Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezrobotni po kilka dni czekają na badania

Michał Meksa
Do rejestracji na Gdańskiej ustawiają się długie kolejki.
Do rejestracji na Gdańskiej ustawiają się długie kolejki. Krzysztof Szymczak
Bezrobotni ze skierowaniami na staże z urzędu pracy, muszą czekać kilka dni na badania lekarskie w przychodni na ul. Gdańskiej. Mogliby zaoszczędzić sobie czasu, zapisując się telefonicznie na wizytę. Jednak numer, pod którym można to zrobić znany jest tylko dyrekcji placówki. Dlaczego trzymany jest w tajemnicy? Żeby pacjenci... nie musieli chodzić do przychodni dwa razy.

Córka naszej Czytelniczki, która jest ratownikiem medycznym, dostała się na półroczny staż w łódzkim magistracie. Przed jego rozpoczęciem musiała zgłosić się na badania lekarskie do Międzyzakładowego Ośrodka Medycyny Pracy na ul. Gdańskiej.

- Córka przyszła tam wcześnie rano, a już zastała ogromną kolejkę ludzi czekających dookulisty - opowiada nasza Czytelniczka. - Większość przyszła ze skierowaniami z urzędu pracy.
Okazało się, że około godz. 10 lekarz skończył przyjmować pacjentów. Córka łodzianki i wiele innych osób czekających w kolejce musiała zgłosić się następnego dnia. Bez pewności, że zostanie zbadana. W przychodni nie ma żadnych numerków ani możliwości zapisu na określoną godzinę.
- Przecież córce może przepaść wymarzony staż, jeśli nie uda jej się na czas zrobić badań - martwi się nasza Czytelniczka.
Okazało się, że okulista nie jest jedynym lekarzem, do którego trudno się dostać na badania kwalifikujące do pracy w przychodni przy ul. Gdańskiej.
- Każdego roku muszę tu zrobić badania u internisty przed praktykami - mówi Patrycja, spotkana w przychodni uczennica technikum budowlanego, która zwolniła się z lekcji, by pójść do lekarza. - Zawsze jest tak samo. Nie ma się pewności, czy zostanie się zbadanym. Lekarz przyjmuje tylko określoną liczbę pacjentów. Ci, którym się nie poszczęściło muszą przyjść następnego dnia. Ja chodziłam tak trzy dni z rzędu.

Zapytaliśmy o tę sytuację Annę Stasiak, zastępcę dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy, któremu podlega placówka.

- Pacjenci, którzy zgłaszają się do przychodni bez telefonicznego zapisania się na wizytę, są narażeni na stanie w kolejkach - przyznaje. - Jeśli ktoś umówi się wcześniej, nie musi czekać.

Zadzwoniliśmy pod numer rejestracji przychodni, by spróbować umówić się na wizytę u internisty. Dowiedzieliśmy się jednak, że nie ma takiej możliwości. Żeby się zapisać, trzeba przyjść osobiście na Gdańską.

Poproszona o wyjaśnienia Anna Stasiak wyjaśniła, że zapisami na badania potrzebne do pracy zajmuje się pielęgniarka, dostępna pod innym numerem telefonu.

Dlaczego w takim razie nikt nie informuje o tym pacjentów w rejestracji?

- Przecież gdyby ktoś do nich przyszedł, dostał ten numer i umówił się na wizytę np. następnego dnia, to i tak musiałby przychodzić do przychodni dwa razy - mówi Anna Stasiak. - Informację o tym numerze powinien przekazywać Powiatowy Urząd Pracy, który wypisał skierowanie.

Jednak w Powiatowym Urzędzie Pracy dowiedzieliśmy się, że takiego numeru nie mają.

- Ale rozmawiałem już z panią Stasiak i dostaliśmy wszystkie informacje - zaznacza Bogusław Dąbrowski z pośredniaka. - Od teraz na naszych skierowaniach będziemy umieszczać numer, pod którym można się zapisać na badania.

Urzędnik uspokaja, że osoby które po kilka dni muszą czekać na badania, nie muszą się martwić utratą stażu.

- Bezrobotny, którego kierujemy na staż, ma 14 dni na wykonanie badań - mówi. - Jeśli przez ten czas tego nie zrobi, też nie skreślamy go od razu. Koleżanki dzwonią w takich przypadkach do danej osoby i wyjaśniają sytuację. Jeśli bezrobotny nie mógł wykonać badań z przyczyn obiektywnych, dostaje na to po prostu więcej czasu - dodaje Bogusław Dąbrowski.

Damy ci więcej - zarejestruj się!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki