Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

CBA żąda odwołania szefa Atlas Areny

Jolanta Baranowska, Agnieszka Magnuszewska
CBA domaga się odwołania Krzysztofa Maciaszczyka
CBA domaga się odwołania Krzysztofa Maciaszczyka Krzysztof Szymczak/archiwum
Centralne Biuro Antykorupcyjne domaga się od rady nadzorczej miejskiej spółki Miejska Arena Kultury i Sportu w Łodzi, która administruje Atlas Areną, odwołania prezesa spółki Krzysztofa Maciaszczyka. CBA zarzuca mu złamanie ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne.

Biuro twierdzi, że Maciaszczyk w czasie, gdy pełnił już obowiązki prezesa miejskiej spółki, jednocześnie był właścicielem 10 procent udziałów w jednej z łódzkich spółek.

- Kontrola objęła lata 2010-2013 - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik CBA. - Pod koniec kwietnia skierowaliśmy wniosek do rady nadzorczej MAKiS o odwołanie prezesa z funkcji. Rada nadzorcza ma miesiąc na podjęcie uchwały w sprawie prezesa Maciaszczyka.

Krzysztof Maciaszczyk jest prezesem miejskiej spółki MAKiS od kwietnia 2010 r. Za jego prezesury w Atlas Arenie wystąpiły takie gwiazdy jak: Sting , Rihanna, Justin Bieber, Shakira, Mark Knopfler czy Depeche Mode. W tym roku pod dachem łódzkiej Areny ma wystąpić jeszcze Eric Clapton, Green Day, Iron Maiden, Leonarda Cohena czy System Of A Down. I po raz kolejny Depeche Mode. Na stałe w Atlas Arenie zagościły też choćby pokazy motocyklowe enduro, gale sportów walki czy prestiżowy festiwal im. Kiepury.

6 marca CBA rozpoczęła kontrolę przestrzegania ustawy antykorupcyjnej przez prezesa Maciaszczyka. Zakończyła się ona 11 marca. A pod koniec kwietnia do rady nadzorczej MAKiS trafił wniosek o odwołanie prezesa spółki.

- Rada nadzorcza ma 30 dni na ustosunkowanie się do wniosku CBA, czyli musi się zebrać do 29 maja - mówi Krzysztof Maciaszczyk. - Przez jakiś czas byłem właścicielem ponad 10 procent udziałów w łódzkiej spółce. Ale już nie jestem. Kontrola CBA odbywała się wiele miesięcy po tym.

Prezesem udziałów w spółkach prawa handlowego nie jest też już Krzysztof Kamiński, wiceprezes MPK. Jednak posiadał je aż do 22 marca. - Nie udało mi się szybciej znaleźć chętnych na udziały w spółkach, tym bardziej, że jedna z nich jest na skraju bankructwa. Dlatego wpisałem do oświadczenia majątkowego zerowy dochód z tych spółek - podkreśla Krzysztof Kamiński.

Żeby sprzedać w udziały w jednej ze spółek Kamiński musiał najpierw zaoferować je wspólnikom, bo mają prawo pierwokupu. Dopiero później mógł je wystawić do sprzedaży poza spółką. - Długo to trwało, ale w końcu udało mi się pozbyć tych udziałów. Zatem problemu nie ma - zaznacza Kamiński.

Ostateczną decyzję, co do tego czy problem został rozwiązany, podejmie jednak rada nadzorcza MPK.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki