Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka filozofia na małej scenie. "Wielkie pytanie" w Teatrze "Pinokio" [RECENZJA]

Łukasz Kaczyński
Świetną zbiorową pracę wykonali aktorzy "Pinokia": Hanna Matusiak, Małgorzata Krawczenko, Krzysztof Ciesielski i Łukasz Batko, który animował też kluczową dla spektaklu postać
Świetną zbiorową pracę wykonali aktorzy "Pinokia": Hanna Matusiak, Małgorzata Krawczenko, Krzysztof Ciesielski i Łukasz Batko, który animował też kluczową dla spektaklu postać Łukasz Kasprzak
Czym jest filozofia? Najprostsza odpowiedź brzmi: sztuką stawiania pytań. Pytań ważnych, bo o rzeczy fundamentalne, bez których życie bywa niepełne. Jest też próbą odpowiedzi, nawet jeśli pytania te brzmią pozornie naiwnie. Tak jak w nowej premierze Teatru "Pinokio", którą rozpoczął on "Rok filozofów", jak ujęto koncepcję artystyczną tego sezonu.

Choć akurat w "Wielkim pytaniu" w reżyserii Marcina Jarnuszkiewicza uwaga skupia się bardziej na odpowiedziach. Mają one prostą formę gramatyczną i najczęściej dotyczą przyczyny ("Jesteś, bo...") lub celowości ("Jesteś, żeby..."). Pytającym jest wchodzący w świat człowiek, a odpowiadają mu m.in. rodzice, pies, gęś, kamienie i pilot, który ma dość wojny. Jednak sytuacje, które towarzyszą odpowiedziom rozbrajają ich oczywistość, raz bezpośrednio, np. gdy żołnierz mówi: "Jesteś po to, by być posłusznym", a raz nie wprost, gdy padają słyszymy: "Jesteś po to, by świętować swoje urodziny" lub gdy rodzice mówią: "Jesteś, ponieważ oboje bardzo cię kochamy". Czy rzeczywiście celem życia jest skupianie się na przyjemnościach i własnej osobie? A jeśli miłość rodziców się skończy, to czy życie przestanie mieć sens? Może powodów do świętowania swego pobytu na tym świecie, nawet jeśli chwilowego, jest więcej?

Refleksja nad wielkimi pytaniami wymaga skupienia. Wie o tym Marcin Jarnuszkiewicz, który zdaje się być specjalistą od przenoszenia na scenę książek Wolfa Erlbrucha, pisarza i ilustratora, który nie lęka się rozmawiać z młodym czytelnikiem a choćby i o śmierci (jak w "Gęsi, śmierci i tulipanie"). Wie jeszcze o jednym: mimo otaczającego chaosu, ludzki umysł dąży do ładu. I ten ład na pewno odnajdzie na scenie. Szlachetna klarowność i dyscyplina wywodu, które Jarnuszkiewicz wypracował, jawią się jako doskonałe przedłużenie książkowego pierwowzoru, w tym stonowanych, ale pojemnych w sensy ilustracji Erlbrucha.

ZOBACZ TEŻ: Wielkie pytanie najmłodszych. Niecodzienna premiera w Teatrze Pinokio [ZDJĘCIA]

Skoro warstwa słowna nie jest zbyt obszerna, konieczne było uruchomienie pozostałych środków scenicznych. Użyte na scenie lalki są smukłe i chude, nieco przeskalowane. Ich kształt wyzwala narrację z okowów realizmu, a na polu animacji pozwala uzyskać ekspresyjność ruchów. To istotne, bo sytuacje i sceny następują po sobie nieśpiesznie. Mniej tu interakcji między postaciami, więcej zaś skupienia się na znaczeniu gestów, czasem w pół drogi zatrzymywanych. Ciekawią relacje, które reżyser wypracował między lalkami a animującymi je aktorami, którzy np. Jak Łukasz Batko animujący główną dla spektaklu postać, pozycjami ciała i ruchami głowy dopełnia jej "życie".

Myślowemu bogactwu towarzyszy oszczędność w doborze środków wyrazu, choć są one wysokiej jakości. Tak jest ze świetną scenografią autorstwa Marty Zając, która uczyniła miejscem akcji dwie ustawione pod ostrym kątem płaszczyzny o nieregularnym kształcie, wokół których aktorzy mogę się swobodnie poruszać. Zdają się one być powleczone rodzajem wełny szklanej, uformowanej w warstwy przypominające pustynne wydmy. Wątpliwości początkowo budziła wąska szyba zamocowana nad miejscem akcji, między widownią a aktorami, wpisującego akcje w rodzaj ramy. Dopiero gdy burza przybierze na mocy, odsłoni się odwołująca się do zmysłów idea tego zabiegu.

Refleksyjny nastrój "Wielkiego pytania" dopełniają fortepianowe pasaże skomponowane i nagrane przez Mateusza Dębskiego, młodego, ale już utytułowanego kompozytora (laureata m.in. First Prize - Transatlantyk Instant Composer 2014). Świetnie słuchałoby się jej też samodzielnie, poza przedstawieniem. Reżyser stawia właśnie na refleksyjność, dlatego po padającej w finale refleksji o życiu, zamiast mocnego, i może potrzebnego, akcentu w randze apoteozy, jak rzucenie się w nurt życia, mamy wyciszenie. Ale i tak spektakl (adresowany do widza do 7 roku życia) ma w sobie pierwiastek, który budzić może śmiałość do stawiania pytań. Korzyści z tego bez liku, bo nie ma lepszej tarczy przed gotowymi receptami na świat podsuwanymi z prawa i z lewa niż intelektualna samodzielność.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki