Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelnie pobił mężczyznę. Na sali sądowej popisywał się i twierdził, że jest Wietnamczykiem

Wiesław Pierzchała
Oskarżonym grozi do 12 lat więzienia
Oskarżonym grozi do 12 lat więzienia Maciej Stanik
Do niecodziennych i bulwersujących wydarzeń doszło w piątek w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Na ławie oskarżonych zasiadali dwaj bracia: 26-letni Radosław T. i 21-letni Rafał T. Prokuratura zarzuca im, że pobili ze skutkiem śmiertelnym Bogusława W. Starszy z braci dworował sobie z sądu, co chwilę zakładał czapkę i ostentacyjnie potrząsał łańcuchami i kajdankami.

Bracia zostali przywiezieni z aresztu do sądu. Zapytany przez sędziego Dariusza Głowackiego o narodowość, Radosław T. - ku zdumieniu obecnych - odparł, że jest... Wietnamczykiem. Pytany zaś, czy był już karany, 26-latek odparł opryskliwie, że to sąd takie rzeczy powinien wiedzieć.

Na tym popisy oskarżonego się nie skończyły, bowiem wyzywająco potrząsał łańcuchami oraz siedząc na ławie oskarżonych zakładał czapkę i po chwili - dyscyplinowany przez sędziego - ją zdejmował. Ponadto stwierdził, że rezygnuje z obrońcy (z urzędu) i że... sam będzie się bronił, czego w tej sytuacji przepisy nie przewidują.

Gdy przywoływanie oskarżonego do porządku nic nie dawało, reakcja sędziego Głowackiego była zdecydowana i kategoryczna. Zagroził on, że jeśli Radosław T. nadal będzie się tak zachowywał, zostanie wydalony z sali sądowej, a po powrocie do aresztu będzie na niego czekała cela izolacyjna. Sędzia zasugerował też, że zachowanie oskarżonego może wynikać z tego, że chciał się popisać przed obecnymi w sali na widowni studentkami z Wydziału Prawa UŁ. Po tych słowach sędziego 26-latek zaczął zeznawać. Przyznał się do pobicia Bogusława W.

- Stało się i już. Czasu nie cofnę - oznajmił.

Z jego relacji wynikało, że Bogusław W. zaprosił obu braci na imprezę do swojego mieszkania, w którym wybuchła awantura. Właściciel miał ubliżać Radosławowi T., więc ten rzucił się na niego z pięściami.

- Byłem pijany i wpadłem w szał, dlatego nie pamiętam tego dokładnie. Wiem, że jak uderzyłem Bogusława, to ten przewrócił się na podłogę. Potem wyszliśmy z mieszkania i poszliśmy na przystanek tramwajowy - zeznawał starszy z braci.

Młodszy zaś wyjaśnił, że on nie bił właściciela, bowiem w tym czasie przebywał w łazience. Przyznał się jedynie do kradzieży telefonu.

Oskarżonym grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki