Chorują i cierpią przez naszą głupotę. Jakie są nasze największe grzechy? Dokarmiamy, stresujemy i przeszkadzamy zwierzętom w odpoczynku, a czasem nawet stwarzamy zagrożenie dla ich życia i zdrowia.
Sofus najadł się monet i zachorował
Jedną z ofiar takich zachowań stał się Sofus, samiec uchatki patagońskiej, który przyjechał do Łodzi z ogrodu zoologicznego w Irlandii. Najnowszy pupil łódzkiego zoo tydzień po przyjeździe zachorował.
Jest wdzięczny, przyjacielski i chętnie prezentuje swe wdzięki zwiedzającym. Można powiedzieć, że to prawdziwy angielski dżentelmen, choć z urodzenia jest Irlandczykiem. Urodził się i wychował w ogrodzie zoologicznym w Edynburgu. Obdarzono go wdzięcznym imieniem Sofus. Do Łodzi przyjechał pod koniec września i już napędził opiekunom dużo strachu.
- Myśleliśmy, że Sofus jest chory. Na początku wiązaliśmy to ze zmianą środowiska. Niektóre zwierzęta potrzebują więcej czasu na zaaklimatyzownie się w nowym miejscu. Pewnego dnia Sofus jednak zwrócił kilogram monet i plastikowy gwizdek. Okazało się, że w ogrodzie w Edynburgu, ludzie bezmyślnie, podobnie jak i u nas, wrzucali monety do basenu uchatek. Sofus z ciekawości chętnie je zjadał, co mogło się dla niego bardzo źle skończyć. Mógł się po prostu zatruć metalem - tłumaczy Magdalena Janiszewska, naczelnik ogrodu zoologicznego w Łodzi.
- Często zwiedzający wrzucają nam do basenów monety, wierząc w przesąd, że jak zostawią pieniążek, to wrócą w to samo miejsce. Ludzie nie zdają sobie jednak sprawy z tego, że zwierzęta są jak małe dzieci. Z ciekawości zjadają, to co wpada im do basenu, czasem myląc monety z jedzeniem. To się może skończyć jednak dla nich tragicznie.
Sofus na szczęście czuje się już dobrze, ale pracownicy boją się, że w przyszłości będzie zjadał różne śmieci, które zwiedzający wrzucą mu do basenu. - Sofus okazał się niezwykle ciekawski i bierze do pyska, wszystko, co mu się w wodzie nawinie. Jest łakomczuchem, ale bardzo wdzięcznym, dlatego trzeba o niego szczególnie dbać - mówi Janiszewska.
Rozmiary Sofusa są tak imponujące, że zwierzak szybko został nazwany przez pracowników ogrodu zoologicznego"Potworem z Loch Ness". Jednak pomimo swych gabarytów, Sofus jest bardzo energicznym i ciekawskim zwierzakiem. Z wielkim zainteresowaniem przygląda się wszystkim zwiedzającym zoo, którzy zawędrują w pobliże basenu dla uchatek. Warto zapoznać się z nim jeszcze tej jesieni.
Wrzucili nóż na wybieg dla pawianów
Ofiarami ludzkich zaczepek w łódzkim ogrodzie najczęściej stają się małpy. To one są permanentnie dokarmiane, co często prowadzi do zatruć i chorób układu pokarmowego. - Małpy niestety zjedzą wszystko, co im się da. Są bardzo łase na słodycze, które dają im ludzie. Niestety nasza dieta nie służy zwierzętom, dlatego absolutnie nie można ich dokarmiać - mówi Magdalena Janiszewska.
Małpy nie tylko jedzą wszystko ,co dają im ludzie, ale też nie stronią od zabaw naszymi przedmiotami. W ich klatkach często lądują plastikowe gadżety, klucze, a nawet telefony komórkowe. Pewnego razu do wybiegu dla pawianów na skałce, ktoś wrzucił ostry nóż. Małpy z ciekawości zaczęły się nim bawić. Niestety przy tej okazji się pokaleczyły. Pracownicy ogrodu byli wstrząśnięci takim pomysłem zwiedzających. Mogło dojść do prawdziwej tragedii.
- Małpy od razu wzięły nóż do rąk, oglądając z ciekawości co im wpadło. Mogły się nim bardzo dotkliwie poranić. Na szczęście pracownicy ogrodu w porę zauważyli, że na wybiegu dla pawianów dzieje się coś dziwnego i zabrali niebezpieczny przedmiot - opowiada Janiszewska. - Przy małpach trzeba bardzo uważać, bo one lubią wszystko zabierać. Czasem ludzie sami stają się ofiarami własnej głupoty. Dają małpom do rąk telefony komórkowe, czy klucze, a jak małpy zabiorą je do klatki, to przychodzą do pracowników ogrodu na skargę i żądają zwrotu skradzionych przedmiotów. A pracownicy nie zawsze mogą wejść do klatki - tłumaczy Janiszewska.
Zwierzęta ciężko odchorowują weekend
Po każdym weekendzie część podopiecznych łódzkiego zoo wymaga diety przeczyszczającej. To efekt dokarmiania przez ludzie, którzy zwiedzając zoo zbyt chętnie dzielą się własnymi smakołykami i przekąskami. Najczęściej ofiarami ludzkiej diety stają się zwierzęta z mini zoo. Bawiące się tam dzieci dzielą się ze zwierzętami słodyczami. Przez to po każdym weekendzie zwierzęta z mini zoo muszą przejść na dietę.
- Każde zwierzę ma określoną dietę, która gwarantuje mu zdrowie. Niestety nie służy im ani zbytnie obżarstwo, ani jedzenie słodyczy. Czasem w poniedziałek zwierzęta muszą pościć, bo mają przez ludzi problemy trawienne. Nie wspomnę już o tym, jak zwierzęta zjedzą jakieś papierki czy folie przez przypadek i potem bardzo się męczą - mówi Janiszewska.
Zoo to nie cyrk, a zwierzę nie tańczy
Do ogrodu zoologicznego powinno się przychodzić po to, by zwierzęta podglądać, a nie oglądać. Zwierzęta starają się zachować rytm dnia zbliżony do tego w naturze. Czasem chcą się schować, wyspać lub po prostu odpocząć. Ludziom trudno to zaakceptować, bo oczekują specjalnych atrakcji.
Co robią? Piszczą, krzyczą, wołają, uderzają pięścią w szyby klatek czy wrzucają kije na wybiegi. - Zoo to nie cyrk, a zwierzęta nie są aktywne na zawołanie. One muszą mieć czas na to, żeby odpocząć. Czasem też chcą się przed nami po prostu schować i trzeba im na to pozwolić. To zwierzęta są w zoo gospodarzami, a nie ludzie. Warto o tym pamiętać - mówi Janiszewska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?