Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedyny taki piłkarz. Burzliwe życie Stanisława Terleckiego

Anna Gronczewska
Anna Gronczewska
Stanisław Terlecki był piłkarzem ŁKS-u i  reprezentacji Polski
Stanisław Terlecki był piłkarzem ŁKS-u i reprezentacji Polski archiwum Jacka Bogusiaka/archiwum Dziennika Łódzkiego
Jego życie byłoby znakomitym tematem na scenariusz filmowy. Na tym filmie nikt by się nie nudził. 28 grudnia 2017 roku zakończył swoje życie Stanisław Terlecki. Były piłkarz Łódzkiego Klubu Sportowego i reprezentacji Polski.

Jedyny taki piłkarz

Zawsze był zdolny, niepokorny i chodził własnymi ścieżkami. Kiedy inni piłkarze mieli co najwyżej skończoną zawodówkę, on studiował historię. Gdyby nie kontuzja, a potem dyskwalifikacja, dwa razy grałby na mistrzostwach świata. Ale nie zaliczył żadnego mundialu, co do końca nie dawało mu spokoju. Niestety jego życie nie ułożyło się tak jak powinno...

- Takich piłkarzy dziś nie ma! - mówią starsi kibice. - Grał tak samo dobrze lewą, jak i prawą nogą. Miał bajeczną technikę. Był jednym z największych talentów w polskiej piłce. Niestety niespełnionym..

Lwowskie korzenie

Na świat przyszedł 13 listopada 1955 roku. We wszystkich dokumentach jako miejsce urodzenia ma wpisaną Warszawę. Mówił nam jednak, że nie czuje się warszawiakiem. Dzieciństwo spędził w okolicach stolicy, w Piastowie, gdzie osiedli się po latach wędrówki pochodzący z Kresów rodzice. – Teresa i Teofil. Urodzili się we Lwowie.

– Ale nasza rodzina miała majątek w Stanisławowie, dlatego ja ma na imię Stanisław – wyjaśniał były reprezentant Polski w piłce nożnej. – Mój dziadek ze strony ojca, Józef, był oficerem w armii austro - węgierskiej. Babcia ze strony mamy nazywała się Wiktoria Chamier - Gliszczyńska. W naszej rodzinie dzieci musiały znać dwa - trzy języki obce, mieć lekcje muzyki.

Po wojnie rodzina Terleckich osiadła w Piastowie koło Warszawy. Teresa i Teofil mieli troje dzieci. Jurek zginął tragicznie jako kilkuletnie chłopiec. Anna wyjechała do Australii. Stasiu był najmłodszy.

– Jestem warszawiakiem, ale przywiezionym z kapustą na targ – śmiał się Stanisław Terlecki. – Mama nie chciała rodzić mnie w powiatowym szpitalu, więc pojechała do Warszawy.

Interweniował Gierek

Do Łodzi trafił, gdy miał 19 lat. Wcześniej grał w Gwardii Warszawa. Wspominał, że decydujący o pozostaniu jego kluby ekstraklasie mecz wypadł akurat w dniu jego ślubu. Na stadion zajechał więc cały orszak ślubny. Pan młody pojawił się na boisku w końcówce spotkania. Gwardia mecz zremisowała, spadła do drugiej ligi i wtedy pojawiła się propozycja ŁKS-u.

– Przyznam, że zadziwiła mnie odwaga działaczy ŁKS – opowiadał Terlecki. – Gwardia była klubem milicyjnym, jej prezesem wiceminister spraw wewnętrznych. Nie trzeba tłumaczyć, co wtedy to znaczyło. Nawet Legia nie odważyła się po mnie sięgnąć. Zgłosił się tylko ŁKS.

Były to czasy, gdy piłkarz nie mógł swobodnie zmieniać barw klubowych. Powodem transferu mogła być na przykład służba wojskowa. Mógł zmienić klub, gdybym był jedynym żywiciele rodziny.

– I gdybym zaczął studia na kierunku, którego nie ma w mieście jego zamieszkania – mówił. – Działacze wymyślili więc, że zacznę studia na kierunku....zajęcia praktyczno – techniczne. Odbywały się one w Zgierzu, więc dojeżdżałem na nie tramwajem. Były to bowiem czasy, gdy w drużynie ŁKS-u samochody miało może dwóch piłkarzy – Mirek Bulzacki i Janek Tomaszewski.

Mimo znalezienia przez ŁKS „furtki” w przepisach transferowych, działacze Gwardii, robili wszystko, by zablokować jego przejście do łódzkiego klubu. Z czasem Gwardia zrozumiała, że może na nim sporo zarobić i zdecydowała się go sprzedać. Pojawiły się oferty Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze i Zagłębia Sosnowiec, z osobistą gwarancją Edwarda Gierka.

- Z Zagłębiem Sosnowiec byłem już dogadany, oferowali mi pięć razy więcej ni ŁKS – opowiadał Stanisław Terlecki. – Miałem już przygotowane mieszkanie, pakowałem się, gdy dostałem wiadomość, że jestem w ŁKS-ie. Okazało się, w czasie spotkania Edwarda Gierka z łódzkim włókniarkami, jedna z nich powiedziała, że jest sprawa Terleckiego. Mężowie skarżyli się, że nie może grać w ich ukochanym klubie. Postulat został zapisany i na drugi dzień byłem już piłkarzem ŁKS-u.

Mieszkanie na Inflanckiej

Klub dał Terleckiemu mieszkanie w wieżowcu przy ul. Inflanckiej 25. W ŁKS-ie tworzyła się fajna paczka – przyszedł Henryk Miłoszewicz, Marian Galant, był przyjaciel Staszka – Grzegorz Ostalczyk, grali Tomaszewski i Bulzacki. Piłkarze dostawali kartki na obiady, najpierw do NOT-u, a potem do „Spatifu”. Latem, po treningu wszyscy szli basen „Fala”.

- Byliśmy od tańca i różańca – wspominał Stanisław Terlecki. - Jak trzeba było grać, to graliśmy, jak ciężko trenować, to trenowaliśmy. A kiedy się bawiliśmy, to bawiliśmy...

Stanisław Terlecki kiedy zaczął grać w ŁKS-ie zmienił zajęcia praktyczno – technicze zamienił na studia historyczne. Piłkarz skończył studia, ale nie obronił pracy na temat wychowania rycerskiego, bo wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Ale wcześniej był rok 1978 ...

Kontuzja zabrała mundial

Była wiosna 1978 roku. Jacek Gmoch ogłosił właśnie kadrę na Mundial w Argentynie. Znalazł się w niej Stanisław Terlecki. Był w znakomitej formie. Miał zająć w kadrze miejsce Roberta Gadochy. Akurat ŁKS grał mecz z Polonią Bytom. W rogu boiska Terlecki został sfaulowany w rogu boiska. Diagnoza grzmiała jak wyrok: uszkodzenie łękotki. Lewoskrzydłowy nie zdecydował się na operację. Pojechał na zgrupowanie kadry. Wydawało się, że wygra walkę z czasem, ale Gmoch nie zabrał go na mundial. Terlecki komentował w telewizyjnym studiu mecze polskiej reprezentacji.

- Myślę, że gdyby pojechał na ten mundial, dobrze się zaprezentował to zostałby piłkarzem światowego formatu – twierdzi Jan Tomaszewski, były bramkarz reprezentacji i kolega z ŁKS-u. - Tak się nie stało. Potem miał już tylko pretensje do losu.

Afera na Okęciu

Terlecki wyleczył kontuzję, wrócił do reprezentacji i zagrał w niej 29 meczów. W grudniu 1980 roku po słynnej aferze na Okęciu, jako jeden z „bandy czworga” został zdyskwalifikowany, razem z trzema widzewiakami: Zbigniewem Bońkiem, Józefem Młynarczykiem i Władysławem Żmudą.

- Bo zachciało mi się ratować „nieświeżego” Józka Młynarczyka – mówił nam Stanisław Terlecki. - Wbrew wszystkim zapakowałem go do swojego samochodu i zawiozłem na lotnisko. Jeszcze zbuntowałem całą drużynę, by stanęła w jego obronie. Potem była dyskwalifikacja. Rok czasu. Zbyszkowi i Władkowi Żmudzie dyskwalifikację skrócono. Tak jak Józkowi. A musiał się znaleźć kozioł ofiarny. Byłem nim ja...

Uczył historii i pomagał strajkującym

W czasie strajków studenckich w 1981 roku Terlecki zapewniał zaopatrzenie strajkującym. Raz złapano go, gdy przewoził „bibułę”. Został też nauczycielem. Uczył historii w podstawówce, a potem w XXIII LO w Łodzi. Zdecydował się jednak wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Zaproszenie przysłał mu kolega z Łodzi Jacek Szczęsny. Po wielu staraniach dostał paszport i pożegnał Łódź. Wtedy kadra przygotowywała się do występu na mistrzostwach świata w Hiszpanii..On w Polsce nie mógł nawet trenować. Tak koło nosa przeszedł mu drugi mundial. W Stanach Zjednoczonych osiedlił się w Pittsburghu. Grał w piłkę w hali. Ma też na swym koncie występy w słynnym nowojorskim Cosmosie, między innymi z Pele i Franzem Beckenbauerem. Do Stanów wyjechał z żona Ewą i dwojgiem małych dzieci – 4-letnim Maćkiem i 5-letnim Tomkiem. Za oceanem urodziła się Ania i Staś - junior.

– Tęskniłem za Polską – mówił Stanisław Terlecki. – Tam w Ameryce moim największym marzeniem było, by przejść ul. Piotrkowską...

Tęsknił za Polską i Łodzią

Wrócili w 1986 roku. Ania miała 1,5 roku, Stasio – junior - 2,5. Maciek i Tomek lepiej mówili po angielsku niż polsku. Osiedli się Łodzi. Zamieszkali w segmencie na Retkini, który kupili od znanej śpiewaczki operowej Teresy May – Czyżowskiej. Stanisław znów grał w ŁKS-ie. Po kilku latach opuścili jednak Łódź.

– Żona bardzo chciała wrócić do Podkowy Leśnej skąd pochodzi – tłumaczył piłkarz. – Obliczyła, że przeprowadzaliśmy się w sumie 14 razy i w Podkowie chciała osiąść na stałe.

Stanisław Terlecki grał potem jeszcze w piłkę w Legii, Polonii Warszawa, gdzie w drugiej lidze występował razem z Maćkiem. Po zakończeniu kariery zajął się biznesem. Był między innymi przedstawicielem amerykańskiej firmy zajmującej się systemami antykorozyjnymi. Próbował prowadzić szkółkę piłkarską, był trenerem, a nawet prezesem klubu z Nadarzyna. Chciał zostać menadżerem, wyszukiwać futbolowych talentów. Próbował sił w polityce. Bezskutecznie kandydował do sejmu z Ligii Polskich Rodzin, potem PSL.

Nie było happy endu

Życie nie ułożyło się tak jak trzeba. Stanisław Terlecki rozstał się z żoną, miłością z licealnych czasów. Był alkohol, którym nie raz popijał leki... Ale walczył, podjął leczenie. Dostał w Łodzi mieszkanie. Zaczął pracować. Rodzina nie była z nim w najtrudniejszych chwilach. Zawsze za to mógł liczyć na Jacka Bogusiaka, kustosza pamięci Łódzkiego Klubu Sportowego. Kiedy ponad 2 lata temu zapytaliśmy Stanisława Terleckiego o to co jest jego największym marzeniem odpowiedział, że nie chce się już nigdy wyprowadzać z Łodzi. Marzenie się spełniło... Stanisław Terlecki spoczął w rodzinnym grobie cmentarzu na warszawskiej Woli.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki