Pokłosie
Polska, dramat, 109 min.
reż. Władysław Pasikowski
wyst. Maciej Stuhr, Ireneusz Czop
dystr. Monolith
Temat ma tu wywoływać typowo filmowe emocje. Ale raczej nie służy do rozdrapywania ran i otwierania nam oczu, do dyskusji na temat relacji polsko-żydowskich podczas II wojny światowej i tuż po niej nie wnosi bowiem nic nowego, i nie stawia żadnych istotnych pytań. Temat jest pretekstem. I w tej konwencji bardzo dobrze, bo nie czując obowiązku wypowiedzenia się przed narodem na wybrany temat, a tym bardziej bezwzględnego opowiadania się po jednej stronie jego interpretacji, Pasikowski może się skoncentrować na dobrym opowiedzeniu wymyślonej przez siebie historii. I w tym się czuje najlepiej.
Warsztatowe umiejętności reżysera widać już w pierwszej sekwencji: wracający po 20 latach z USA do Polski Franciszek podróżuje samolotem, potem pociągiem, potem PKS-em, aż w końcu idzie drogą przy lesie zstępując systematycznie z amerykańskiego raju do polskiego "piekiełka". Franek przyjeżdża do swego brata, do Polski, która go nie chce - do tego stopnia, że mężczyzna w różnych okolicznościach traci rzeczy, które mogłyby go wyrwać z tymczasowości przyjazdu. Prawda, dlaczego jego rodzinna Polska go nie chce, jak w dobrym thrillerze odsłaniana jest stopniowo.
Prawda to jednak wynikająca z opowiadanej w filmie historii, nie zaś prawda historyczna i by z zadowoleniem obejrzeć "Pokłosie" najlepiej nie poddawać się terrorowi tej drugiej. Wtedy też może uda się przymknąć oko na scenariuszowe potknięcia, miałkość psychologiczną, uproszczenia i słabości (np. zbyt łatwe odkrycie prawdy o przeszłości wsi, do czego wystarczyła jedna wizyta w archiwum).
Trudniej jest przymknąć oko na niepotrzebne przerysowania, których pełno, jak chociażby obraz wsi i "wsioków" ją zamieszkujących. Wystarczy wyjechać z miasta by przekonać się, że polska wieś bardzo się zmieniła i nawet na początku XXI wieku, kiedy to rozgrywa się akcja filmu działo się tam inaczej. Szkoda takiego obrazu, bo w realistyczniejszym pokazaniu współczesności tej społeczności, bardziej świadomej, wymowa filmu i brak odkupienia przeszłości zabrzmiałyby donośniej.
Najbardziej przejmujące wystąpienia w filmie oddał Pasikowski aktorom starej daty (Robert Rogalski, Ryszard Ronczewski, Danuta Szaflarska). Bardzo się stara i gra niezwykle ofiarnie Maciej Stuhr, tym bardziej, że musiał w roli małorolnego chłopa wystąpić przeciwko swoim warunkom, i czyni to z sukcesem. Jednak lepsza i mądrzejsza kreacja to występ Ireneusza Czopa. W każdym calu zbudowana z odpowiedniego wymiaru środków, precyzyjna rola, dająca - mam nadzieję, aktorowi związanemu z łódzkim Teatrem im. Jaracza - start do należnej mu dużej kinowej kariery.
Władysław Pasikowski dotknął Polski strasznej, w której pomieszkuje bestia. Ludzie gotowi dać jej mieszkanie żyją jednak wszędzie i ich czyny nie winny powodować unarodowiania zła. Thriller Pasikowskiego, mimo że dzieje się w Polsce, wymowę ma uniwersalną. I to największa siła kina gatunkowego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?