Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. Katastrofa marszałków

Marcin Darda
Grzegorz Gałasiński
Witold Stępień, marszałek województwa łódzkiego, nie zostanie posłem. Ani on, ani dwóch jego zastępców z PSL.

Stępień, nr 3 na sieradzkiej liście PO, otrzymał dopiero piąty wynik na liście. PO w tym okręgu obroniła trzy z czterech mandatów, do Sejmu wejdą rzecznik rządu Cezary Tomczyk oraz posłowie Agnieszka Hanajczyk i Artur Dunin.

Dunin już po raz trzeci zdobył mandat z ostatniego miejsca, natomiast wynik marszałka Stępnia, 5 tys. 686 głosów, to wizerunkowa katastrofa, zważywszy na fakt, że marszałkiem jest od pięciu lat, a w zarządzie zasiada jeszcze dłużej. Nie pomogły nawet power resources, czyli tzw. zasoby władzy, czyli promocyjno-finansowy aparat Urzędu Marszałkowskiego.

Nie pomogły nawet wyjazdowe posiedzenia zarządu województwa, lokalna przeróbka rządowych eskapad po kraju premier Ewy Kopacz, organizowanych przez marszałka kilkakrotnie podczas kampanii w jego okręgu wyborczym. Co więcej, marszałka przeskoczył nawet Jacek Sikora, prezes MZK Kutno, czwarty na liście. A przecież to marszałek Stępień jest twarzą PO w regionie, co zresztą może prowadzić do dość przykrego dla PO wniosku, iż może właśnie dlatego zdobył tak słaby wynik. Ale ta katastrofa nie jest udziałem tylko marszałka Stępnia.

„Wszystko wskazuje na to, że w Łodzi zdobędziemy pierwszy, historyczny mandat dla PSL” - tydzień przed wyborami przewidywał wicemarszałek Dariusz Klimczak. Wyborcy nie potraktowali PSL tak łaskawie, jest jeszcze gorzej: posłem nie został sam Klimczak, nr 1 w Piotrkowie, ani wicemarszałek Artur Bagieński, nr 3 tej samej listy, a jedyny mandat dla PSL zdobył prawdopodobnie tylko członek zarządu województwa Paweł Bejda. I to jest właśnie ten „historyczny wynik”, bo PSL tak cienko jeszcze tu nie wypadło. Poległa też wunderwaffe PSL w Łodzi, czyli generał Marek Działoszyński, poseł John Godson, a przede wszystkim przedsiębiorca Witold Skrzydlewski, duże w Łodzi nazwisko. Dlaczego?

Już tłumaczę. Tu nie chodzi o zmęczenie szyldem PSL, bo jeśli by tak było, to na progu mogłaby wylądować także PO. Tu chodzi o to, że ludowcy nie są wiarygodni nawet dla swego, tradycyjnego dotąd, wiejskiego elektoratu. To jednak tylko część tej bolesnej dla PSL diagnozy. Ludowcom krzywdę zrobiły genialne wyniki wyborów samorządowych, w Łódzkiem to było nawet blisko 30 proc. i niemal trzecia część szabel do Sejmiku.

Co niektórym oficjelom PSL doradzałem wówczas, by uważali na uderzenie wody sodowej, bo ten świetny wynik to efekt głównie szczęśliwego losowania: PSL wylosowało pierwszą stronę w książeczce do głosowania, a są przecież ludzie, co to kupują książki po okładce. Wyśmiano mnie, usłyszałem, że „zaprocentowała nasza wiarygodność i ciągły kontakt z wyborcami”. Ten wynik jednak podpompował i, co tu dużo mówić, zdemoralizował PSL, bo po stanowiska w zarządzie województwa za „posłów” już dawno ustawiała się kolejka działaczy tej partii. Wieś dziś głosuje jednak na Kukiza i PiS.

Kto wobec tego głosuje na PSL? Wygląda na to, że tylko urzędniczy aparat ulokowany na tysiącach stanowisk w gminach i synekurach samorządowych. Wdzięczny za stanowiska i comiesięczne przelewy na konto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki