- "W naszych czasach rząd nie pretenduje do władzy nad słowem, ale nauczył się - bardzo elastycznie - zmuszać je, żeby pracowało na jego korzyść, lub w razie potrzeby dezawuować do poziomu faktu bez znaczenia". Zatroskani o łódzką kulturę decydenci nie muszą ze złości tupać na dyrektora teatru, bo te słowa ze sceny nie padają. Co nie odbiera im racji. Sposobów na wypranie słów z sensów jest kilka.
Miejska kampania kusi reklamą "Fabryki pomysłów z Łodzi pozdrawiają drapacze chmur z Warszawy". Na zdjęciu - dotąd nieużywany budynek EC1 Wschód, niedoszłe studio Davida Lyncha, a poniżej tekst o hektarach inwestycyjnych pod dzierżawę. I pusta szklanka staje się pełna.
Tym samym zdjęciem kusi ustawiony przy redakcji "DŁ" plakat z hasłem "EC1 z Łodzi pozdrawia Bilbao". Hipokryzja to czy bezczelność? Przecież o "efekcie Bilbao" mówiło się w kontekście Camerimage Łódź Center wg projektu Franka Gehry'ego, który zbudował w hiszpańskim Bilbao jeden z najbardziej ekstrawaganckich budynków muzealnych czyniąc z omijanego miasta atrakcję. Tym miało być dla Łodzi CŁC (ale uznano, że jest za drogie, choć jego wartość dawno poszła w różne pseudoinwestycje), a nie EC1, na które władza pomysłu nie ma, poza przeniesieniem tam Muzeum Kinematografii.
Ale od tasowania kart asów nie przybywa. A gdy środowisko filmowców (m.in. laureatka Oscara Ewa Braun, Jacek Bławut, warszawscy kompozytorzy) pisało listy do władz Łodzi, broniąc obecnego dyrektora, "pani od kultury", wiceprezydent Agnieszka Nowak, zbagatelizowała ich głos, mówiąc, że u nas wokół konkursów zawsze jest jakaś awanturka. Myślicie państwo, że ktoś z władz odpisał autorom listów?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?