego nie przypuszcza, że nadepnął na odcisk komuś z konkurencji. Tym bardziej, że swoje solarium prowadzi od 12 lat i wcześniej nie było takich problemów.

Policja nie wykryła podpalacza i sprawa została umorzona. Przez ponad rok był spokój i pan Marcin myślał, że niebezpieczeństwo minęło. Ale nic z tego. W lipcu tego roku ninja - piroman atakował Eden trzy noce z rzędu.

- Wyjechałem z żoną i dzieckiem do Hiszpanii na urlop. W nocy z 12 na 13 lipca włączył się alarm w solarium, co odebrałem na aplikacji w telefonie. Włączyłem też podgląd i ujrzałem zamaskowanego, ubranego na czarno mężczyznę, który stał przed pawilonem i rzucał w okno solarium butelki z płynem zapalającym. Jedna z nich wpadła do środka i spowodowała pożar. Na szczęście szybka akcja strażaków sprawiła, że tym razem straty były niewielkie.

Pan Marcin przerwał urlop i wrócił do Zgierza. W samą porę, bowiem tajemniczy ninja znów zaatakował. Następnej nocy zakradł się pod pawilon z solarium, ale miał pecha, bo wypatrzyła go mieszkająca po sąsiedzku zgierzanka. Kobieta widząc podejrzanego osobnika zaalarmowała policjantów. Mundurowi przyjechali radiowozem na sygnale, dlatego spłoszyli podpalacza, który uciekł. I to w popłochu, bo w krzakach pozostawił torbę z butelkami z benzyną. Ninja zrejterował, ale nie odpuścił i w nocy z 14 na 15 lipca znów pojawił się pod Edenem.

**Czytaj też:

Pożar na Tuwima. Ktoś podpalił składowisko opon [ZDJĘCIA, FILM]

**

- Tym razem policjanci po cywilu zastawili na niego pułapkę. Niestety, gdy ruszyli do akcji z okrzykiem „Stój! Policja!” jeden ze stróżów prawa przewrócił się i podpalacz znów uciekł - narzeka Marcin W.

Zapytaliśmy policjantów o nieudane próby ujęcia nieuchwytnego podpalacza. Policjanci nie odpowiedzieli zasłaniając się tajemnicą technik operacyjnych.

- Na razie nie mamy sprawcy, ale w sprawie tej cały czas prowadzimy śledztwo i wykonujemy nowe czynności - zapewnia Magdalena Czarnacka z Komendy Powiatowej Policji w Zgierzu.

Tragiczne podpalenie
Najsłynniejszy łódzki podpalacz to Damian K. To właśnie on został oskarżony o podpalenie kamienicy przy ul. Wschodniej 18, w wyniku czego zginęły trzy osoby.

Za ten czyn Sąd Okręgowy w Łodzi w 2009 r. skazał go na 14 lat więzienia.

- Oskarżony miał świadomość, że zabija ludzi. Choć nie chciał ich śmierci, to było mu obojętne, czy ktoś zginie lub straci życie - mówiła sędzia Elżbieta Barska-Hermut uzasadniając wyrok.

Prokurator nie miał wątpliwości, że Damian K. dokonał 10 podpaleń, z których jedno doprowadziło do tragedii. Dlatego zarzucił mu zabójstwo i domagał się dożywocia.

Piroman szalał w końcu 2007 r. budząc postrach wśród mieszkańców ul. Wschodniej. Do pamiętnej tragedii doszło 22 grudnia, gdy mieszkańcy trzypiętrowej kamienicy przygotowywali się do świąt Bożego Narodzenia. W wyniku pożaru zginęło troje lokatorów: mężczyzna i dwie kobiety, zaś straty oszacowano na 881 tys. zł.

Tę samą kamienicę piroman podpalił też 12 marca 2008 r. Wtedy nikt nie zginął, ale straty przekroczyły 1,2 mln zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki