Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diecezja łódzka wstrząśnięta po zawieszeniu dwóch księży

Karolina Wojna, Maciej Wiśniewski, Matylda Witkowska
123RF
Zawieszenie dwóch poważanych księży z regionu łódzkiego w kontekście skandali obyczajowych wywołało burzę w związanych z nimi społecznościach. Ludzie, którzy od lat znali duchownych, nie mogą uwierzyć w to, co się stało. Część pisze listy poparcia i oburza się na kurię, część już wydała na duchownych wyrok.

Burza wybuchła na początku listopada. Tomasz Terlikowski, znany publicysta katolicki, nagłośnił wypowiedź szanowanego w Piotrkowie ks. Ireneusza Bochyńskiego, rektora kościoła Panien Dominikanek. W wywiadzie dla lokalnej gazety duchowny twierdził, że zna przypadki, gdy dzieci "same wchodziły do łóżek dorosłym, chcąc być spełnionym". Wypowiedź została przez komentatorów oceniona jako pedofilska. Kilka dni później ks. Bochyński został przesłuchany przez prokuraturę. Został też przez arcybiskupa łódzkiego Marka Jędraszewskiego zawieszony i zwolniony ze stanowiska rektora.

Niemal jednocześnie kuria zawiesiła w obowiązkach proboszcza parafii w podbełchatowskich Klukach ks. Dariusza Mordakę. W zdjętym już ze strony oświadczeniu kurii można było przeczytać, że został zawieszony z powodu "wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu".

Ksiądz Ireneusz Bochyński jest najbardziej znanym duchownym w Piotrkowie Trybunalskim. Jeszcze w czerwcu kapituła jednogłośnie przyznała mu 38. Złotą Wieżę Trybunalską - prestiżowe wyróżnienie przyznawane osobom zasłużonym dla miasta. Ks. Bochyński był rektorem słynącego z działalności kulturalnej kościoła Panien Dominikanek. Przy kościele działa hostel Domingo, przedszkole, a także tworzone z funduszy unijnych Centrum Idei ku Demokracji.

Nic dziwnego, że w Piotrkowie sprawa ks. Ireneusza Bochyńskiego zdominowała wszystko - nazwisko duchownego wypływa praktycznie w każdej rozmowie. Po pierwszym oburzeniu, dominuje niedowierzanie. Jedni przekreślają księdza i odcinają się od niego, drudzy głośno bronią.

- Bronimy godności księdza jakiego znamy, ponieważ nawet morderca ma prawo domniemania niewinności, a tu nie znamy dowodów - podkreśla Janina Skibicka, b. radna Rady Miasta w Piotrkowie i b. kurator oświaty, związana z kościołem Panien Dominikanek. Jak podkreśla, w ocenie osób, które znają duchownego, zniszczono człowieka. - Jeżeli będą dowody, te oskarżenia się potwierdzą, to będę się czuła oszukana, ale na razie nic takiego nie wiemy.

W ślad za słowami idą czyny. Środowiska skupione wokół kościoła akademickiego Panien Dominikanek w długi weekend zbierały podpisy pod dwoma pismami. Jedno to list do arcybiskupa. Drugie to doniesienie do prokuratury na poseł Elżbietę Radziszewską, która publicznie - w programie telewizyjnym - wprost zasugerowała, że ksiądz może sam być winien czynów pedofilskich. Również publicznie, podczas składania wieńców z okazji 11 listopada, została w Piotrkowie wygwizdana.

Doniesienie przeciw posłance powiększyło plik dokumentów w ramach sprawy wywołanej wywiadem udzielonym przez ks. Bochyńskiego. Jeszcze w piątek wpłynęło zawiadomienie złożone przez posła Twojego Ruchu, a potem doniesienie SLD.

Prokurator, który tydzień temu przesłuchał księdza na okoliczność jego wiedzy związanej z przypadkami osób, które mogły mieć kontakt seksualny z osobami poniżej 15. roku życia, czeka teraz na umówione przesłuchanie poseł Radziszewskiej. Śledczy chcą się także dowiedzieć, jakimi materiałami - dowodami - dysponuje kuria, która zwalniając duchownego powołuje się na "wytyczne Konferencji Episkopatu Polski dotyczące wstępnego dochodzenia kanonicznego w przypadku oskarżeń duchownych o czyny przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu z osobą niepełnoletnią poniżej 18. roku życia".

Część tych informacji pochodzi od poseł Radziszewskiej, która przyznała, że po publikacji wywiadu z księdzem, dostała szereg sygnałów świadczących o tym, że duchowny mógł dopuszczać się czynów pedofil-skich. Decyzję o odwołaniu księdza pochwaliła.

Swojego księdza, "Padre", jako skazanego bez dowodów, broni także wspólnota młodych skupiona wokół kościoła Panien Dominikanek. Głosem młodych przemówił Mariusz Woźniak, który na swojej stronie napisał tekst "Odarty z godności" o osamotnieniu i rozczarowaniu, także postawą hierarchii Kościoła.

- To moje prywatne odczucia, ale spotkałem się z głosami poparcia, że ktoś napisał coś, co my czujemy - mówi.

Wokół kościoła Panien Dominikanek, spod którego w ubiegłym tygodniu nadawały telewizje, cisza. Milczy telefon hostelu Domino, który wiosną otworzył ksiądz Bochyński. Decyzją Stowarzyszenia Przyjaciół Zespołu Klasztornego Panien Dominikanek zawiesił działalność do czasu ogłoszenia nowego rektora. Ta decyzja miała zapaść wczoraj. Nie działa też kawiarnia U Panien. Mimo prób kontaktu, nikt z zarządu stowarzyszenia nie skontaktował się z nami.

Jak udało nam się ustalić, ks. Bochyński został umieszczony w domu księży emerytów. Na razie przebywa u rodziny w Tomaszowie.

Telefonów i rozmów nie podejmuje też kuria, która jakby w tle wydarzeń z ks. Bochyńskim zawiesiła w funkcji proboszcza ks. Dariusza Mordakę z Kluk. I tu kuria powołuje się na te same wytyczne Konferencji Episkopatu Polski. Reszta jest milczeniem, bo rozszerzać lakonicznego oświadczenia kuria nie zamierza.
- Jeżeli taki komunikat się pojawił, to każdy powinien wiedzieć, że nie jest on bezpodstawny - stwierdza jedynie ks. Rafał Leśniczak, kierownik biura prasowego łódzkiej kurii i odsyła do prawa kanonicznego.

Właśnie z tego dokumentu można wnioskować, że skoro arcybiskup Jędraszewski zawiesił proboszcza z Kluk, to musiał uznać, że czyny, których ks. Dariusz Mordaka się dopuścił, muszą być prawdopodobne.

O jakie czyny chodzi? Tego kuria nie ujawnia, ale sprawą zajmują się już organy ścigania.

- Prokuratura wysłała do kurii zapytanie, na jakiej podstawie ksiądz został zawieszony, ponieważ z opublikowanego komunikatu nic nie wynika, dlatego wymaga on wyjaśnienia - mówi Witold Błaszczyk. - Prokuratura nie jest od ocen etycznych. Na razie nie mamy podstaw, by twierdzić, że doszło do przestępstwa.

Wiadomo, że działania w celu wyjaśnienia czynów księdza z Kluk podejmie także policja. Przede wszystkim chodzi o zweryfikowanie podejrzenia, czy ksiądz miał kontakty seksualne z osobami poniżej 15. roku życia, bo tylko takie w świetle prawa uchodzą za przestępstwo.

O ewentualne dowody nielegalnego postępowania księdza, jeśli w ogóle są, będzie ciężko.

- Nigdy nie miałam żadnych sygnałów, że ksiądz mógł dopuścić się jakiś czynów lubieżnych, owszem na początku pracy w szkole zdarzały się na niego skargi, ale tylko dotyczące prowadzenia lekcji, bo, a to stawiał jedynki, a to był za surowy, ale nigdy nie miały one podtekstu seksualnego - mówi Ewa Łumińska, była wieloletnia dyrektorka Zespołu Szkół w Klukach.

W szkole, gdzie ks. Mordaka uczył, nie było go od dwóch tygodni. Już kilka dni przed zawieszeniem poszedł na zwolnienie lekarskie.

- Organizujemy zastępstwa zamiast religii - mówi Marek Gromadzik, obecny dyrektor szkoły. - Czekam, aż kuria wyznaczy nowego katechetę.

Wiadomo, że odsunięty od pracy w szkole ks. Mordaka do końca listopada otrzyma rozwiązanie umowy o pracę.

W samej parafii panuje cisza, choć o sprawie księdza ludzie szepczą po kątach. Marek Soboń, szef rady parafialnej w Klukach, mówi, że z działaniami na razie się wstrzymują. Czekają na informacje o krokach kurii.

Prawdopodobnie parafianie napiszą do kurii list w obronie księdza. Kiedy zostanie wysłany, powiedzieć nie chcą. Pod kluckim kościołem media nie są mile widziane. Z tego też powodu nie udało nam się porozmawiać z samym ks. Mordaką, który wciąż jest w parafii i odprawia msze. Jego obowiązki proboszcza pełni ks. Tomasz Owczarek, proboszcz z pobliskiego Parzna, który wyprosił nas z kościoła, gdy chcieliśmy porozmawiać z zawieszonym proboszczem.

Tymczasem mieszkańcy Kluk są zdezorientowani - z jednej strony pojawiła się informacja o zawieszeniu proboszcza, z drugiej - nadal odprawia msze św. w kluckim kościele. Tymczasem - jak tłumaczy ks. Rafał Leśniczak, zawieszenie w funkcji proboszcza nie oznacza suspensy.

- Duchowny ma prawo odprawiać msze św., nie może jednak pełnić czynności zastrzeżonych dla proboszcza, np. błogosławić związków małżeńskich - tłumaczy.

Decyzja łódzkiej kurii jako sensacja obiegła całą Polskę. Jak podkreśla biuro prasowe Konferencji Episkopatu Polski, takie zachowanie nie jest niczym niezwykłym.

- Abp Marek Jędraszewski postąpił zgodnie z obowiązującymi normami prawnymi - podkreśla ks. Józef Kloch, rzecznik prasowy polskiego episkopatu.

Według obowiązujących wytycznych watykańskich z 2011 roku, w stosunku do księży podejrzewanych o pedofilię "biskup może zapobiegawczo ograniczyć wykonywanie posługi kapłańskiej w oczekiwaniu na wyjaśnienie oskarżeń". Taką decyzję podjęły niedawno m.in. władze zakonne w stosunku do ks. Wojciecha Gila, wobec którego postępowanie o czyny pedofilskie prowadzą prokuratury na Dominikanie i w Polsce. Zbiorczych danych, dotyczących liczby zawieszonych duchownych, nie ma.

Wytyczne Watykanu zalecają też "współpracę z władzami świeckimi" oraz przewidują kary dla księży pedofilów z przeniesieniem do stanu świeckiego włącznie, a także pomoc dla ofiar. Konferencja Episkopatu Polski uzupełniła wytyczne o aneksy, które czekają na akceptację Watykanu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki