Plan zagospodarowania przestrzennego dla doliny rzeki Sokołówki. Chcieli zablokować projekt

Mieszkańcy nie chcą budowy łącznika do planowanej drogi ekspresowej S14 i sieci dróg przecinających te osiedla. Apel łodzian nie przyniósł efektu. Nie uwzględnili ich sugestii. Dla radnych priorytetem było wytyczenie dróg dojazdowych do S14. Batalia dotycząca ostatecznego kształtu planu zagospodarowania doliny Sokołówki trwa od 8 lat.

Mieszkańcy zgłosili ponad 600 uwag do projektu planu miejscowego. Przede wszystkim dotyczyły faktu, że ich budynki stoją za blisko projektowanych dróg. Kolejny argument to sieć dróg, która zamieni osiedla w getta ograniczone jezdniami, co utrudni dzieciom dotarcie do szkół, a dorosłym do sklepów lub kościoła. Łodzianie narzekali też, że drogi do S14 przetną rzeki i obszary chronione. Trzeba będzie wyciąć wiele drzew. Przedłużenie al. Włókniarzy zachęci zaś tiry do tranzytu przez Łódź, a nie trasą S14.

Mieszkańcy w 2012 roku powołali stowarzyszenie "Droga Łódź", którego celem było przekonanie władz do poprowadzenia ruchu do S14 istniejącymi drogami. Stowarzyszenie prezentowało swoje argumenty i alternatywne trasy dojazdu do S14, ale nie znalazły one odzwierciedlenia w projekcie planu miejscowego.

- Nie wszystkie rozwiązania z planie są doskonałe, ale trzeba je przyjąć ze względu na S14 i ochronę doliny Sokołówki - stwierdził Robert Warsza, dyrektor Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.

Za uchwaleniem planu zagospodarowania doliny Sokołówki, któremu sprzeciwiali się mieszkańcy, zagłosowali radni PO i SLD. W klubie radnych PiS nie było dyscypliny partyjnej w głosowaniu.

Radni podjęli uchwałę o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w rejonie ulic Wschodniej, Rewolucji 1905 r., Kilińskiego, Włókienniczej, Jaracza, Piramowicza i Narutowicza. Oby procedura tworzenia i uchwalania tego planu nie trwała aż 8 lat, jak miało to miejsce w przypadku planu miejscowego doliny Sokołówki.