Proces przedsiębiorcy miał się zakończyć w poniedziałek - głosami stron i być może wyrokiem - w Sądzie Rejonowym Łódź-Widzew. Nie zakończył się, bo sędzia Grzegorz Gułajewski przed wydaniem wyroku postanowił zwrócić się do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Łodzi z pytaniem, czy istnieje możliwość odbudowy zajezdni i czy byłoby to celowe? Z tego powodu proces został odroczony do 18 maja.
Wojewódzki konserwator zabytków Wojciech Szygendowski nie ma najmniejszych wątpliwości, że odbudowa przedwojennej zajezdni, utrzymanej w stylu modernistycznym z akcentami art deco, jest możliwa i celowa.
- Dla miejskiej przestrzeni byłoby wskazane, aby w tym miejscu, u zbiegu ul. Dąbrowskiego i Kilińskiego, znów stanęła zajezdnia, którą można by pomysłowo zagospodarować. Np. w Krakowie w podobnej zajezdni jest muzeum i duża sala, w której może się pomieścić ponad tysiąc osób. Jeśli zaś chodzi o łódzki obiekt, to można by go przeznaczyć na cele handlowe. To tylko jedna z koncepcji, jaką do wyboru miałby inwestor. Ważne jest, aby w miejskim pejzażu znów pojawił się budynek zajezdni, co ożywiłoby tę część miasta - przekonuje Wojciech Szygendowski.
Zajezdnia w atmosferze skandalu została rozebrana przez właściciela 14 września 2012 r. Miłośnicy dawnej Łodzi byli zbulwersowani. Ze strony internautów na inwestora burzyciela posypały się gromy. Sprawa trafiła do prokuratury, która sporządziła akt oskarżenia i skierowała do sądu na Widzewie. Na terenie zajezdni został jedynie zabytkowy budynek biurowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?