Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy na archiwalnych zdjęciach

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Tak przed laty zbieraliśmy pieniądze na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy
Tak przed laty zbieraliśmy pieniądze na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy Archiwum Dziennika Łódzkiego
W niedzielę na łódzkie ulice wyjdą setki wolontariuszy, którzy będą zbierać pieniądze by pomóc dzieciom i dorosłym w rehabilitacji po Covid 19. Orkiestra zagra po raz 32. Warto przypomnieć jak to się zaczęło...

Jak zaczęła się WOŚP w Łodzi?

W Łodzi orkiestra gra niemal od początku. Mało kto pewnie pamięta pierwszą Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Trzydzieści jeden lat temu nie było specjalnych puszek z logo orkiestry, tysięcy wolontariuszy. Była spontaniczna zbiórka. Zapoczątkował ją Jurek Owsiak w programie „Róbta co chceta”, znanym też jako „Kręcioła”. Wyemitowano go 3 stycznia 1993 roku w programie drugim telewizji.

Podczas pierwszego finału zebrano 1,5 miliona dolarów, które przeznaczono na zakup sprzętu dla Centrum Zdrowia Dziecka i dziesięciu oddziałów kardiologii dziecięcej w całym kraju. Z czasem finały orkiestry organizowały mniejsze i większe miasta w Polsce.

Sercem była łódzka telewizja

W Łodzi przez wiele lat sercem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był Łódzki Ośrodek Telewizyjny i ul. Piotrkowska.
Jacek Komorowski, dziś poważny informatyk, był licealistą, gdy zaczynał swoją przygodę z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Wiele razy zbierał pieniądze dla „Orkiestry” w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. Wspomina, że w łódzkim ośrodku telewizyjnym było otwarte studio orkiestry. Każdy mógł wejść pochwalić się ile zebrał pieniędzy, prowadzone były licytację. Na przykład harcerze z dumą oznajmiali, że zdobyli ponad 1000 złotych.

– W jednym ze studiów liczyło się pieniądze - opowiada Jacek. – Potem dopiero różne instytucje, firmy zbierające pieniądze, wolontariusze odnosiły je do banku, gdzie dostawały pokwitowanie.

Jacek pamięta, że panował wielki entuzjazm i wiele rzeczy szło na „żywioł”. Dziś organizacja na pewno jest lepsza.

Nie mieliśmy nawet takich samych puszek, każdy jednak zbierał pieniądze i robił swoje – dodaje.- Pamiętam, że był wielki entuzjazm. Każdy chciał pomóc. Ludzie bardzo chętnie wrzucali pieniądze do puszek. Zwłaszcza wtedy, gdy dowiadywali się, że te pieniądze są przeznaczone na pomoc chorym dzieciom. Dużo robiła też osobowość Jurka Owsiaka, choć na początku pewnie nie wszyscy go kojarzyli. W telewizji prowadził przecież program dla młodzieży. Wyróżniał się jednak żółtymi spodniami, charakterystycznymi różowymi okularami. Na początku lat dziewięćdziesiątych nich nie ubierał się tak kolorowo...

Pieniądze od Sapkowskiego

W Łodzi estrada na której występowali znani i mniej znani wykonawcy, gdzie przeprowadzało się aukcje przez kilka lat była ustawiana na ul. Piotrkowskiej, przy pasażu Schillera. M.in w kiedyś swoje talenty muzyczne prezentowali na estradzie łódzcy dziennikarze. Swoją piosenkę prezentowała każda gazeta, rozgłośnia radiowa, ośrodek telewizyjny. Koło pasażu Schillera można też było spotkać najwięcej wolontariuszy.

- Kiedyś parę groszy do puszki wrzucił mi sam Andrzej Sapkowski, twórca „Wiedźmina” - mówi z dumą Kuba Jabłoński, dziś ojciec dwojga dzieci, właściciel warsztatu samochodowego. - Byłem wtedy w liceum. Byłem zakochany w „Wiedźminie”, choć nie było jeszcze wtedy gry, a sama powieść, a konkretnie sama saga o Wiedźminie, nie była tak popularna jak dziś. Gdy zobaczyłem Sapkowskiego na ul. Piotrkowskiej zaraz do niego podbiegłem. Udało mi się nawet z nim zamienić kilka słów. Byłem potem z tego taki dumny!

Było kilka estrad

Grażyna Augustyniak” przez kilka lat była szefem łódzkiego sztabu Wielkiej Orkiestr. Wspominała nam, że główne koncerty odbywały się potem nie w pasażu Schillera, ale na ul. Piotrkowskiej przy al. Piłsudskiego. W okolicach dawnego „Centralu II”. Ale ustawiano też inne estrady. Między innymi przy ul. Piotrkowskiej 94.

– Pamiętam, że gdy pierwszy raz szefowałam łódzkiemu sztabowi pożyczyliśmy małą estradę z Teatru Muzycznego – opowiadała nam Grażyna Augustyniak. - Miała na niej wystąpić łódzka piosenkarka Daniela Zabłocka. Ale nie wystąpiła. Powiedziała, że nie wejdzie na tę estradę. Bała się, że się pod nią zawali...

Raz łódzki finał organizowany był przed Teatrem Wielkim. Joanna Waluś była wtedy wolontariuszką zbierającą pieniądze do puszek. To był początek jej przygody z „Orkiestrą”. Była dumna, że dostała identyfikator, zapieczętowaną puszkę.

– Z tamtej zbiórki zapamiętałam dwie rzeczy: wielki mróz i wielką ofiarność łodzian – przypomina sobie łodzianka, która była wtedy studentką. – Ludzie nie tylko dawali pieniądze, ale potrafili zdjąć z palca pierścionek i wrzucić do puszki...Zrobiła to taka starsza pani, po sześćdziesiątce. Byłam zszokowana. Nawet nie zdążyłam jej podziękować..

.
Z czasem finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy opuścił ulicę Piotrkowską. Zorganizowano go między innymi przed centrum handlowym M 1 przy ul. ul. Brzezińskiej. Można było sobie tam zrobić zdjęcie z niepowtarzalnymi motocyklami, Licytowano różne gadżety. M.in autograf Mariusza Pudzianowskiego, piłkarzy reprezentacji Polski. Pieniądze na rzecz orkiestry zbierała straż pożarna. Można było wjechać podnośnikiem na dach Galerii Łódzkiej, zjechać na linie z drugiego piętra na parter. Była nauka pierwszej pomocy.

Światełko do nieba

Dziś Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gości w Manufakturze. Trudno obliczyć ilu wolontariuszy zbierało tam przez ten czas pieniądze i jakie atrakcje czekały na tych, którzy chcieli wesprzeć Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Na przykład można było oglądać pokazy przygotowane przez łódzkich policjantów i strażaków. Pojawiły się tam też grupy rekonstrukcyjne. Zarówno z czasów drugiej wojny światowej, ale też polscy rycerze. Wystąpili też finaliści programu „Mam talent”. A jak zwykle wszystko kończyło „Światełko do nieba”, czyli niesamowity pokaz sztucznych ogni.

A wszystko po to by pomóc chorym dzieciom. Przez 31 lat lata w całym kraju Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała ponad 1,75 miliarda złotych.. Swój wkład mają tu łodzianie. Podczas jubileuszowej 20 Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy najwięcej pieniędzy w skali Polski zebrał łódzki sztab prowadzony przez Grażynę Wojdyłłę. Sztab składający się z 794 wolontariuszy uzbierał ponad 800 tysięcy złotych! Najwięcej w Polsce!

Pomoc dla łódzkich szpitali

Z pieniędzy zebranych przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy korzystają też łódzkie szpitale. Między innymi Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki, szpital im. Madurowicza, oddział pediatryczny szpitala im. Kopernika czy Uniwersytecki Szpital Kliniczny nr 4 przy ul. Spornej. Ten ostatni otrzymał między innymi wiele aparatów do diagnostyki okulistycznej, laryngologicznej, kardiologicznej. WOŚP przekazała szpitalowi na ul. Spornej m.in inkubatory dla wcześniaków, aparaty do echokardiografii, badań diagnostycznych wzroku, wykrywania zaburzeń wzroku, monitory do monitorowania czynności serca i oddechu. Dzięki orkiestrze wiele łódzkich dzieci chorych na cukrzyce dostało pompy insulinowe. Jak na przykład Norbert, dziś ma 25 lat. A dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy dostał pompę insulinową.

Miałem 8 lat, gdy nagle okazało się że mam cukrzyce – wspomina Norbert. - To był szok dla mnie, dla całej rodziny. Nagle zacząłem chudnąć, miałem większe pragnienie, często chodziłem do toalety, także w nocy. Mama zabrała mnie do lekarza. Zrobił badania, potem wylądowałem w szpitalu i usłyszałem wyrok: cukrzyca...Te słowa brzmiały dla mnie jak wyrok, choć tak naprawdę nie wiedziałem wtedy co znaczy ta choroba...Potem się dowiedziałem. Myślałem, że już nie będę mógł żyć tak jak moi koledzy. Dzięki tej pompie mogłem normalnie jeść, nie musiałem codziennie, kilka razy brać zastrzyków z insuliną...

Uratowali Kaję

Gdyby nie WOŚP, nie wiadomo, jak skończyłaby się historia Kai, która urodziła się w Instytucie Matki Polki z ciężką wadą serca, zagrażającą życiu. Zaraz po narodzinach trafiła do inkubatora obklejonymi serduszkami „Orkiestry”. Wokół stały urządzenia ze znaczkami WOŚP... Między innymi po jubileuszowym 20 Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki trafił specjalistyczny inkubator warty blisko półtora miliona złotych. Umożliwia bardziej komfortowe i bezpieczniejsze niż dotychczas badanie noworodków w warunkach rezonansu magnetycznego.

- Wyposażony jest w cewki diagnostyczne, dzięki którym nie ma konieczności wyjmowania z niego pacjenta na czas badania – tak opisywano dar fundacji Jerzego Owsiaka. - W związku z tym zarówno w czasie transportu do badania, jak i podczas jego wykonywania noworodek pozostaje w optymalnych warunkach. To drugie takie urządzenie w Polsce podarowane w tym roku przez Fundację WOŚP.

Patrycja Wielgus dziś studiuje ekonomię na Uniwersytecie Łódzkim. Wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy została w pierwszej klasie liceum. Kiedyś podeszła do niej mała, może siedmioletnia, może ośmioletnia dziewczynka. Powiedziała, że urządzenie zakupione dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy uratowało jej życie.

- Bardzo mi dziękowała – wspomina Patrycja. - Powiedziała, że kiedyś też będzie zbierała pieniążki dla chorych dzieci. To pokazuje, że warto brać udział w takich akcjach. I można dzięki temu komuś pomóc!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki