Nie jest tajemnicą, że Widzew ma duże zaległości wobec Brozia i innych piłkarzy. Ponieważ zawodnik ma sporo propozycji, m.in. z Legii Warszawa, Piasta Gliwice, francuskiego FC Sochaux i ukriańskiego FK Sewastopol, to nic dziwnego, że chce zmienić klub. Zresztą Broź od dłuższego czasu nie ukrywa, że chciałby odejść z Widzewa. Pół roku temu wydawało się niemal pewne, że Broź rozstanie się z Widzewem, ale ostatecznie... nie dostał żadnej konkretnej propozycji i pozostał w Łodzi.
Wiadomo, że na poniedziałkowych zajęciach będzie można spotkać graczy, którzy ostatnio byli wypożyczeni do innych klubów - Piotr Mroziński i Sebastian Duda, którzy grali w Sandecji Nowy Sącz, Damian Ceglarz, wracający z Sokoła Aleksandrów i Mikołaj Zwoliński z Pelikana Łowicz.
Nie będzie za to Radosława Bartoszewicza, Sebastiana Dudka, Milosa Dragojevicia, Denisa Kramara, Dino Gavricia i Mehdi Ben Dhifallaha, bo już wcześniej klub poinformował, że nie przedłuży ich kontraktów, które kończą się 30 czerwca. Dodatkowo piłkarze usłyszeli, że są zwolnieni z obowiązku świadczenia pracy do końca umowy i mogą sobie szukać nowych klubów.
Trener Radosław Mroczkowski zgodził się, by niektórzy piłkarze przyjechali później. Zabraknie m.in. Thomasa Phibela, który do Łodzi może przyjechać dopiero za tydzień, a oficjalnie jest na Gwadelupie, choć są podejrzenia, że wyjechał na testy do klubu zagranicznego. Nie będzie też kadrowiczów Bartłomieja Kasprzaka i Bartłomieja Pawłowskiego, którzy później zaczęli urlopy, więc teraz mogą jeszcze odpoczywać.
Trener Mroczkowski i dyrektor sportowy Michał Wlaźlik starają się wzmocnić zespół, ale z powodu trudnej sytuacji finansowej, a dodatkowo jeszcze zakazem transferów i zatrudniania piłkarzy z zarobkami powyżej pięciu tysięcy złotych miesięcznie, idzie to słabo. Być może w najbliższych dniach na testy do Widzewa przyjedzie kilku młodych piłkarzy, ale znanych twarzy nie należy się spodziewać.
Jest raczej mało prawdopodobne, by gracze z ekstraklasy lub pierwszej ligi zgodzili się na zarobki, które nie będą przekraczały pięciu tysięcy złotych brutto. Oczywiście Widzew mógłby to bardzo łatwo obejść - podpisując choćby umowę z firmą piłkarza nie na grę, a na udzielenie praw do wizerunku, ale jest wątpliwe, by któryś z zawodników się na to zgodził, bo taka umowa nie jest chroniona przez PZPN. Wystarczy więc, że Widzew nie będzie płacił - zdarza mu się to w ostatnich latach dosyć często - a piłkarz nie będzie mógł domagać się tej kwoty przed organami dyscyplinarnymi PZPN. Niewielu się na to zgodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?