Poprzedni sezon, zakończony spadkiem łodzian z ekstraklasy, miał w Widzewie tylko dwóch pozytywnych bohaterów - Eduardsa Visnjakovsa i Patryka Wolańskiego. Jeden błyszczał jesienią, drugi wiosną. Obaj latem chcą odejść z Widzewa, ale na razie jeszcze klubów nie znaleźli.
Łotysz jako pierwszy dostał zgodę na transfer, a w Widzewie nie kryją, że bardziej niż napastnika potrzebują pieniędzy z jego transferu. Z chętnymi negocjują jednak na tyle twardo, że nie osiągnęli porozumienia ani z niemieckim z FC St. Pauli hamburg, ani z rosyjskim Torpedo Moskwa.
Z kolei Wolański sam domagał się zgody na transfer. W końcu ją dostał i nie pojechał na zgrupowanie, ale nowego pracodawcy wciąż nie ma. Gdy łodzianie wrócili ze Świdnika, bramkarz znów zaczął ćwiczyć z drużyną. Jak twierdzą dobrze poinformowani, jego pozostanie w Łodzi jest ciągle możliwe.
Prezes Sylwester Cacek od kilku tygodni zapowiada, że w Widzewie nie będą grali tylko nieznani wcześniej piłkarze z niższych lig. Mówiąc to myślał o nowych twarzach, a może... zostaną stare?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?