Wierni w całym regionie są zgodni: średnie datki wynoszą od 20 do 30 złotych. Najmniejszy banknot nie wygląda dobrze, zaś więcej dają ci, którzy twierdzą, że naprawdę od serca chcą wesprzeć parafię.
- Daję 20 zł, ale tylko dlatego, że mniej nie wypada - zwierza się jeden z wiernych łódzkiej parafii św. Maksymiliana Kolbego.
Na drugim biegunie są osoby, które bardzo chcą wesprzeć swój kościół. Jedna z sieradzanek planuje dać księdzu 100 złotych, bo ma dużą rodzinę. Jednak większość szczodrych parafian decyduje się na 50 zł. - Stać mnie na pięćdziesiątkę, więc wspieram moją parafię, bo nie jest bogata - mówi wierna z parafii św. Piotra i Pawła w Łodzi.
Co dzieje się z pieniędzmi z kolędy? Są dzielone. Od 10 do 20 proc. idzie na potrzeby księdza i jego utrzymanie, reszta przeznaczana jest na cele parafii. Ostateczne granice podziału zatwierdzają synody diecezjalne.
Czasem część pieniędzy przeznaczana jest na potrzeby ogólnodiecezjalne. Tak jest w tym roku w diecezji włocławskiej, gdzie po 50 gr od wiernego przekazywane jest na przygotowania do czerwcowych obchodów 600-lecia włocławskiej katedry.
To, co zostanie po podziale, każda parafia rozdysponowuje indywidualnie.
- Największe remonty już skończyliśmy, dlatego datki przekaęmy na cele charytatywne, remont plebanii i naprawy, które będzie trzeba zrobić po zimie - mówi ks. Marek Wochna, proboszcz parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Konstantynowie-Srebrnej.
W parafii Wolbórz w pow. piotrkowskim proboszcz, ks. Grzegorz Gogol, tym razem zbiera na ''długi'' parafii, czyli m.in. na zapłacenie za wykonane w ubiegłym roku elewacje.
- Jak się robi dla kościoła, to ludzie widzą i chętnie udzielają wsparcia - podkreśla ks. Gogol.
Ks. Artur Niemira, rzecznik prasowy diecezji łowickiej, podkreśla, że wszystkie ofiary są dobrowolne... - To główny zastrzyk gotówki, jeśli chodzi o prace remontowe w parafii - wyjaśnia ks. Niemira.
Tymczasem ks. prałat Janusz Krakowiak, dziekan dekanatu bełchatowskiego, mówi, że ofiary składane podczas kolędy są porównywalne do tych z ubiegłego roku.
- To parafianie decydują, czy i jaką kolędę ofiarują, często biorąc też pod uwagę inwestycje realizowane w danej parafii - wyjaśnia.
Niekiedy zdarza się jednak, że księża odmawiają przyjęcia ofiary. - Dotyczy to rodzin ubogich. Często jest też tak, że zostawiamy w domach trochę pieniędzy - stwierdził ksiądz Jan Rawa, proboszcz parafii Miłosierdzia Bożego w Skierniewicach.
Problemów z wkładem do koperty nie mają natomiast mieszkańcy Wadlewa w powiecie bełchatowskim. Ksiądz Jarosław Burski, proboszcz parafii, często zamiast koperty dostaje wiejskie jaja, marynowane czy suszone grzyby, zakiszone ogórki. Bardzo je sobie ceni.
- Mają dla mnie wielokrotną wartość - mówi ks. Burski - po pierwsze dlatego, że parafianie wkładają w ich przygotowanie wiele serca. Po drugie, bardzo cenię sobie to, że mam naprawdę zdrową żywność.
Wsp. emd, mbf, bbs, tomi, kw
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?