Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianin spędził 175 koszmarnych dni w greckim areszcie

Agnieszka Jasińska
Ryszard Rek podkreśla, że jest niewinny. Mówi, że nigdy nie skrzywdziłby Amelki. Bardzo kocha wnuczkę
Ryszard Rek podkreśla, że jest niewinny. Mówi, że nigdy nie skrzywdziłby Amelki. Bardzo kocha wnuczkę Krzysztof Szymczak
Dziadek wyjechał z wnuczką na wakacje do Grecji. Zatrzymali się na kempingu. Jednak pod koniec wyjazdu 63-letni łodzianin Ryszard Rek został zatrzymany przez policję pod zarzutem molestowania dziewczynki. Trafił do aresztu.

Właśnie wrócił do kraju. Zapłacił 10 tys. euro kaucji i mógł opuścić greckie więzienie. Ryszard Rek z Łodzi w więzieniu w Grecji spędził 175 dni. Policzył dokładnie. To był koszmar. Jednak najgorsze jeszcze przed nim.Boi się myśleć, co będzie dalej.

To miały być kolejne wakacje sześcioletniej Amelki z ukochanym dziadkiem. Pan Ryszard zabrał wnuczkę na kemping do Grecji. Czwarty raz w to samo miejsce. Pojechali samochodem.

- Wnusi bardzo odpowiadał klimat w Grecji. Jak tam jeździliśmy, to potem przez cały rok w ogóle nie chorowała. Za to jak raz pojechaliśmy latem nad Bałtyk, to się zimą non stop przeziębiała - opowiada pan Ryszard. - Zastanawialiśmy się też nad wyjazdem do Bułgarii. Ale ostatecznie wybraliśmy Grecję. Gdyby tak można było cofnąć czas...

Nie chcę iść do więzienia, nie zabierajcie dziadziusia

Rodzice bez problemu puścili Amelkę na wakacje z dziadkiem. Chcieli, aby córka miała cudowne wakacje. Najpierw miała wypoczywać z dziadkiem przez dwa tygodnie, później z nimi.

Ostatniego dnia pobytu do namiotu pana Ryszarda wpadło z wrzaskiem trzech greckich policjantów.

- Świecili latarkami, krzyczeli. Amelka się bardzo przestraszyła. Chciałem ją uspokoić, ale nie pozwolono mi. Serce mi pękało, jak wnuczka płakała, nie słuchałem policji, mimo wszystko próbowałem uspokoić Amelkę - mówi łodzianin. -Wnuczka krzyczała, że nie chce iść do więzienia, że nie chce, by zabrali dziadziusia. Rozdzielono nas. Nie wiedziałem dokąd zabiorą Amelkę, co się będzie z nią działo. Byłem przerażony.

Pan Ryszard został oskarżony o molestowanie wnuczki. Jakaś kobieta powiedziała m.in., że trzymał dziecko przez trzy godziny na kolanach.

- To bzdura. Ktoś powiedział też, że przywiozłem Amelkę do Grecji w bagażniku. Policja robiła wszystko, żebym przyznał się, że molestowałem dziewczynkę. Ale przecież ja nic złego nie zrobiłem. Nie miałem do czego się przyznać. Bawiłem się z wnuczką w wodzie, jak to na wakacjach. Zarzucono mi, że ją obmacywałem po ciele. A ja tylko smarowałem ją kremem do opalania, żeby słońce jej nie poparzyło. Naprawdę nie zrobiłem nic złego - mówi pan Ryszard.

Amelka została zabrana na badania. Nie potwierdziły, że była molestowana.

- Zatrzymali nas w wieczór przed wyjazdem. Rano mieliśmy wyruszać w drogę do domu - mówi pan Ryszard.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ponad 30 osób w jednej celi, łóżko przy łóżku

Do zatrzymania doszło 28 lipca ubiegłego roku około godziny 23. Pan Ryszard trafił do aresztu. Kiedy rodzice Amelki dowiedzieli się, co się stało, natychmiast pojechali do Grecji. Wynajęli adwokata dla dziadka. Najpierw pan Ryszard dostał adwokata z urzędu, który jednak poszedł na urlop i nic nie pomógł.

W sprawę zaangażowała się polska ambasada w Grecji. Sprawdzono czy pan Ryszard nie jest dyskryminowany, jakie ma warunki w areszcie i czy ma dostęp do opieki lekarskiej.

- Byli u mnie. Starali się pomóc - przyznaje 63-latek.- Na szczęście natychmiast przyjechali rodzice Amelki. Przywieźli mi ciepłe ubrania, bo w areszcie nie mogłem odebrać żadnej paczki. Mama zabrała przerażoną Amelkę do domu.

Łodzianin bardzo źle wspomina grecki areszt.

- W jednej celi było 30-36 osób, łóżko przy łóżku, nie można się było ruszyć - mówi pan Ryszard. - Przebywałem razem z Grekami, Albańczykami i Bułgarami. Nie rozmawialiśmy ze sobą, nie było jak się porozumieć. Dwa razy dziennie dostawaliśmy jedzenie. Był obiad i kolacja. Grecy nie jedzą śniadania, więc musiałem sobie odłożyć kawałek chleba na rano z kolacji. Na śniadanie podawali nam tylko herbatę albo mleko. Na obiad zwykle była zupa, najczęściej grochówka. Czasami było jakieś mięso.

Pan Ryszard siedział w celi razem z mężczyznami podejrzanymi o molestowanie seksualne albo gwałt.

- Okna w celi były cały czas otwarte, w nocy strasznie marzłem. To nie na mój wiek. Skończyłem 60 lat, zdrowie już daje o sobie znać - mówi pan Ryszard. - Jak wychodziliśmy na specery, to było za to strasznie duszno, nie można było oddychać. Każdy szukał cienia. Było też ciasno i głośno. Wszyscy palili papierosy. Ja w ogólę nie palę. Nie mogłem wytrzymać w tym dymie.

10 tysięcy euro kaucji i bilet autobusowy do Polski

Łodzianin jak najszybciej chciałby zapomnieć o pobycie w greckim więzieniu. Szybko to się jednak nie stanie.

- Siedziałem w celi i nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje. Według greckiego prawa jest tak, że dorosła osoba nie może przebywać z dzieckiem sam na sam. Mówiono mi, że jakbym zabrał wnuczkę do apartamentu, a nie pod namiot, to sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale to bzdura. Co to zmienia, gdzie się nocuje z dzieckiem? - zastanawia się pan Ryszard. - Przejeżdżałem wiele razy z Amelką przez granicę. Oglądali nasze paszporty. Wtedy nikt nie zwracał nam uwagi, że jedziemy sami.

Po kilku miesiącach starań grecki sąd pozwolił panu Ryszardowi wyjść z aresztu za kaucją i wrócić do Polski. Łodzianin czeka teraz na proces.

- Zapłaciliśmy 10 tys. euro kaucji. Najpierw sąd chciał, byśmy zapłacili 3 tys. euro kaucji i żebym został w Grecji. Ale ja musiałbym tam jakoś się utrzymać, z czegoś żyć. Nie byłbym w stanie sobie poradzić. Na szczęście za wyższą kaucją pozwolono mi wyjechać do Polski - mówi pan Ryszard. - Wróciłem autobusem. Samochód, którym przyjechałem do Grecji, zabrała wcześniej do kraju rodzina. Ambasada kupiła mi bilet na autobus.

Nie wiadomo, kiedy odbędzie się proces łodzianina.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- W Grecji nikomu nigdzie się nie spieszy. Teraz, jak mają moje 10 tys. euro kaucji, to na pewno nie będą się spieszyć. Grecy zawsze mają czas - mówi łodzianin. - Proces może rozpocząć się za kilka miesięcy albo za kilka lat. Nikt tego nie wie. Grozi mi od 10 do 20 lat więzienia. Na rozprawę muszę wrócić do Grecji. Nie wiem, co będzie dalej.

Pan Ryszard stara się jak najmniej myśleć o wyroku.

- Mam nadzieję, że nie zostanę skazany na 20 lat więzienia. Jestem niewinny. Absurdalne jest to wszystko, co do tej pory przeżyłem - mówi łodzianin. - Wszystkie zarzuty opierają się tylko na zeznaniach jakiś świadków z kempingu obok. Ja wszystkiemu zaprzeczyłem, ale nikt mi nie chciał uwierzyć.

Łódzcy adwokaci zaangażowali się w sprawę pana Ryszarda

Rodzice Amelki wspierają dziadka. Są po jego stronie. Ani przez chwilę nie zwątpili w jego niewinność.

- Dziadek nie zrobiłby Amelce niczego złego. Wierzymy mu - zapewnia Robert Kostrzewa, tata dziewczynki. - Przez jakieś pomówienia dziadek trafił do aresztu. Na szczęście udało się go sprowadzić do Polski. Nie było to łatwe. Tutaj jest bezpieczny. Chcieliśmy, by nasze dziecko miało najlepsze wakacje. Niestety, zamieniły się one w koszmar. Mamy nadzieję, że to się wreszcie skończy.

Ryszard Rek może liczyć nie tylko na pomoc rodziny. W sprawę 63-letniego łodzianina zaangażowała się również Okręgowa Rada Adwokacka w Łodzi.

- Łódzkich adwokatów bardzo poruszyła historia pana Ryszarda. Musieliśmy wyrazić sprzeciw wobec tej sytuacji -podkreśla Piotr Kaszewiak, rzecznik Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi. - Niestety, polscy adwokaci nie mają prawa występować przed greckim sądem. Jarosław Szymański, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi, spotkał się z rodziną pana Ryszarda. Następnie pojechał na spotkanie z Andrzejem Zwarą, prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej.

Naczelna Rada Adwokacka zwróciła się między innymi z interwencją i prośbą o pomoc do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Polsce i Grecji, ambasadora RP w Grecji, władz adwokatury w Atenach oraz greckiej komisji praw człowieka. Apelowała o niezwłoczne podjęcie koniecznych działań mających na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji oraz o zapewnienie panu Ryszardowi fachowej pomocy prawnej.

Według adwokatów, dotychczasowy sposób prowadzenia sprawy przeciwko łodzianinowi może naruszać jego prawo do obrony i prawo do rzetelnego procesu, a więc podstawowe prawa człowieka znajdujące się pod ochroną prawną w demokratycznych państwach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki