18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabytkowa rezydencja Daubego przy Piotrkowskiej odzyskuje dawny blask

Wiesław Pierzchała
Odnowiony dom Adolfa Daubego pochodzi z 1892 r.
Odnowiony dom Adolfa Daubego pochodzi z 1892 r. Grzegorz Gałasiński
Podczas remontu kapitalnego dawnej rezydencji fabrykanta Adolfa Daubego przy ul. Piotrkowskiej 171/173, w pobliżu "Centralu", odsłonięto polichromie. Można je podziwiać m.in. na ścianach klatki schodowej oraz na sufitach dwóch reprezentacyjnych komnat na piętrze: w jadalni i salonie. Ich autor jest nieznany. Wszystkie zostały bezmyślnie zamalowane farbą olejną w czasach PRL.

O ile w jadalni mamy sceny rodzajowe z biesiadnikami i atrybutami dobrej zabawy, jak puchary z winem, kufle z piwem, różne kielichy, szklanice, antałki, lutnie czy karty do gry, to w salonie i w klatce schodowej namalowano postaci i symbole związane z klasyką i sztuką antyczną: gołębie, aniołki, cherubiny, motywy kwiatowo-roślinne itp.

Fachowcy robią co mogą, aby je odtworzyć i nawet dobrze im to wychodzi. Najgorzej jest w klatce schodowej, gdzie nie dość, że zamalowano polichromie, to na dodatek bezpowrotnie je zniszczono w miejscach, w których "fachowcy" wykuwali bruzdy w ścianach, aby położyć w nich nowe przewody.

- To bardzo cenne i interesujące polichromie - mówi Bartosz Walczak, miejski konserwator zabytków w Łodzi. - Pewnym zaskoczeniem jest to, że pojawiły się w domu średniej klasy przemysłowca. Chodzi bowiem o to, że takie malowidła cechowały rezydencje potentatów.

Największe wrażenie robi jadalnia ze stylowym piecem kaflowym, sztukateriami, malowidłami i bordiurą między nimi. Podczas posiłków bywało tu dość tłoczno i ciasno, jako że Adolf Daube miał nie tylko żonę, lecz także czterech synów i cztery córki.

Spoglądając w górę w każdym narożu mogli dostrzec kucharzy z chochlą za pazuchą, z białymi czapami i ze... skrzydełkami. Swój kunszt reklamowali takimi przysmakami, jak ryby, raki i pieczone kurczaki. Wspiera ich urodziwa niewiasta kusząca tacą z pawiem.

Do tego dochodzą liczne sceny rodzajowe z postaciami w strojach z dawnych epok. Na jednej on gra upojne ballady na lutni, a ona - niejako w podzięce - zbliża się zalotnie niosąc dzban z winem i kielich, aby w ten sposób pokrzepić dzielnego trubadura. Na drugiej ona trzyma na tacy smaczny kołacz, a on trzyma się za brzuch i uśmiecha się na myśl o bliskim spożyciu. Na innej dwóch kawalerów siedzi przy stole dzierżąc lutnię i kielich, zaś nad nimi zakochana białogłowa czyta list miłosny lub poetycki.

Nie brakuje też sceny, gdy trzech biesiadników adoruje okazałą beczkę z winem bądź piwem. O tym, że pod tym dachem mieszkały też dzieci, świadczy scena z dzieckiem na koniu bujanym i w kapeluszu z piórami na głowie, którego kusi patera z jabłkami, ananasem i winogronem.

- Odnowimy nie tylko polichromie, lecz także oryginalne drzwi z ościeżnicą (na piętrze) ozdobione, tak jak niektóre wille i kamienice, pilastrami i gzymsami - zapewnia Zuzanna Pietrzak pracująca przy renowacji.

Dom Adolfa Daubego zbudowano w 1892 roku według projektu, pod którym podpisał się znany architekt Hilary Majewski. Powstał piętrowy dom z poddaszem. Wzrok przyciągają dwa płytkie ryzality po bokach zwieńczone ściankami szczytowymi z esownicami (typowe dla baroku ozdoby w kształcie litery "S") i tympanonem półokrągłym wypełnionym muszlą. Pod dachem ciągnie się gzyms i fryz ze sztukaterią roślinną. Parter i naroża ryzalitów są boniowane. Do tego dochodzą dwa balkony po bokach. Pośrodku był trzeci, dawno skuty balkon, który jednak nie został odtworzony w ramach remontu. Ten zaś potrwa do końca marca br. i pochłonie 3,5 mln zł. Na razie nie wiadomo, co stanie się z zabytkiem i jak zostanie zagospodarowany.

Pierwotnie na parterze mieścił się kantor, zaś na piętrze mieszkali domownicy. Z czasem nastąpiły dość istotne zmiany. Na przykład w 1930 roku na parterze mieścił się salon samochodowy prowadzony przez Alfreda Keilicha, wyłącznego przedstawiciela firmy BMW. W 1934 roku właścicielem rezydencji została firma Union Textile z Częstochowy, zaś podczas wojny przejęli ją Niemcy. W PRL zabytek znalazł się w rękach państwa. Od lat 80. mieściły się tu biura i magazyny Wydawnictwa Łódzkiego, zaś z boku budynku wchodziło się do księgarni. Od 2002 roku urzędował tu Zarząd Dróg i Transportu Urzędu Miasta.

Adolf Daube (1836 - 1924) był synem chirurga Józefa i Anny z Ramischów. Karierę zaczynał w roku wybuchu powstania styczniowego od manufaktury produkującej chustki i tkaniny bawełniane. W 1874 roku kupił posesję przy ul. Piotrkowskiej 173, na której postawił budynki fabryczne, do których przeniósł swoje warsztaty. Z czasem - poprzez kolejne zakupy - stał się właścicielem sporej działki biegnącej od ul. Piotrkowskiej do ul. Wólczańskiej. Było to możliwe, bowiem wówczas al. Kościuszki nie przebijała al. Mickiewicza. Dopiero Niemcy w 1942 roku poprowadzili al. Kościuszki w stronę ul. Żwirki.

Posesja Adolfa Daubego wyglądała w ten sposób, że od ul. Piotrkowskiej stała rezydencja, za nią ciągnęły się ogrody, a za nimi budynki fabryczne. Spośród nich do naszych czasów przetrwały dwie tkalnie z wieżami: stara z 1898 roku przy al. Kościuszki oraz nowa z 1909 roku przy ul. Wólczańskiej. Obie zostały starannie odnowione i przekształcone w centrum biurowe Synergia.

Wyjątkowo ciekawym obiektem jest tkalnia przy ul. Wólczańskiej 128. Zbudowana jest z czerwonej cegły z daleka wygląda jak warownia średniowieczna. Jednak podchodząc bliżej dostrzegamy echa secesji - asymetria oraz potrójne okna i faliste zwieńczenie szczytu - przechodzącej w modernizm, którego zapowiedzią są proste formy i duże okna.

Z ustaleń kustosza Piotra Jaworskiego z Muzeum Włókiennictwa w Łodzi wynika, że Adolf Daube i żona Berta z Kahlertów mieli czterech synów: Adolfa juniora, Gustawa, Oskara i Ryszarda oraz cztery córki: Bertę (mąż Józef Sandler), Emmę (mąż Reinhold Hoffman), Olgę (mąż Teodor Steigert junior) i Klarę (mąż Juliusz Jarisch).

Po pierwszej wojnie światowej, podczas której doszło do konfiskat części wyrobów i maszyn, firma wpadła w tarapaty finansowe. Dobił ją kryzys ekonomiczny w latach 1929-30. Straty sięgały setek tysięcy zł. Ratując się przed bankructwem, firma - kierowana wtedy przez Ryszarda i Oskara - sprzedała część nieruchomości oraz wynajmowała maszyny i pomieszczenia fabryczne. Tak dociągnęła do wojny, podczas której Niemcy prowadzili w fabryce produkcję dziewiarską na potrzeby wojska.

W czasach PRL firmę przekształcono w Zakłady Przemysłu Dziewiarskiego im. Marii Konopnickiej - "Marko" działające do 1994 roku. Cztery lata później fabryka została sprzedana prywatnemu inwestorowi, który zamienił ją w centrum biurowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki