Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zorza polarna świeciła nad Łodzią. To zdarza się raz na kilkanaście lat

Matylda Witkowska
Łukasz Matysik
Łodzianin cztery lata jeździł po terenach podbiegunowych w poszukiwaniu zorzy polarnej. Bez skutku. Zobaczył ją w tym tygodniu w Łodzi. Zielone światła tańczyły nad Lasem Łagiewnickim.

Alert zorzowy zapikał we wtorek wieczorem. Jeszcze tej samej nocy zorza polarna miała osiągnąć niespotykany poziom 8,85 kp. Natychmiast pojechaliśmy szukać ciemnego miejsca, by ją zobaczyć. Udało się.

Jednym z poszukiwaczy zorzy jest mój przyjaciel Łukasz Matysiak. Na jego mejla już od poniedziałku zaczęły trafiać zdjęcia tańczących na niebie kolorowych cieni. We wtorek wieczorem było już pewne: tak silnej zorzy nie było w Polsce od kilkunastu lat. I prędko nie będzie.

Decyzja była krótka. Z centrum Łodzi zorzy zobaczyć się nie da. Mogliśmy tylko szybko dotrzeć za miasto, gdzie na ciemnym niebie była szansa na wypatrzenie zorzy. Wybór padł na tzw. śmieciową górkę na łódzkich Rogach. To dobre miejsce, Planetarium i Obserwatorium Astronomiczne w Łodzi prowadzi tam zajęcia z obserwacji nieba.

Dotarcie w środku nocy na drugi koniec miasta bez samochodu nie jest proste. Mój rower po zimie miał w oponach dwa kapcie. Łukasz nie miał w domu gotówki, by zapłacić za taksówkę, rozbił skarbonkę z drobniakami. Ale dojechaliśmy.
Na szczycie byli już inni. - I co, jest ta zorza? - zapytaliśmy stojących na górce studentów.

- Oczywiście - machnęli ręką w kierunku północy. - Czekajcie na kolejny wybuch.

Spojrzeliśmy. Nad ciemnym Lasem Łagiewnickim, kilka stopni nad horyzontem unosiła się tajemnicza, zielona poświata. Co jakiś czas gęstniała, a w niebo wznosiły się promienie jakiegoś gigantycznego reflektora. Potem chowały się, by za chwilę znów powrócić.
- Nie wierzę w to, co widzę. Zjeździłem pół świata, by zobaczyć zorzę. A ona znalazła mnie w Łodzi - powiedział Łukasz.
Teraz zostało najważniejsze: rozłożyć statyw, ustawić aparat, zrobić zdjęcie. Łukaszowi się udało. Na zdjęciu zorza prezentowała się jeszcze lepiej: aparat wydobył żółte i różowe tony.

A potem wszystko zaczęło gasnąć. Po półgodzinie indeks zorzy spadł do 7. Nad Łodzią nie było już po niej nawet śladu.
Zorza polarna to zjawisko występujące w wysokich szerokościach geograficznych. Gdy Słońce jest aktywne, powstaje tzw. wiatr słoneczny. To naładowane cząstki, które tworzą pole elektromagnetyczne. W zetknięciu z nimi ziemska atmosfera świeci.
- Na tej samej zasadzie świecić będzie włożona w pole elektromagnetyczne świetlówka. Nie trzeba jej nawet podłączać do prądu - tłumaczy Piotr Borasa z łódzkiego planetarium.

Zorza najsilniejsza jest na przełomie zimy i wiosny. Najlepiej widoczna jest po zachodzie Słońca, w pierwszej połowie nocy. Jej siłę mierzy się według tzw. indeksu kp, który łączy warunki atmosferyczne z siłą eksplozji na Słońcu. Najwyższy poziom to 9. Zorzę polarną widać wtedy nawet na Węgrzech. Przy kp7 można ją zaobserwować na polskim Pomorzu, przy czwórce w centralnej Szwecji i Norwegii. Zorza naszej półkuli to aurora borealis. Jej południowa kuzynka to aurora australis.

Najczęściej ma formę kolorowych cieni tańczących na niebie. W naszych szerokościach trzeba jej wypatrywać na północy, raczej nisko nad horyzontem. Bliżej bieguna zorza jest bardziej spektakularna. Zajmuje większą część nieba, przyjmuje formę promieni, łuków lub kurtyny w kolorach od czerwonego przez żółty po zielony czy nawet niebieski. Zachwyca.
Zorza rozbudzała ludzką wyobraźnię od dawna. Eskimosi nie mieli wątpliwości, że wywołują ją siły nadprzyrodzone, na przykład dusze zmarłych, które w niebiosach tańczą lub... grają w piłkę czaszkami zwierząt. Co bardziej wrażliwi słyszeli nawet skrzypienie na śniegu niewidzialnych stóp dawnych myśliwych.

Eskimoskie dzieci wiedzą, że podczas występowania zorzy należy być bardzo cicho. W przeciwnym razie zorza może człowieka porwać i zabrać ze sobą w zaświaty.

Odkrycia naukowe nie odczarowały do końca zorzy. Zjawisko nadal fascynuje. Łowcy zorzy, zwani z angielska aurora hunters, skupiają się na forach interne-towych. Tam wymieniają się zdjęciami. Istnieją też specjalne serwisy dla tropicieli, które podają obecną i przewidywaną na najbliższe dni siłę zorzy.

Niektórzy szukaniem zorzy zajmują się przez długie lata. Łukasza zainspirował film o brytyjskiej aktorce Joannie Lumley, która wyjechała za koło podbiegunowe, by spełnić marzenie swojego życia i zobaczyć zorzę polarną.
Południowców ciągnących na północ w poszukiwaniu zorzy nie brakuje.

- Raz spotkałem dwie Hiszpanki, które wynajęły samochód terenowy i przez miesiąc jeździły po Finlandii, by spotkać zorzę. Wydały po 4 tys. euro na osobę. Nic to im jednak nie dało, bo zorzy w tym czasie nie było - opowiada Łukasz Matysiak.

To pokazuje jak niezwykłym zjawiskiem jest zorza polarna widziana nad Łodzią. Tak silna jak w tym tygodniu ostatni raz pojawiła się kilkanaście lat temu. Jak jednak ocenia Piotr Borasa, zorza polarna w naszej szerokości geograficznej zdarza się nieco częściej. W zeszłym roku nad Łodzią widziana była dwa razy. - W marcu Słońce wykazało niezwykłą aktywność. Kilka dni później w regionie łódzkim dwie osoby na pewno ją widziały. Ale nie wiem, czy komuś udało się ją sfotografować - mówi.

Borasa w poszukiwaniu łódzkiej zorzy radzi obserwować aktywność Słońca. Można to robić m.in. na stronie internetowej łódzkiego planetarium.

- Jeśli Słońce będzie bardzo aktywne, to dwa, trzy dni później będziemy mogli zaobserwować zorzę -tłumaczy.
Na zorzowe łowy najlepiej wybrać się z aparatem. Jak radzi Borasa, zorzę najlepiej widać na zdjęciach wykonanych przy przysłonie f/2,8 oraz kilkusekundowym czasie naświetlania. Aparat fotograficzny lepiej widzi zorzę niż gołe oko. Dlatego może się zdarzyć, że zobaczymy ją na zdjęciu zrobionym na pozornie zwykłym niebie.

To też może być pocieszenie dla tych, którzy zorzy we wtorek nie widzieli. Widziana gołym okiem nie jest tak imponująca. Najlepiej wychodzi na zdjęciach.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki