Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej M. zatrzymany przez CBA. Były rzecznik MON i współpracownik Antoniego Macierewicza

Marcin Darda
Bartłomiej M. został zatrzymany przez CBA. Bartłomiej M. to bliski współpracownik Antoniego Macierewicza i były rzecznik MON, wraz z nim zatrzymano polityka PiS Mariusza Antoniego K. (autora cennika władzy). W poniedziałek (28 stycznia) agenci CBA zatrzymali zatrzymali sześć osób

Śledztwo CBA dotyczy doprowadzenia Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej.

Wśród zatrzymanych jest Bartłomiej M. To bliski współpracownik byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, szefa okręgu piotrkowskiego PiS. M. był także pełnomocnikiem PiS w powiecie piotrkowskim, a także doradcą społecznym prezydent Radomska Anny Milczanowskiej, dziś posłanki PiS. Bartłomiej M. kandydował również do Sejmu z piotrkowskiej listy PiS, acz bez sukcesu.

Jak informuje CBA, oprócz Bartłomieja M. zatrzymanymi są: były członek zarządu spółki PGZ S.A. Radosław O. (to dobry znajomy Bartłomieja M. z apteki w Łomiankach - red.), były parlamentarzysta PiS Mariusz Antoni K., a także trzej byli pracownicy MON oraz spółki PGZ. Wszyscy zatrzymani zostaną przewiezieni do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, gdzie usłyszą zarzuty. W związku z zatrzymaniami funkcjonariusze CBA prowadzą przeszukania ponad 30 lokalizacji - poinformowało CBA, dodając, że "śledztwo, prowadzone na podstawie materiałów własnych CBA, dotyczy niegospodarności, powoływania się na wpływy oraz fałszowania dokumentów przy okazji zawierania umów przez spółkę PGZ S.A. W ocenie śledczych doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości i sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej".

M. był rzecznikiem i szefem gabinetu ministra obrony narodowej. Funkcję stracił w lutym 2017 r., ale z MON odszedł dwa miesiące później. W kwietniu 2017 r. został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, nie na długo jednak, bo po kilku dniach rozwiązano z nim umowę, a prezes PiS Jarosław Kaczyński powołał specjalną partyjną komisję, która miała prześwietlić sprawę M. kontekście jego działalności w instytucjach publicznych. To był czas, gdy media informowały o kolejnych wpadkach Bartłomieja M., opisano m.in. jego wypad służbową limuzyną MON do dyskoteki w Białymstoku. Komisja uznała, że M. nie miał żadnych kompetencji do stanowisk, na które go powołano, ale on sam już wówczas sam zrezygnował z członkostwa w PiS. Założył własną firmę, doradzał też zarządowi TV Republika.

W 2016 r. po doniesieniu posłów PO piotrkowska Prokuratura Okręgowa sprawdzała, czy Bartłomiej M. dopuścił się korupcji politycznej oferując opozycyjnym radnym powiatu bełchatowskiego pracę w PGE GiEK SA. w Bełchatowie w zamian za poparcie kandydata PiS na wicestarostę. Prokuratura umorzyła postępowanie: "(...) Przeprowadzone w toku śledztwa czynności procesowe nie potwierdziły, aby w trakcie spotkania w dniu 30 sierpnia 2016 roku w siedzibie Starostwa Powiatowego w Bełchatowie padały ze strony Bartłomieja Misiewicza jakiekolwiek sformułowania, które wyczerpywałyby znamiona przestępstwa obietnicy udzielenia korzyści majątkowej i osobistej w zamian za określone zachowanie ze strony radnych powiatowych z ramienia Platformy Obywatelskiej" - poinformowała wówczas prokuratura.

Od czasu objęcia stanowisk w MON, nazwisko Bartłomieja M. uchodziło w kręgach opozycji za synonim "kolesiostwa" przy obsadzaniu publicznych funkcji przez PiS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki