Ta monumentalna, neorenesansowa kamienica słynęła z tego, że przed fasadą miała okazałe kolumny wspierające trzy balkony. Niestety, po balkonach i kolumnach nie zostało nawet śladu. A szkoda, bowiem podobne rozwiązanie z kolumnami przed fasadą zastosowano jedynie w przypadku znanego kantoru zakładów Ludwika Geyera przy ul. Piotrkowskiej 74.
Już choćby po tych brakach można poznać, że lata świetności kamienica - z trzema oficynami wokół dziedzińca w kształcie typowej "studni"- dawno ma za sobą. Od wielu lat budynek frontowy stoi pusty i pilnie woła o remont. Oficyny też warto odnowić, chociaż są w lepszym stanie i mieszkają w nich lokatorzy. Na dodatek pojawił się jeszcze jeden znaczny problem.
- Przez lata na dziedzińcu woda deszczowa była nieprawidłowo odprowadzana do studzienki. Efekt był taki, że woda wypłukała piasek z fundamentów, co spowodowało osunięcie na głębokość około 10 cm części budynku. Katastrofa budowlana na razie nie grozi, ale trzeba by rozebrać tę część kamienicy i od nowa zbudować - twierdzi Wojciech Szygendowski, wojewódzki konserwator zabytków w Łodzi.
Z ustaleń pracowników Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi wynika, że kamienicę i dwie oficyny dla Pinkusa Brzezińskiego - według projektu inżyniera Ignacego Markiewicza - zbudowano w roku 1894. Rok później postawiono trzecią oficynę i inwestycja była skończona. W każdej kondygnacji budynku frontowego były po dwa luksusowe mieszkania, zaś kuchnie, łazienki i toalety znajdowały się w przylegających oficynach, do których bez problemu wchodziło się z mieszkania.
Potem właściciele posesji zmieniali się jak w kalejdoskopie. Wśród nich był m.in. Elizner Wolf. Gorącym kartoflem okazała się sprawa pożyczki zaciągniętej na budowę w Towarzystwie Kredytowym w Łodzi, której nie było komu spłacać.
W 1908 roku w kamienicy wybuchł pożar, po którym została sprzedana na licytacji. Nabywcą okazał się Nesanel Radzyner, który potem spłacał raty długu po poprzednich właścicielach. Po jego śmierci w 1920 roku posesja przeszła w ręce jego spadkobierców. Byli to synowie Dawid, Aron, Abram i Majlech Radzynerowie oraz córka Chana Fastag.
W tym czasie na parterze kamienicy znajdowały się sklepy, na parterze oficyn piekarnia, rozlewnia win owocowych, a nawet przychodnia dla chorych na gruźlicę, zaś na piętrach były mieszkania. Niestety, spadkobiercy zaniedbali budynki, tak że w 1928 roku inspekcja budowlana magistratu wezwała Abrama Radzynera do pilnej naprawy balkonów, odnowienia elewacji i remontu oficyn.
Spadkobiercy Nesanela władali kamienicą do drugiej wojny światowej, zaś po jej zakończeniu, w 1946 roku, utworzono w niej Szkołę Żydowską im. Icchaka Pereca - z klasami, świetlicą i salą gimnastyczną na trzecim piętrze, która w latach pięćdziesiątych została przeniesiona do budynku przy ul. Więckowskiego 13.
W związku z umieszczeniem w nim szkoły, obiekt został gruntownie wyremontowany. Co ciekawe, część pomieszczeń przeznaczono dla młodzieży żydowskiej wracającej z niemieckich obozów zagłady.
Dzisiaj na fasadzie kamienicy, stojącej tuż przy ul. Narutowicza, wciąż widać ślady dawnej świetności: gzymsy, pilastry i półkolumny między oknami pierwszego i drugiego piętra oraz boniowanie naroża trzech płytkich ryzalitów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?