W Wiśle czekają zatem na finansowy wodospad, który miał już miejsce w Widzewie. Łódzki klub pod względem decyzji o redukcji kosztów już dawno wyprzedził inne kluby w ekstraklasie. Urealniając zarobki do prezentowanego poziomu wcale nie osiąga Widzew gorszych wyników. Wisła jest niżej w tabeli, nie potrafiła wygrać z Bełchatowem, bo... pieniądze nie grają.
Jakie musiały być wyśrubowane zarobki w Widzewie, skoro Darvydas Sernas, jak podaje "Przegląd Sportowy", zarabiał w Zagłębiu Lubin 95 tys. zł miesięcznie. Odchodząc półtora roku temu z Widzewa nie dostał przecież w KGHM 200- czy nawet 100-procentowej podwyżki. Akcje Litwina przynosiły większe straty niż akcje sponsora klubu.
Na szczęście takich płacowych kominów w Widzewie już dziś nie ma. Ostatnim Mohikaninem może być Łukasz Broź, ale on akurat na dobre pieniądze zasługuje. Choć za strzał w poprzeczkę w meczu ze Śląskiem trzeba dać mu dwóję, bo należał dokładniej zagrać do nadbiegającego kolegi. Poprzeczki cenne są w stolarni.
Z powodu nowej linii budowania młodszej i tańszej drużyny kłopoty z powrotem może mieć, choć nie musi, Marcin Robak. Ciekawe, za jaką pensję zgodziłby się wrócić z Turcji do Widzewa... Sernas. Analogie są, bo Litwina zarobkami dziś przejmują się działacze tureckiego Gaziantepspor.
A przed nami druga kolejka piłkarskiej ekstraklasy. W sobotę o 13.30 widzewiacy rozegrają drugi z trzech meczów wyjazdowych - z Ruchem w Chorzowie. To spotkanie przyjaźni, bo kibice obu klubów darzą się sympatią. Na mecz wybiera się 1000 fanów Widzewa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?