Środowisko to podlegać będzie wiceprezydentowi Krzysztofowi Piątkowskiemu. Czy to koniec pewnej, mówiąc górnolotnie, epoki? Być może spece od wizerunku rządzącej ekipy będą chcieli tak to przedstawić lub Piątkowski ma zasiać takie wrażenie. Nie jest tajemnicą, że Nowak nie cieszyła się szczególnym poparciem ludzi kultury (to duży eufemizm), a liczba dyskusyjnych decyzji (lub z punktu widzenia partii - tylko nieprzysparzających elektoratu) złożyłaby się na małą książkę.
Wydaje się, że na polu kompetencji większej zmiany nie ma, ale wiceprezydent może zrobić coś dobrego, jeśli nie braknie mu empatii i inaczej niż poprzedniczka będzie otwierał się na inne punkty widzenia. Oczywiście pytanie kluczowe brzmi: na ile będzie on mógł samodzielnie podejmować decyzje i czy będą one dotyczyć spraw ważnych?
W podpisanym porozumieniu powraca idea Biura Festiwalowego (na wzór krakowskiego). Myśl to nienowa i stanął wobec niej też niedawny dyrektor wydział kultury Jakub Wiewiórski. Nie wiadomo na ile dymisja, którą złożył, miała związek z konfliktem z wiceprezydent, ale takie głosy się pojawiały. Samo Biuro może dać etaty kilku przebywającym w niebycie "specom", ale jest dziś kuriozum. Najważniejsze festiwale są niedofinansowane i ograniczają program ("Tansman 2014" zrezygnował z przeprowadzenia cyklicznego i mającego prestiż konkursu indywidualności muzycznych) lub zawieszają działalność (Festiwal Muzyki Filmowej, Se-ma-for Film Festival), a gros pieniędzy idzie w imprezy masowe, popkulturowe. Tak szerzy się zabójczy dla kultury wirus festiwalozy, dający rządzącym poczucie, że robią dla niej dość, a mieszkańcom, że w niej uczestniczą. Wiceprezydent ma powody, by czuć się jak na polu minowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?