Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Milan Wilhelmi: Wychowałem się na Teofilowie

Anna Gronczewska
Milan Wilhelmi
Milan Wilhelmi archiwum prywatne
Z Milanem Wilhelmim, ratownikiem, prezesem łódzkiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, rozmawia Anna Gronczewska

Ma Pan swój ulubiony łódzki basen, kąpielisko?
Trudno mi wskazać jedno miejsce z powodu ich specyfiki. Ze względów osobistych mam pewien sentyment do wielu miejsc w Łodzi. Zaczynałem przygodę z ratownictwem wodnym dyżurując jako wolontariusz na przyszkolnej pływalni przy ulicy Florecistów, w liceum chodziłem tam na zajęcia wychowania fizycznego. Szkoliłem się jako ratownik na nieczynnych obecnie pływalniach Olimpii i Budowlanych. Jako student wychowania fizycznego dwa razy w tygodniu bywałem na pływalni Uniwersytetu Łódzkiego, zlokalizowanej w kompleksie sportowym przy ulicy Styrskiej. Zawodowo związany jestem z największym w Łodzi Aquaparkiem Fala, gdzie bywałem także za starych czasów. Szkoliłem sterników motorowodnych na Stawach Stefańskiego, największej łódzkiej wodzie, o której niektórzy mówią Mare Stefanum. Ostatnio spacery z rodziną odbywam w urokliwym Arturówku, gdzie poza kąpieliskiem i wypożyczalnią, jest wiele leśnych ścieżek dobrych do bezpiecznych rowerowych eskapad i park linowy, który bardzo podoba się moim dzieciom. Wszystkie te miejsca darzę pewnym sentymentem.

Nad wodą łodzianie są zdyscyplinowani?
Różnie z tym bywa. Z przykrością muszę stwierdzić, że jako społeczność mamy wiele w tej kwestii do zrobienia. Podstawowym problemem jest korzystanie z wody przez osoby dorosłe pod wpływem alkoholu, dotyczy to odkrytych pływalni, a także kąpielisk. Nie zapewniamy naszym dzieciom należytego bezpieczeństwa i nie nadzorujemy ich stale, co nad wodą powinno być standardem. Dotyczy to rodziców, ale często także niestety wychowawców, nauczycieli. Ponadto łamiemy regulaminy. Bieganie po zwykle mokrych pływalnianych posadzkach, wpychanie i wrzucanie innych do wody, skoki do wody, w szczególności na głowę, niebezpieczne, w tym grupowe zjazdy na zjeżdżalniach i skrajność w postaci wpychania stojących nad niecką ratowników do wody to problemy, z którymi w zakresie dyscypliny stykają się ratownicy wodni nie tylko w Łodzi.

Jest Pan łodzianinem?
Urodziłem się, wychowałem, studiowałem, mieszkam i pracuję w Łodzi i w tym sensie czuję się łodzianinem. Nie ukrywam natomiast, że to poczucie nie jest pełne, a rozmowy z dziadkami spowodowały, że mam świadomość, jak wiele cierpienia spowodowała wojna. Jednym z jego przejawów jest wrażenie wykorzenienia spowodowane tym, że nie jesteśmy w "swoim miejscu na ziemi" i to nie z wyboru, a z konieczności. Trochę tego poczucia mi zostało, po babci, która mnie wychowała, a której młodość i dzieciństwo zamknęło się w trójkącie Lwów-Żółkiew-Kołomyja. Podobnie mój dziadek Jerzy, łodzianin, ale wcześniej powstaniec warszawski, przekazał mi tęsknotę do przedwojennej Warszawy. Kiedyś przeczytałem w "Dzienniku Łódzkim" wywiad z redaktorem Kałużyńskim i pamiętam jedną z dygresji, która dotyczyła jego wizyty bodajże w jakimś belgijskim mieście, gdzie znajomy pokazał mu kredens i figurki, które stoją w tym kredensie od trzystu lat. Mieszkanie i te figurki były od lat w rodzinie. Czy ktoś z nas współczesnych łodzian ma podobny kredens?

Gdzie się Pan wychowywał?
Wychowywałem się na łódzkim Teofilowie, w dzieciństwie wakacje spędzałem nad rzeką i jeziorem w Sielpi, gdzie moi wspomniani dziadkowie prowadzili ośrodek wypoczynkowy.

Ma Pan w naszym mieście miejsca, w których chętnie Pan bywa?
Ze względu na wiek trojga moich dzieci i liczne obowiązki zawodowe, niewiele mam wolnego czasu "na bywanie". Jeśli już wygospodarujemy z żoną czas na wspólne wyjście lub spotkanie z przyjaciółmi, zwykle jest to Manufaktura. Ostatnio "odkryliśmy" jadąc z dziećmi ścieżką rowerową nowy plac zabaw na Teofilowie przy ulicy Rojnej, w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się samolot. Tam "bywamy" popołudniami. Mam także zamiar odwiedzić z synem łódzkie planetarium, gdy zostanie udostępnione zwiedzającym.

Rozmawiała Anna Gronczewska

AUTOPROMOCJA:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki