Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wywalczył odszkodowanie za urwaną rękę, ale pieniędzy nie dostał

Aleksandra Tyczyńska
Jarosław Omieciński nie ma wątpliwości, że wypadek zniszczył życie jego i jego rodziny
Jarosław Omieciński nie ma wątpliwości, że wypadek zniszczył życie jego i jego rodziny Rafał Klepczarek
Jarosław Omieciński ze Srocka wywalczył w sądzie 137 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania za rękę, którą stracił w pracy. 3 lata czeka na pieniądze od pracodawcy. Firma, w której pracował, i gdzie stracił rękę, skutecznie przedłuża postępowanie egzekucyjne.

Chociaż od wypadku minęło prawie 8 lat Jarosław Omieciński ze Srocka wciąż pamięta go tak, jakby wydarzył się wczoraj.

- Widziałem, jak maszyna wyrywa mi rękę. Spojrzałem jeszcze na zegar... była godz. 9.36 - wspomina mężczyzna, który całe życie pracował zawodowo. - Żadnej roboty się nie bałem, ale do tego trzeba dwóch rąk...

Do wypadku doszło we wrześniu 2006 r. przy przenośniku taśmowym, który nie spełniał norm bezpieczeństwa. Pan Jarosław długo przebywał na zwolnieniu lekarskim, a później stracił pracę. Leczenie, rehabilitacja, to było bardzo kosztowne.

W 2007 r. zdecydował się wystąpić do sądu o odszkodowanie. Później toczył się proces karny i choć sąd uznał, że pracodawca zawinił, nie zapewniając właściwych warunków pracy, to jednak nie działał z zamiarem ewentualnym doprowadzenia pracownika do kalectwa. W dodatku przestępstwo zagrożone karą do 3 lat więzienia przedawniło się i postępowanie karne zostało umorzone.

- To trwało kilka lat, byłem wykończony - mówi pan Jarosław, który dopiero w kwietniu 2011 r. przed wydziałem pracy Sądu Okręgowego w Piotrkowie usłyszał korzystny dla siebie wyrok. Firma Repex z Kruszowa została zobowiązana do wypłacenia poszkodowanemu byłemu pracownikowi 130 tys. zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami oraz 7 tys. zł tytułem odszkodowania.
- Jednak sami nic nie wypłacili i mój pełnomocnik skierował sprawę do komornika - mówi Omieciński.

Niestety, egzekucja komornicza się przedłuża. Komornik wprawdzie dokonał zajęcia i zabezpieczenia rzeczy i nieruchomości firmy. Udało się przeprowadzić kilka licytacji, ale Repex wciąż składa do sądu zażalenia - na opis lub na wysokość oszacowania nieruchomości.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

- Dostaję po 300-350 zł miesięcznie. Właściwie to chyba tylko odsetki - mówi pan Jarosław.

Włodzimierz Kozłowski, prezes firmy Repex, która zajmuje się przerobem butelek PET, podkreśla, że jego zdaniem, zakład nie zawinił przy wypadku pana Jarosława, nie zgadza się z wyrokiem, ale w miarę możliwości odszkodowanie jest wypłacane.

- I nie wynika to z naszej złej woli, a ze względu na finanse firmy - mówi prezes Kozłowski.

Andrzej Ritmann, przewodniczący Rady Izby Komorniczej w Łodzi mówi, że zdeterminowany dłużnik w skrajnych przypadkach może latami przedłużać egzekucję.

- Każde zażalenie wymaga czasu na rozpatrzenie przez sąd, ewentualnej ponownej wyceny oraz zachowania po raz kolejny kodeksowych terminów przed licytacją - wyjaśnia.

Pan Jarosław mieszka z żoną. Utrzymują się ze skromnej renty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wywalczył odszkodowanie za urwaną rękę, ale pieniędzy nie dostał - Dziennik Łódzki

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki