18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazanie ma dać wiernym otuchę i umocnić wiarę

Wiesław Pierzchała
MARCIN OLIVA SOTO
Jakie powinno być kazanie na święta Bożego Narodzenia, aby nie tylko zainteresowało wiernych, lecz także trafiło do nich głoszone przesłanie? Zdania wśród księży i zakonników są podzielone. Każdy ksiądz ma własne przemyślenia na ten temat.

Ojciec Paweł Gużyński z klasztoru Dominikanów w Łodzi zastrzega się, że wprawdzie ma pomysł na kazanie świąteczne, ale nie jest on jedynie słuszny.

- W każdym kazaniu na Boże Narodzenie najważniejsze dla mnie jest Słowo Boże, ponad które nic nie może być postawione. To słowo musi być objawione. Dla mnie jest to absolutnie najważniejsze. Dlatego nie przepadam za kazaniami sentymentalnymi, szopkowo-siankowymi. Ludzie to lubią, ale ja nie trawię. Jest milion rzeczy ważniejszych do powiedzenia - mówi ojciec Paweł.

Stąd jego apel do księży, aby w swoich kazaniach komentowali i wyjaśniali to, co wydarzyło się w Betlejem, że Bóg stał się człowiekiem dla naszego zbawienia.

- To niezwykle ważne zadanie dla kaznodziei, aby wyjaśnić te rzeczy wiernym, aby nimi wstrząsnąć w pozytywnym tego słowa znaczeniu - mówi dominikanin. - W kazaniu bowiem nie chodzi o to, aby bawić słuchaczy, lecz o to, żeby obudzić w nich wiarę. Już sobie wyobrażam, jak niektórzy księża będą grzmieć o niedawnej profanacji obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej na Jasnej Górze. Ja zaś nie wyobrażam sobie takich treści podczas kazań na Boże Narodzenie.

Zawisza Czarny był dobrym chrześcijaninem, bo...

Ojciec Paweł wie, co mówi. Duchowni często odnoszą się w pasterkowych kazaniach do bieżących wydarzeń w kraju i na świecie. Ale czasem aktualne zdarzenia nie pasują klimatem do Bożego Narodzenia...

- Od dziecka chodzę na pasterki. To dla mnie szczególna msza. Słucham w skupieniu Słowa Bożego, czekam na kazanie, bo chciałabym odzyskać nadzieję, umocnić się w wierze. Ale słowa, które padają, otuchy nie dodają... Na jednej z pasterek usłyszałam, że Zawisza był dobrym chrześcijaninem, bo walczył z niewiernymi. Innym razem ksiądz wygłosił kazanie o zdradzanej, umęczonej obowiązkami żonie, jej rozwiązłym mężu i dzieciach, które wymodliły powrót taty marnotrawnego. Parę ładnych lat temu na pasterkowym kazaniu pojawił się motyw aborcji - temat trafiony jak kulą w płot - mówi pani Agnieszka z Łodzi.

Księża niechętnie komentują takie spostrzeżenia wiernych. Ale... i poniekąd podzielają wątpliwości parafian. Ojciec Jacek Granatowski z zakonu jezuitów w Łodzi także kładzie akcent na duchowe przesłanie kazania.

- W kazaniu na Boże Narodzenie życzyłbym ludziom odwagi, aby w Dziecięciu zobaczyli Boga - podkreśla. - Życzyłbym także odwagi, żeby ujrzeli Go w sobie i w innych ludziach. Nie dajmy się zwieść formie kazania. Szukajmy głębi i miejmy czas na refleksję. Ojciec franciszkanin Piotr Kleszcz z parafii Matki Bożej Anielskiej w Łodzi nie wstydzi się sentymentalnych wspomnień o rodzinnych świętach w swoich kazaniach.

- Zwykle staram się wejść w świat i potrzeby moich drogich parafian - tłumaczy ojciec Piotr. - Nawiązuję do świąt bożonarodzeniowych, które minęły. Wspominam tych, których już nie ma wśród żywych. Wierni słuchają i żywo reagują. Niektórzy zapewne wspominają dzieciństwo, gdyż nierzadko widzę łzy w ich oczach. Główny cel tych kazań jest taki, aby walczyć z takim odbiorem, że "święta, święta i po świętach". Chodzi mi o przemianę wewnętrzną, o to, abyśmy stali się lepsi.

I Piotr Kleszcz konsekwentnie dąży do tego celu, zwracając przy tym uwagę na bogatą oprawę świątecznych mszy świętych. Stąd gra na instrumentach. Stąd niespodzianka, jaką szykują na najbliższe Boże Narodzenie. Jaka? - Razem z jednym z naszych współbraci, który jest góralem, zaśpiewamy po góralsku kolędę "Oj maluśki, maluśki..." - śmieje się franciszkanin.

Inni księża i zakonnicy kładą nacisk na to, aby biblijne wydarzenia umiejętnie połączyć i powiązać ze współczesnością.

- W kazaniu należy podkreślić, że narodziny Chrystusa to nie tylko dawna tradycja i fakt historyczny, lecz także chwila obecna, kiedy powinniśmy przygotować się duchowo, wewnętrznie na okres świąt Bożego Narodzenia - zaznacza ojciec Piotr Matuszak, rektor Wyższego Seminarium Duchownego Franciszkanów w podłódzkich Łagiewnikach, który przyznaje, że do kazań przygotowuje się podczas medytacji i chwil skupienia w kaplicy kościoła seminaryjnego. Według ojca rektora, należy też zaznaczyć, że Jezus urodził się nie w ekskluzywnym pomieszczeniu, lecz w skromnej, siermiężnej stajence, tak jakby nie było dla Niego innego miejsca. - Niestety, dzisiaj też bywa, że nie ma miejsca dla Chrystusa - przyznaje ksiądz Piotr Matuszak. I wyjaśnia, że kazania powinny nawiązywać do czytań z Ewangelii. Dlatego podczas nocnej mszy świętej, zwanej pasterką, należy skupić się na narodzinach Syna Bożego, natomiast pierwszego dnia świat na słowie, które stało się ciałem.
Ludzkie rodziny powinny brać przykład z życia pszczelich rodzin

Takie podejście do pisania kazań podziela wielu innych duchownych.

- Staram się, aby w takich kazaniach tajemnicę narodzin Syna Bożego przełożyć na współczesność, tak aby nie była to lekcja historii, lecz lekcja życia - odpowiada ksiądz Wiesław Kamiński, proboszcz parafii pod wezwaniem św. św. Piotra i Pawła w Łodzi. - Boże Narodzenie to nie tylko oprawa w postaci tradycyjnej szopki, pasterki i wieczerzy wigilijnej. To także przemiana duchowa, która pod wpływem zdarzenia w Betlejem ma w nas nastąpić. Pamiętajmy bowiem, że w naszym życiu ważne jest nie tylko ciało, lecz także dusza.

Ksiądz Kamiński przyznaje, że obraz Boga, jaki w sobie nosimy, często bywa wypaczony. Chodzi o to, że Stwórcę odbieramy niekiedy jako surowego sędziego, który zapisuje nasze grzechy, albo wręcz jako żandarma, który pilnuje naszego życia. Bywa też, że traktujemy Boga jako amulet, który można sobie zawiesić w samochodzie.

- A jaki jest Bóg, w którego wierzymy? - zastanawia się ksiądz proboszcz i odpowiada: - Jest taki jak Jezus Chrystus. Jest nam bliski, a nie daleki, jest pełen miłosierdzia.

Zapytany, czy swoje świąteczne kazania ilustruje przykładami i opowieściami współczesnymi, ksiądz Kamiński potwierdza.

- Zwykle ilustruję je przykładami z życia parafii, z duszpasterstwa niesłyszących albo... z życia pszczół. Otóż jestem kapelanem pszczelarzy i powołuję się na rodzinę pszczelą, jej pracowitość, uporządkowanie i sprawną organizację, od której to rodziny można wiele się nauczyć.

Kapelan pszczelarzy nie ukrywa, że w okresie świątecznym nie brakuje w kościele także sytuacji nieprzewidzianych, a często wręcz zabawnych.

- Przed rokiem - wspomina - na mszy świętej mieliśmy żywą Świętą Rodzinę. To znaczy były osoby, które wcieliły się w postaci Matki Bożej, Józefa i Dzieciątka Jezus. Gdy zacząłem sekwencję "Przeprośmy Boga za nasze grzechy...", a wierni chórem odpowiedzieli: "Spowiadam się Bogu Wszechmogącemu...", dziecko nagle przestało przeraźliwie głośno płakać. Najpierw zapanowała cisza, wielu wiernych się uśmiechnęło i kontynuowaliśmy obrządek.

Do kompletnie nieprzewidzianej sytuacji doszło także w kościele parafialnym w Łodzi na Górnej, gdy kaznodzieja podczas kazania nagle oznajmił: "I rzekł Pan: - Wstańcie i idźcie!". Uczynił to tak sugestywnie, że część wiernych po prostu podniosła się w ławkach i... skierowała ku wyjściu.

A co z najmłodszymi? O nich kaznodzieja też, a może raczej przede wszystkim, powinien pamiętać. Jak dla nich stworzyć kazanie?

- Oooo, to nie lada wyzwanie - mówi ksiądz rektor z zakonu franciszkanów. - W niektórych parafiach przyjęło się, że najpierw o godzinie 22 jest tak zwana msza święta wigilijna, na której słowo jest kierowane dla dzieci. Dla nich trzeba uważnie dobrać słowa, wybrać temat i tak stworzyć kazanie, żeby ci młodzi ludzie wyszli z Bogiem w sercu.

Pluszowy miś na urodziny dla małego Jezuska

Także inni duszpasterze kładą nacisk na słowo Boże dla najmłodszych.

- U nas przyjął się zwyczaj, że w święta na mszach świętych dla dzieci (o godz. 11.30) przynoszą one Panu Jezusowi, z okazji Jego urodzin, to co mają najlepszego - opowiada ojciec franciszkanin Piotr Kleszcz z parafii Matki Bożej Anielskiej w Łodzi. - Przynoszą więc swoje rysunki oraz serduszka z życzeniami i prośbami. Jednego razu szczerze się wzruszyłem, ponieważ pewna dziewczynka przyniosła swojego ulubionego, pluszowego misia i złożyła go przy żłóbku. Na tych mszach bywają też dzieci łodzian, którzy wyjechali na Zachód i teraz przybywają na święta odwiedzić krewnych w Polsce. I właśnie te dzieci śpiewają kolędy po: angielsku, francusku, niemiecku, a nawet holendersku - mówi ojciec Kleszcz.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki