I choć Grupa Wolne Konopie chce, by każdy mógł hodować do trzech krzaków na własny użytek.
Na placu Wolności zwolennicy legalizacji zaczęli pojawiać się przed godz. 16. Doszło do przepychanek z Konradem Kozłowskim, emerytowanym nauczycielem matematyki z Łodzi, który uważa, że należy zdelegalizować wszelkie używki, także papierosy i alkohol. Mężczyzna usiłował napisać swój protest na transparencie z napisem ''Legalize'', ale uczestnicy mu to uniemożliwili.
Przewodniczącym marszu został Tomasz Obara. Przedstawiciele łódzkiego magistratu wręczyli mu formalny zakaz przemarszu, ale nie wywarło to na nim wrażenia. Ok. godz. 17 blisko tysiąc osób wyruszyło z pl. Wolności ulicą Piotrkowską. Policjanci się temu przyglądali, a potem jechali między maszerującymi.
- Sadzić, palić, zalegalizować. Sami palicie, nam nie pozwalacie - skandowali maszerujący.
Z Pietryny skręcili w Próchnika, a następnie w al. Kościuszki. Poruszali się po jezdni, uniemożliwiając przejazd. Przeszli al. Mickiewicza, ulicami Żeromskiego, Kopernika, a następnie al. Włókniarzy, znów al. Mickiewicza, skręcili w Piotrkowską, a przed placem Wolności zostali zatrzymani przez policję i wylegitymowani.
Maszerujący nie kryli satysfakcji, kierowcy klęli na czym świat stoi i krytykowali niemoc policji. Tymczasem asp. Radosław Gwis z biura prasowego łódzkiej policji uważa, że policjanci zareagowali prawidłowo.
- Marsz nie był nielegalny, ale zakazany - podkreśla Gwis. - Oznacza to, że odpowiedzialność poniesie jego przewodniczący, a uczestnicy już nie. Nie mogliśmy rozgonić marszu, gdyż organizatorzy dopełnili wszystkich formalności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?