Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

(A)polityczny jak rektor

Marcin Darda
Marcin Darda
Marcin Darda Dziennik Łódzki/archiwum/Grzegorz Gałasiński
Wzrusza mnie troska o Łódź naszych rektorów publicznych szkół wyższych. Wyłuszczyli w liście otwartym m.in., że "kolejne referendum i nowe przyspieszone wybory mogą mieć bardzo negatywny wpływ na funkcjonowanie i wizerunek naszego miasta".

Klaskałbym, gdyby nie fakt, że z przyczyn czysto fizycznych jest to w moim przypadku zwyczajnie niemożliwe. Sam jestem podobnego zdania, że referendum tę Łódź wyhamuje, czego dałem dowód chwilę po tym, jak ogłoszono zbieranie podpisów pod referendum. Dlatego dziś, czytając list otoczonych powszechnym szacunkiem profesorów, mam politycznego kaca. Tydzień temu do zbierania podpisów dołączył się PiS, tym samym deflorując apolityczną cnotę inicjatorów referendum. Teraz to samo z niezależnymi rektorami - chcący czy niechcący, nie wiem - zrobiła prezydent Hanna Zdanowska. Bo ja tego listu nie czytam jako apolitycznego manifestu mędrców. Profesorowie głos zabrali już po tym, jak do zbierania podpisów pod referendum dołączył PiS, czyniąc je bardziej prawdopodobnym. Nie, nie bronię im zajmowania stanowiska w kwestiach ważnych dla rozwoju Łodzi, sądzę tylko, że gdyby to zrobili chwilę po tym, jak ogłoszono zbieranie podpisów, brzmieliby bardziej rozsądnie niż dziś, może nawet apolitycznie. Ba, sądzę nawet, że byliby bardziej wiarygodni, gdyby skorzystali z tego prawa demokracji, które daje im również możliwość niezabierania głosu w kwestiach politycznych. Tak, politycznych, bo niestety publikując swoje stanowisko, jednocześnie unurzali się w polityce. Gdyby nie to, może wtedy nikt by nie przypominał, że są jako głowy uczelni depozytariuszami pieniędzy na inwestycje, zatwierdzanych przez rząd PO, tej samej PO, do której należy prezydent Łodzi. Nie moja też wina, że w ten polityczny kanał gładko wpisuje się także milczenie rektorów, gdy zbierano podpisy pod referendum, które potem odwołało Jerzego Kropiwnickiego (z PO nie ma nic wspólnego). Byłego prezydenta w pojedynkę bronił tylko rektor Politechniki Łódzkiej w mało apolitycznym periodyku "Łodziak".

Pewnie, że można powiedzieć, iż to odwołanie Kropiwnickiego dało Łodzi lekcję hamowania i stąd dziś stanowisko rektorów. Tyle, że akurat po nich takiego rozumowania można się było spodziewać i bez tego stanowiska. Ono od razu stało się polityczne i kto wie, czy bardziej ludzi nie pchnie ku referendum, niż zatrzyma. Zastanawia mnie również brak trybu warunkowego w cytowanym wyżej zdaniu z listu rektorów. Nie piszą o ewentualności przedterminowych wyborów, tylko o przedterminowych wyborach, jakby los prezydent Zdanowskiej był już przesądzony. Semantycznie to kolejny dowód na to, że ich stanowisko to gest, jeśli nie zbędny, to na pewno spóźniony. Proszę mi wybaczyć, ale to tak, jakby trzej królowie przyszli z hołdem do Chrystusa, gdy on już w drodze na Golgotę.
Marcin Darda

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki