Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwszy doktor włókiennik z Politechniki

Paweł Patora
Prof. dr inż. Witold Żurek
Prof. dr inż. Witold Żurek archiwum Politechniki Łódzkiej
Na Wydziale Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów Politechniki Łódzkiej, który kontynuuje tradycje byłego Wydziału Włókienniczego tej uczelni, odsłonięto 17 grudnia tablicę upamiętniającą Witolda Żurka, jednego z najwybitniejszych profesorów w historii tego wydziału. Odsłonięciu tablicy towarzyszyły dwa inne zdarzenia - otwarcie wystawy pamiątek po profesorze oraz spotkanie byłych studentów i współpracowników Witolda Żurka w audytorium W-30 w budynku włókiennictwa, w którym profesor prowadził wykłady, a które teraz nosi jego imię. Podczas tego spotkania życiorys Władysława Żurka zaprezentowała prof. dr hab. inż. Izabella Krucińska, jego była doktorantka, dziś kierownik Katedry Materiałoznawstwa, Towaroznawstwa i Metrologii Włókienniczej. Opierając się na jej relacji, przedstawię sylwetę tego nieprzeciętnego profesora, po czym oddam głos tym, którzy opiszą swoje osobiste wrażenia z kontaktów z prof. Żurkiem. Szanowany za rozległą wiedzę, lubiany za życzliwość dla współpracowników i studentów, obdarzony dużym poczuciem humoru - tak prof. Witolda Żurka wspominają jego uczniowie - pisze Paweł Patora.

93 lata życia w skrócie
W wieku siedmiu lat wraz z rodzicami zamieszkał w Warszawie. W latach 1936 - 1939 studiował na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej. W 1939 roku, jeszcze jako student, został tam zatrudniony w Katedrze Włókiennictwa na stanowisku zastępcy asystenta. W latach 1943-1944 pracował jako nauczyciel, był więziony na Pawiaku.

W 1945 r. przyjechał do Łodzi, by kontynuować studia na Wydziale Mechanicznym Politechniki Łódzkiej. Tu w 1948 r. uzyskał dyplom magistra inżyniera mechanika, a w 1956 r. stopień naukowy doktora nauk technicznych. Był to pierwszy doktorat z zakresu włókiennictwa obroniony na PŁ. W 1964 r. Rada Państwa nadała Witoldowi Żurkowi tytuł profesora nadzwyczajnego, a w 1975 roku - profesora zwyczajnego.

W działalności naukowo-badawczej prof. Żurek zajmował się głównie strukturą liniowych i płaskich wyrobów włókienniczych, metrologią włókienniczą i towaroznawstwem tekstyliów. Był prekursorem matematycznego modelowania obiektów włókienniczych poddanych zróżnicowanym obciążeniom. W szczególności prowadził dogłębne badania towaroznawcze związane z włóknami bawełny i wełny.

Znana jest jego monografia wydana w języku polskim i angielskim pt. "Struktura przędzy" i monografia pt. "Struktura liniowych wyrobów włókienniczych". Był współautorem podręcznika akademickiego pt. "Struktura płaskich wyrobów włókienniczych", czwartego tomu podręcznika pt. "Metrologia włókiennicza" oraz podręcznika pt. "Włóknoznawstwo bawełny, włókien łykowych i wełny". Był współautorem "Małego poradnika włókiennika", "Poradnika włókiennika, t.II", "Poradnika inżyniera, Włókiennictwo" oraz tomu "Encyklopedii techniki, Przemysł lekki" Kierował ponad stu pracami dyplomowymi i wypromował 28 doktorów nauk technicznych. Pięcioro z nich zostało już profesorami tytularnymi.

Profesor Witold Żurek przez całe swoje życie zawodowe był związany z Politechniką Łódzką. Pracę w tej uczelni rozpoczął w 1945 r., jeszcze jako student. Był zastępcą asystenta na Wydziale Mechanicznym w Katedrze Włókiennictwa. Po utworzeniu Wydziału Włókienniczego został jednym z jego pierwszych pracowników. Brał udział w organizacji Laboratorium Metrologii Włókienniczej w Katedrze Surowców Włókienniczych Naturalnych, kierowanej przez prof. Tadeusza Żylińskiego. Od 1960 r. do roku 1970 prowadził Zakład Włóknoznawstwa w Katedrze Surowców Włókienniczych i Metrologii. Jednocześnie w latach 1966, i 1967 opiekował się Katedrą Dziewiarstwa. W latach 1981-1988 był zastępcą dyrektora Instytutu Metrologii, Włóknin i Odzieżownictwa. W latach 1968-1980 kierował Studium Doktoranckim na Wydziale Włókienniczym.

Prof. Żurek zmarł 15 lipca 2011 r. Został pochowany w grobie rodzinnym w miejscowości Nasiechowice, nieopodal swego miejsca urodzenia. W Łodzi pozostał we wspomnieniach wychowanków i współpracowników.

Prof. Józef Masajtis, dziekan Wydziału Technologii Materiałowych i Wzornictwa Tekstyliów PŁ:
Profesor Witold Żurek był zawsze nam bliski, pogodny, tworzył świetną atmosferę. Wszyscy bardzo go lubiliśmy. Miałem szczęście mieć z nim kontakt i jako student, i jako doktorant. Pamiętam, że prof. Żurek bardzo angażował się w treść wykładu. Często odwracał się do tablicy i zapisywał na niej wzorami wyniki rozumowania. Tablice zawsze były całkowicie wypełnione. To zaangażowanie powodowało czasami, że zapominał o świecie zewnętrznym. Nie zauważał przerw. On pisał wyprowadzenia na tablicy, a my za nim w zeszytach. Po jakimś czasie odwracał się i gdy widział nas roześmianych, to już wiedział o co chodzi. Ale zawsze musiał dokończyć to, co zaczął. Taką mieliśmy umowę.

Gdy byłem w grupce jego doktorantów, zajęcia dla nas prowadził u siebie w gabinecie. Było przytulnie i fajnie, ale pod koniec semestru dostaliśmy ambitne zadania - każdy musiał przygotować elaborat na wybrany temat. Nauczyliśmy się od niego dużo. Nie tylko umiejętności i wiedzy, ale też właściwych zachowań.

Janusz Pufal, student Wydziału Włókienniczego PŁ z lat 1954-1960:
Profesor Żurek był wspaniałym człowiekiem, szczególnie lubianym przez studentów. Wspominam go bardzo miło i czule. W 1958 roku mieliśmy z nim wykłady ze struktury wyrobów włókienniczych. Były to wykłady trudne. W wywodach profesora nie brakowało całek i skomplikowanych wzorów matematycznych. Nawet żartem zastanawialiśmy się, czy wykładana przez niego dyscyplina to żurkologia, czy może raczej żurkonomia. Zdarzyło się kiedyś wyjątkowo, że profesor nie przyszedł punktualnie na wykład. Po 15 minutach postanowiliśmy iść do domu. Na tablicy napisaliśmy "Z powodu chłodu dajemy chodu" i wyszliśmy z sali. Wkrótce przyszedł profesor i zastał bodaj trzech studentów, którzy się spóźnili. Przeprowadził wykład dla nich i nigdzie nie zgłosił naszej ucieczki. Dzięki temu nie ponieśliśmy żadnych konsekwencji, które mogły być poważne. Jednak na egzaminie prof. Żurek wszystkim zadawał pytania z tego właśnie wykładu. Oczywiście nie umieliśmy, więc nam nie zaliczył. Musieliśmy odnaleźć te wiadomości, nauczyć się i przyjść ponownie.

Przed śmiercią zażyczył sobie, żeby na pogrzebie nie składano kwiatów na jego grobie i żeby pieniądze zaoszczędzone w ten sposób przez żałobników przeznaczyć na cele, które wymienił. Połowa pieniędzy została przekazana na rzecz sióstr karmelitanek, a druga połowa - na wsparcie ośrodka dla dzieci niewidomych w Laskach.

Wojciech Wyrzykowski, student Wydziału Włókienniczego PŁ w latach 1948-1952:
Byłem kierownikiem sportowym AZS na politechnice. We wszystkie przerwy między zajęciami a kreślarnią graliśmy w piłkę. Boisko było tu, gdzie teraz jest parking. Kiedyś podczas gry w piłkę koledzy mi przypomnieli, że miałem oddać adiunktowi Żurkowi sprawozdanie z laboratorium. Ponieważ sprawozdanie miałem gotowe, więc zszedłem z boiska, wziąłem je i w pośpiechu, w krótkich spodenkach i koszulce poszedłem zanieść sprawozdanie Żurkowi. On spojrzał na mnie i mówi: Gdyby to była pani Wyrzykowska z takimi odsłoniętymi nogami, to od razu bym zaliczył, ale pan musi założyć spodnie. Jednak później, gdy recenzował moją pracę wyjściową, której temat brzmiał "Własności użytkowe tkanin pościelowych", powiedział: Rewelację pan napisał. Słusznie pan stwierdził, że tkanin pościelowych nie należy ani krochmalić, ani prasować, ponieważ one muszą być przewiewne. I pogratulował mi.

Halina Sobczak, dawniej - Pawłowska:
Byłam na pierwszym roku studiów, gdy poszłam z koleżanką do starego baraku, w którym mieściła się Katedra Metrologii. Powiedziano nam, że tam pan profesor Żyliński wywiesił spis literatury, jaka będzie nam potrzebna. Postanowiłyśmy spisać te tytuły. Wchodzimy, a tam sprzątaczka pyta: co tu panie chcą robić? Odpowiadamy, że chcemy spisać literaturę. Sprzątaczka mówi: to proszę szybko, bo tu nikogo nie ma i niedługo zamykam. Koleżanka poszła do toalety, a ja stałam sama i spisywałam. Nagle słyszę za sobą męski głos: jaka pilna studentka! Obejrzałam się przez moment, ukucnęłam żeby złapać torbę i w nogi w stronę Żwirki. Mężczyzna krzyczał za mną: studentko! Studentko! Nawet się nie zatrzymałam, przekonana, że to jakiś włamywacz, skoro nikogo miało nie być w katedrze. Na drugi dzień koleżanka pytała mnie, gdzie poszłam, bo nie zastała mnie, gdy wyszła z toalety. Gdy byłam już na drugim roku, na wykład przyszedł ten "włamywacz", czyli prof. Witold Żurek. Rozejrzał się po sali, a było nas 120 osób. Spojrzał na mnie i powiedział: dzień dobry, studentko. Poznał mnie wśród tylu osób, choć widział mnie dawno i nie dłużej niż przez trzy sekundy. Odpowiedziałam tylko: przepraszam.

Prof. Izabella Krucińska:
Prof. Żurek uczył również moją mamę, która studiowała w latach 50. Ja zaczynałam studia w 1972 roku. Z profesorem miałam zajęcia w roku 1974. I on pamiętał nazwisko Sobieraj po tylu latach. Musiał mieć znakomitą pamięć. Przecież studentów wtedy na jednym roku bywało po 400 osób. Moja mama wiele lat pracowała jako metrolog w Instytucie Włókiennictwa. Prof. Żurek namówił mnie żeby kontynuować rodzinną tradycję i żebym poszła na studia doktoranckie.

Jak się pracowało z profesorem? Siadał, na kartce rysował schemat czy element ilustrujący jakieś zjawisko, następnie dawał kartkę i mówił: to teraz pani z tego zrobi pracę naukową. Czyli rzucał myśli. Zawsze do nas mówił: ja rzucam myśli, a wy je łapcie. No i tak łapaliśmy. Ale profesor nie wszystkim te swoje myśli rzucał. Każdy chciał mieć jakąś podpowiedź od profesora. Bo przecież była między nami rywalizacja o jego względy. On nie wobec wszystkich był otwarty, nie w każdego inwestował. Musiał przekonać się do danej osoby. Ci, z którymi chciał rozmawiać, uważali to za zaszczyt. Ale pomagał wielu osobom. U nas w katedrze są całe pokolenia jego wychowanków i wszyscy go życzliwie wspominają. Do końca był z nami. Nawet gdy już nie mógł do nas przychodzić, to my do profesora jeździliśmy.

Całe życie mieszkał sam, a drzwi miał otwarte. Do końca żył nauką. Gdy przestał publikować, ubolewał nad tym, bo - jak mówił - człowiek nauki tak długo żyje, jak długo publikuje.

Prof. Kazimierz Kopias, były doktorant prof. Żurka:
Pracownicy Katedry Dziewiarstwa serdecznie wspominają ten czas, kiedy prof. Żurek był opiekunem tej katedry. Jesteśmy mu wdzięczni za to, że mobilizował nas do pracy i pomagał w rozwoju naukowym. Był człowiekiem modlitwy. Wielu z nas widziało profesora, który idąc do pracy, w ręku trzymał różaniec i modlił się. Nie był to przejaw naiwności lub infantylizmu. Chcę zaświadczyć, że wiara profesora wynikała z głębokich przemyśleń. W 2000 roku spisał je na kartkach, które później mi podarował.

***

Prof. dr inż. Witold Żurek

Urodził się 18 lutego 1918 roku w Pojałowicach koło Miechowa w Małopolsce. Od 1945 roku mieszkał w Łodzi, Od 1948 roku pracował w Politechnice Łódzkiej, gdzie w latach 1960-70 kierował Zakładem Włóknoznawstwa. Był specjalistą od struktury wyrobów włókienniczych, metrologii włókienniczej i towaroznawstwa tekstyliów, autorem 400 prac naukowych i 14 patentów, współautorem kilku podręczników akademickich. W 1990 roku został wybrany na członka korespondenta Królewskiej Akademii Nauk i Sztuk w Barcelonie, a 5 lat później otrzymał doktorat honoris causa PŁ. Był wielokrotnie odznaczany i nagradzany w kraju i za granicą. Otrzymał m.in. nagrody państwowe, Nagrodę m. Łodzi, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Honorową Odznakę Miasta Łodzi, tytuły członka honorowego Stowarzyszenia Włókienników Polskich, Izby Wełny i Izby Bawełny. Zmarł w 2011 roku.

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki