Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. Z czego będą żyć posłowie, którzy przegrali wybory?

Piotr Brzózka
Grzegorz Jakubowski
Jest życie po polityce - powtarzają jak mantrę posłowie, którzy przegrali wybory. No bo co innego mają mówić. Z czegoś trzeba żyć. Z czego konkretnie?

Jak ten czas leci. Poseł Jan Tomaszewski, legenda Wembley, po zakończeniu parlamentarnej kariery (startując z listy PO w Piotrkowie dostał zaledwie 1347 głosów) uda się najprawdopodobniej do ZUS. Pan Jan ma już bowiem 68 lat i w czasie sejmowej kadencji wszedł w wiek emerytalny. Ale emerytura to tylko część planu.

- Trudno powiedzieć, co będę robić. Jeśli będzie jakaś polityczna propozycja, to na pewno rozważę. Mam na myśli jakieś doradztwo.

Dariusz Joński to jeden z największych przegranych wyborów. Zrobił w Łodzi bardzo dobry wynik (ponad 23 tysiące głosów), ale jego Zjednoczona Lewica nie przekroczyła progu wyborczego, dlatego poseł żegna się z Sejmem. Czy z polityką? Wątpliwe. Zapytany o plany zawodowe, rzuca się w wir politycznych zapowiedzi, łącznie z budową zupełnie nowej partii politycznej - z udziałem działaczy SLD, ale już pod nową nazwą, z nowymi liderami. Czyżby siebie widział w kierownictwie takiej formacji? SLD może liczyć na subwencję budżetową, więc w razie czego etat w partii pewnie się znajdzie. A jeśli nie? Przed wyjazdem na Wiejską, Joński był zatrudniony na stanowisku wicedyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Łodzi. Wciąż zajmuje to stanowisko, tyle że jest na bezpłatnym urlopie. Joński nie odpowiada jednoznacznie, czy wróci do WUP, mówi, że daje sobie jeszcze trochę czasu.

Podobnie rozgoryczony może być partyjny kolega Jońskiego - Cezary Olejniczak. Dostał 16 tysięcy głosów, o 9 więcej niż 4 lata temu, a mimo to posłem dłużej nie będzie. Co w zamian?

- Mam rodzinne gospodarstwo, będę je teraz rozwijać. Nie powiem, że ono było „zwinięte”, ale na pewno było uśpione. Jest teraz nowa perspektywa unijna, program rozwoju obszarów wiejskich... - planuje Olejniczak. Poseł ma 40 hektarów. Stawia na aronię i czarną porzeczkę.

John Godson, który startował z listy PSL w Łodzi, nawet nie otarł się o mandat, uzyskując w Łodzi fatalny wynik (1,5 tys. głosów). Co teraz? - Chcę trochę odpocząć od polityki. Może odwiedzę rodziców w Nigerii - mówi John Godson. Zapowiada, że zajmie się teraz pracą misyjną oraz pracą w swoich czterech fundacjach. A także we własnej firmie, która ma się stać jego głównym źródłem zarobkowania.

- Będę promował kontakty gospodarcze między firmami polskimi i afrykańskimi. Mam firmę consultingową Afropo-land sp. z.o.o, która ma też swój oddział w Afryce - opowiada Godson.

Marek Domaracki z Piotrko-wa cztery lata temu wszedł do Sejmu z Ruchem Palikota. Związał się jednak z SLD i w nim pozostanie. Przed swoją pierwszą kadencją prowadził własną działalność gospodarczą, a jeszcze wcześniej pracował w NBP i w urzędzie skarbowym. Teraz zamierza wyjechać na tygodniowe wczasy.

Krystyna Ozga z PSL ma środki utrzymania, więc o byt się nie martwi. Jak mówi, będzie nadal działać w Zarządzie Głównym Ochotniczych Straży Pożarnych i liczy na wykorzystanie jej doświadczenia przez PSL.

Michał Pacholski, także z PSL, który dostał 15 razy mniej głosów niż 4 lata temu, gdy startował z listy Ruchu Palikota, ma „wiele pomysłów, które niedługo zamierza wcielić w życie”, ale o konkretach nie chce rozmawiać. Jak podkreśla, z wykształcenia jest geodetą i jako geodeta ma również zamiar realizować swoje cele zawodowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki