Widzę Łódź: Niech by dobry rok był przed nami FELIETON

W końcu celebrujemy fakt, że znów nam bliżej do finału i - odnoszę wrażenie - z każdym rokiem czas pomiędzy sylwestrami upływa coraz szybciej. Świętowanie zmiany daty ma też w sobie coś z podejścia do życia bliskiego postrzeganiu szklanki wypełnionej do połowy wodą - w końcu jednych cieszy nowy rok, mający nieść nowe otwarcie i nowe nadzieje, innych martwi, że w tym odchodzącym tyle spraw się nie powiodło, a jeszcze więcej zostało zmarnowanych. Należę zarazem do grupy osób nie podejmujących żadnych noworocznych zobowiązań - po co dokładać sobie kłopotów, które za dwanaście miesięcy pogłębią się poprzez uświadomienie sobie niedopełnienia wydanych sobie rozkazów? Z pewną niecierpliwością przyjmuję także deklarowanie, iż od nowego roku, od poniedziałku, czy od innego przełomu dokonam zmian w sobie i swoim postępowaniu. Czas ma to do siebie, że wyłącznie ucieka, dlatego sądzę, iż wszelkich zmian i odnowień dokonuje się teraz, bo później... znajdujemy tylko termin kolejnego przesunięcia przełomu. Różnie postrzegając ten szczególny moment każdego roku, jako okazję do dobrych życzeń zawsze miło jest go jednak wykorzystać. Wszystkim Państwu życzę uczciwie, aby nowy roku zbliżał nas, miast jeszcze bardziej oddalać, by ponure, mroczne zagrożenia krążące nad naszymi głowami się rozwiały, a w samej Łodzi żyło nam się coraz lepiej, spokojniej i szczęśliwiej. Naprawdę na to zasługujemy, a przynajmniej się o to szczerze postarajmy. Przez cały rok.