Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pseudokibice Widzewa przed sądem. Rozprawa została odroczona [ZDJĘCIA]

Wiesław Pierzchała
To jeden z największych tego rodzaju procesów w Polsce. Na wokandę sądu okręgowego w Łodzi, trafiła w środę sprawa 63 pseudokibiców Widzewa, oskarżonych o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej oraz udział w bójkach ze skutkiem śmiertelnym. Proces został jednak odroczony.

Takiego procesu w Łodzi - i zapewne w całej Polsce - jeszcze nie było. W środę w Sądzie Okręgowym w Łodzi miało się stawić 63 kibiców Widzewa, z których pięciu przebywa w zakładach karnych, zaś pozostali odpowiadają z wolnej stopy.

Policja była gotowa do akcji i licznie przybyła do sali S, czyli największej i najlepiej strzeżonej sali sądowej w Łodzi. Obecność policjantów była w pełni uzasadniona, bowiem stadionowi chuligani zostali oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i udział w tzw. ustawkach, czyli bijatykach między fanami różnych klubów sportowych, w wyniku których zmarło trzech pobitych młodych ludzi. Podczas rozprawy kibice byli jednak bardzo spokojni, sąd ani razu ich nie upomniał, a policjanci nie mieli powodu do interwencji.

Proces jednak się nie zaczął, bo nie przybył jeden z obrońców oraz kilku oskarżonych. Wśród tych ostatnich był Michał K., który na kilka dni wyjechał za granicę oraz Łukasz O., mający zwolnienie od lekarza sądowego. Nie dotarł też Marcin J., który został aresztowany w innej sprawie. Z kolei zamiast Łukasza K. przybył do sądu jego ojciec, aby wyjaśnić, że jego syn pracuje za granicą, zaś powiadomienie o rozprawie dotarło dopiero we wtorek o godz. 13, czyli za późno, aby syna ściągnąć do Łodzi.

Inny problem pojawił się z oskarżonym Jakubem B., który niedawno opuścił szpital psychiatryczny przy ulicy Aleksandrowskiej w Łodzi. Stąd wniosek, aby mężczyzna został zbadany przez biegłych, którzy ocenią, czy może on brać udział w rozprawach. I jeszcze jeden wniosek, przyjęty przez sąd. Otóż trzech oskarżonych przywożonych jest w konwojach z odległych zakładów karnych we: Włocławku, Częstochowie i Białołęce w Warszawie. Dlatego sąd zapyta Prokuraturę Apelacyjną w Łodzi, czy na czas procesu można tych oskarżonych osadzić w zakładach karnych Łodzi lub pobliskich miastach.

Przy okazji okazało się, że wśród palestry największym zaufaniem wśród kibiców cieszy się adwokat Michał Gąsecki, który w tym procesie będzie bronił ponad 30 oskarżonych (!). To rekord.

Znów potwierdziło się, że nie ma mowy o tym, żeby proces ruszył w pierwszym terminie, gdy na ławie oskarżonych zasiada aż tyle osób. W takich przypadkach zawsze się zdarzy, że ktoś nie przyjdzie do sądu z powodu choroby lub wyjazdu. W środę się to potwierdziło.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Niemniej sędzia Grzegorz Gała, prowadzący tak wielki proces w sposób sprawny i dynamiczny, podziękował oskarżonym kibicom za wysoką frekwencję i zaapelował, aby utrzymała się na kolejnych rozprawach. Dodał jednak, że ci kibice, którzy będą unikać gmachu Temidy, mogą trafić do aresztu i stamtąd docierać na rozprawy. Najbliższa odbędzie się 19 lutego. Czy wtedy proces ruszy?

Oskarżeni działali na wzór gangu. Stworzyli chuligańską bojówkę DHW.

Specjalizowali się w krwawych bijatykach z kibicami innych klubów piłkarskich. Tak twierdzi prokuratura, która zarzuca im zorganizowanie dziewięciu tzw. ustawek w latach 2000 - 2012 w Łodzi i regionie.

Pierwsza odbyła się 30 czerwca 2001 roku w Opatówku. Tam stanęły do walki dwie 27-osobowe grupy pseudokibiców Widzewa i Lecha Poznań. Walczono na pięści. Dla Michała K. ta bitwa zakończyła się tragicznie. Mężczyzna został tak skatowany, że koledzy w ciężkim stanie zawieźli go do stacji pogotowia w Łodzi, a stamtąd trafił do szpitala Barlickiego, w którym zmarł 1 lipca.

Kolejna krwawa bijatyka miała miejsce 17 maja 2003 roku po meczu GKS Bełchatów - Śląsk Wrocław. Kibice tej drugiej drużyny po meczu wsiedli do autokaru i konwojowani przez policję ruszyli w stronę Wrocławia. Gdy eskorta zawróciła, chuligani z DHW, którzy przyjechali prywatnymi samochodami, w rejonie zajazdu w Walichnowach z kijami w dłoniach rzucili się na rywali, którzy uciekali w pola lub schronili się w autokarze. Jeden ze śląskich kibiców został tak ciężko pobity, że zmarł tydzień później.

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki