Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ostatnia sesja łódzkiej rady, czyli ostra walka o głosy

Monika Pawlak
Merytoryczne dyskusje radnych przesłoniła kampania wyborcza.
Merytoryczne dyskusje radnych przesłoniła kampania wyborcza. Jakub Pokora
Ostatnia merytoryczna sesja Rady Miejskiej w tej kadencji chwilami była bardzo burzliwa, a to za sprawą zbliżających się wyborów.

Trudno się dziwić, wszak tylko czterech radnych z obecnego 43-osobowego składu nie będzie ubiegać się o reelekcję. Pozostali już walczyli o głosy.

Właśnie z wyborczych powodów (choć nie mówiono tego oficjalnie) o godzinną przerwę - mimo bardzo napiętego, bo 55-punktowego porządku obrad - poprosił PiS. Powód? Radni tej partii chcieli uczestniczyć w konferencji prasowej swojego kandydata na prezydenta Łodzi Witolda Waszczykowskiego. Kolejną godzinę trwała tradycyjna przerwa obiadowa, a potem jeszcze radni SLD poprosili o dodatkowe 10 minut wolnego, bo chcieli ustalić, jak mają głosować. W efekcie nie było ich na sali obrad ponad dwadzieścia minut, co skutecznie sparaliżowało pracę rady.

Typowo przedwyborcza była też dyskusja na temat przebiegu trasy kolejowego tunelu średnicowego. Radni Agnieszka Nowak (PO) i Krzysztof Piątkowski (PiS) chcieli, aby rada przyjęła stanowisko, że tunel pobiegnie bliżej centrum, pod ul. Piotrkowską, a nie jak jest rekomendowane - w rejonie Manufaktury. Dyskusja była tak ostra, że radna Nowak zarzuciła Władysławowi Skwarce (SLD), iż ten "kłóci się dlatego, że są wybory, zamiast poprzeć dobry projekt dla miasta". Skwarka wymienił jeszcze kilka zdań z Witoldem Rossetem (PO) na temat tego, co kto w radzie zrobił złego i dlaczego. Ostatecznie rada przyjęła stanowisko proponowane przez duet PO-PiS.

Tomasz Sadzyński, pełniący funkcję prezydenta, trzy razy próbował wprowadzić do porządku obrad projekt uchwały dotyczący finansowania przez miasto przebudowy układu drogowego wokół stadionu Widzewa. Radni trzy razy zagłosowali na "nie". Dlaczego? Argumentowali, że o projektach, które mają kosztować 70 mln zł, nie będą decydować w ostatniej chwili, bez omówienia projektu w komisjach. Prezydent próbował jeszcze umieścić ten projekt w ostatnim punkcie sesji, ale i to głosowanie przegrał.

Awantura towarzyszyła pomysłowi przekształcenia administracji nieruchomości w jednostki budżetowe. Zmiana oznacza, że miasto będzie kontrolować wydatki AN, a dochody administracji będą automatycznie dochodami miasta. W radzie wszyscy wiedzą, że to pierwszy krok do likwidacji AN, stąd środowa awantura. Ostatecznie radni "klepnęli" reformę administracji, co oznacza, że od 1 stycznia 25 AN-ów przechodzi na garnuszek miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki